- Podczas pierwszego treningu zauważyłem stertę piłek na boisku. Aby dojść do siebie po weekendzie pełnym alkoholu, zawsze biegaliśmy kilka okrążeń dookoła boiska. Gdy usłyszałem, że zaczniemy sesje od wymiany krótkich podań. Pomyślałem: Kto to ku*wa jest?!
Tak Nigel Winterburn, legendarny stoper Arsenalu wspomina swoje pierwsze wrażenie z przyjazdu Arsene'a Wengera. Przed erą Francuza tylko jeden trener spoza Wysp Brytyjskich pracował w angielskiej ekstraklasie. Był nim Dr Josef Venglos, który wytrzymał na stołku szkoleniowca Aston Villi jedynie sezon. Jego kariera miała być przeszkodą dla wszystkich, którzy zamierzają wytykać Brytyjczykom błędy. Wylewać alkohol z butelek, czy zabierać paczki z papierosami. Na siłę pokazać im normalny świat.
Strach przed brokułami
Wenger to absolwent uniwersytetu w Cambridge. Dlatego nie brał sobie do serca głosów krytyki swoich podopiecznych, z których niewielu znało wiersze Szekspira czy tabliczkę mnożenia. Co dopiero własne ciała. Francuz zatrudnił w swoim sztabie specjalistów od fitnessu oraz wyrzucił z jadłospisu ketchup, słodycze oraz przede wszystkim alkohol. - W przerwie mojego pierwszego meczu na ławce trenerskiej Arsenalu, zawodnicy wezwali do mnie kapitana, Tony'ego Adamsa, który nalegał abym podał chłopakom ich ulubione batony, bez których rzekomo nie mieli siły biegać - wspomina Francuz trudne początki wprowadzonego reżimu.
ZOBACZ WIDEO Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak. Klub kumpli
Największej gwieździe, Ianowi Wrightowi, nie było jednak do śmiechu, po tym jak zapowiedział włodarzom klubu, że nie założy koszulki Arsenalu dopóki brokuły nie znikną z klubowego menu. Wenger się nie ugiął, a Wright rok później został najlepszym strzelcem w 111-letniej wówczas, historii Kanonierów. W końcu jak Francuz sam opowiadał - Klub piłkarski jest jak żona. Każdy jest pewien, że najpiękniejsza znajduje się w jego własnym domu. Nawet, gdy przemienianie jej z brzydkiego kaczątka zajmuje ponad 20 lat. I wciąż nie widać końca.
- Jako drużyna prowadzimy społeczną misję. Dla miłośników Arsenalu jesteśmy inspiracją, częścią ich codziennego życia, z którą wiążą wspomnienia na lata. Z początku mieli ich aż nadto, a chwile uniesień mogłyby rozdzielić dziesięciolecia wyjęte z historii wielu klubów. Wraz z rewolucją przyszły znakomite wyniki. Nawet Tony Adams czy Ray Parlour, nie rzadko chodzący po ulicach pod wpływem alkoholu, spojrzeli trzeźwo na świat. I zapisali się na terapię odwykową.
Budynek synonimem porażki
W końcu Wenger, który został wychowany w pubie prowadzonym przez rodziców, od zawsze przykrywał swoich podopiecznych ojcowską empatią oraz miłością. Zauważali to najzdolniejsi gracze młodego pokolenia: Patrick Vieira, Nicolas Anelka, Marc Overmars, Fredrik Ljungberg i przede wszystkim Thierry Henry. Północny Londyn, który chełpił się parę lat wcześniej z filozofii "Kick and rush", stał się nareszcie światową stolicą futbolowego artyzmu. Równowartość 23 i pół miliona funtów, którą wydano na wymienionych wyżej zawodników, przyniosła do klubowej gabloty trzy mistrzostwa Anglii oraz cztery krajowe puchary.
Zloty wystrój oraz bogato strojone wnętrze potrafił na chwile przystroić obskurne ściany Highbury. Budowa nowoczesnego stadionu miała jednak dopiero stanowić fundamenty pod maszynkę do mielenia kolejnych trofeów. Zarząd klubu zdecydował się na postawienie 60 tysięcznego Emirates Stadium, którego koszt według wstępnych szacunków to 400 milionów funtów.
