Ireneusz Mamrot liczy na przełamanie. "Jest sportowa złość, która musi się przełożyć na naszą korzyść"

- Nie ma zdenerwowania, ale jest duża sportowa złość. To musi się przełożyć na naszą korzyść - mówi przed sobotnim pojedynkiem z Koroną Kielce trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot. - Nie można wiecznie mieć gorszego okresu - dodaje.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Ireneusz Mamrot Agencja Gazeta / Jakub Porzycki / Na zdjęciu: Ireneusz Mamrot
Jagiellonia Białystok wciąż nie może powrócić do skuteczności z początku roku. Duma Podlasia przegrała trzy ostatnie spotkania i tylko dzięki korzystnym wynikom rywali zajmowała przed 32. kolejką pozycję wicelidera ze stratą punktu do prowadzącego Lecha Poznań.

- Pierwsze trzy zespoły wciąż są uzależnione tylko od siebie i wiemy, że tylko od nas zależy, co osiągniemy na koniec sezonu. Plus jest taki, że nie można wiecznie mieć tego gorszego okresu. Wierzę, że to co złe, jest już za nami i wrócimy do dobrego poziomu prezentowanego wcześniej - mówi dla oficjalnej strony internetowej klubu przed sobotnim meczem z Koroną Kielce trener "Jagi", Ireneusz Mamrot.

- Ta sportowa złość musi się przełożyć na naszą korzyść. Po wcześniejszych przegrywanych meczach było w naszych szeregach spokojnie, ale nie można przez cały czas skupiać się tylko na pozytywach. Czasem trzeba mocniej porozmawiać i tym razem tak było. Musimy wrócić do tego, co graliśmy wcześniej. Na tym temacie skupiliśmy w trakcie naszej rozmowy, bo nie może być tak, że nagle odchodzimy od tego, nad czym przez cały czas pracujemy. Zespół musi być przekonany o swojej wartości oraz do tego, co gra, szczególnie że dobrze się w tym czuł - podkreśla 47-latek.

We wtorek kielczanie przegrali najważniejszy dla nich mecz sezonu z Arką Gdynia (0:1), odpadając z Pucharu Polski. Kibice Żółto-czerwonych liczą, że przeciwnicy są podłamani po tym spotkaniu i w sobotnim pojedynku będzie to widoczne w ich grze. Zupełnie inne zdanie ma jednak trener Jagiellonii.

ZOBACZ WIDEO Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak. Klub kumpli

- Patrząc z naszego punktu widzenia, to nie wiem, czy nie lepsze byłoby dla nas zwycięstwo Korony we wtorek. Wtedy pewnie rywale skoncentrowaliby się przede wszystkim na Pucharze Polski, a teraz sytuacja jest taka, że każdy liczy na to, że w pucharach zagrają cztery zespoły i wszyscy chcą grać o to czwarte miejsce. Do końca rozgrywek pozostało sześć kolejek i nikt nie odpuści. Czeka nas trudny mecz, ale my też już nie możemy patrzeć na rywala. Sami musimy wyjść na boisko, dobrze zagrać i wywalczyć trzy punkty - zaznacza.

Białostoczanom wyraźnie "leży" sobotni rywal. W siedmiu ostatnich meczach z Koroną, aktualni wicemistrzowie kraju zdobyli 19 na 21 możliwych punktów. - To silna drużyna i udowodniła to w Poznaniu, gdzie wcześniej nikt nie wygrał. Trzeba skupiać się na samym zespole Korony, do umiejętności jej piłkarzy czy też taktyki, którą potrafią zmieniać co mecz. Chcemy wygrać, niezależnie od tego, jak wyglądały poprzednie spotkania z tym zespołem - kończy szkoleniowiec.

Czy Jagiellonia Białystok przełamie się w Kielcach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×