Kwota zadłużyła klub aż do 2013 roku. A Francuz od tego momentu spoglądał na każdego wydanego centa co najmniej dwa razy. W ciągu pierwszych sześciu lat od otwarcia Emirates klub wydał na transfery "jedynie" 123 miliony funtów. Skromna cyfra w porównaniu z zakupami Chelsea, która w tym czasie przebiła dwukrotnie wymienioną kwotę tylko podczas jednego okienka transferowego.
Wenger Out
Gdy Wenger przeprowadzał przemianę wewnątrz klubu, światową piłkę dobiegła rewolucja, w której pieniądz odgrywał pierwszoplanową rolę. Francuz dawał szanse młodym, perspektywicznym zawodnikom, którzy po latach wraz ze statusem gwiazdy, domagali się od klubu kolejnych zer na swoim koncie. Arsenal nie miał środków, aby konkurować z tuzami europejskiego futbolu, a pokład opuszczali kolejni kapitanowie: Thierry Henry, Cesc Fabregas oraz Robin van Persie.
- Żaden z piłkarzy Arsenalu nie był jego pracownikiem, tylko synem. Zamiast zrobić krok naprzód poprzez sprzedaż jednego z nas, Arsene wiecznie wolał kierować się sentymentami. On jest po prostu zbyt lojalny na dzisiejszy futbol - stwierdził były reprezentant Anglii, Martin Keown i wyraził swoje poparcie akcji "Wenger Out", która opanowała już tak odległe miejsca, jak spotkanie Lotto Ekstraklasy w Kielcach czy hinduską ligę krykieta. Zresztą nie był przy tym jedynym. Z upływem lat pracownicy działu skautingu, trenerzy od przygotowania fizycznego czy też klubowi psycholodzy mieli już dosyć reżimu Francuza na Emirates Stadium.
"Wenger Out" miał nawet wyrazić jego najbliższy współpracownik oraz przyjaciel Boro Primorac. Rolą Bośniaka w północnym Londynie jest zasiadanie na trybunach podczas meczów Kanonierów i wykorzystywanie jego analiz w przerwie. Jak jednak stwierdził anonimowo w rozmowie z "Daily Mail" jeden z asystentów Wengera: - Nie dziwie się reakcji Primoraca. Kiedyś Arsene nas słuchał, teraz słucha jedynie siebie samego.
Śmierć gorsza od żony
Przed finałem tegorocznego Pucharu Ligi Angielskiej wspomniany Ian Wright mówił o Francuzie: - Obecny widok Wengera to tak jakby oglądać starzejącego się Muhammada Ali albo brazylijskiego Ronaldo kiedy przytył. Ostatnie lata na Emirates Stadium świetnie oddaje scena z tamtego meczu (porażka 0:3 z Manchesterem City) kiedy to Pierre-Emerick Aubameyan , jeden z najszybszych piłkarzy na świecie, przegrywa kilkunastometrowy pojedynek biegowy z rosłym Vincentem Kompanym, który po meczu podsumował: - W normalnych warunkach powinienem w połowie drogi stracić nogi.
W północnym Londynie mało co wydaje się być jednak jeszcze logiczne. Chyba, że porażki i problemy, które jak dodaje Ian Ladyman z "Daily Mail": - Przestały być niespotykane. One są kompletnie przewidywalne.
Jeszcze niedawno anonimowy szpieg z szatni zespołu relacjonował na łamach "Mirror Sport": - Arsene nie opuści klubu dobrowolnie ponieważ nie potrafi poradzić sobie z myślą o odejściu i woli wypełnić ostatnie półtora roku swojego kontraktu.
Tak było. Aż do piątku. Gdy w 2013 roku żona szkoleniowca, Annie Brosterhous, postawiła małżonkowi ultimatum: klub albo ona, szkoleniowiec nie wahał się ani przez moment i zaprezentował ukochanej papiery rozwodowe. W końcu Wenger zapowiedział, iż "przejście na emeryturę, znaczyłoby dla niego śmierć".
Wraz z nim umarł w czwartek kawał historii angielskiego futbolu.
zróbcie coś z tymi notorycznymi SPAMERAMI !
- @Ryszard Kurant oraz @miloBed2052, którzy od dawna uprawiaj,ą autoreklamę.
Natarczywie wciskają nam swoje Youtubowe wytwory ! Robią Czytaj całość