Lech Poznań wykartkowany, a i tak miał dużo szczęścia
Pięć żółtych kartek zebrał Lech w meczu z KGHM Zagłębiem Lubin (0:1). Niektórym piłkarzom grożą przymusowe pauzy, a tak i mieli sporo szczęścia, bo sędzia był dla nich pobłażliwy.
Boczny obrońca i tak jednak może odetchnąć, bo w końcówce pierwszej połowy bardzo ostro sfaulował Adama Matuszczyka i powinien wtedy dostać drugie "żółtko", co sam zresztą przyznał po spotkaniu.
Kontrowersji było więcej. Kibice Miedziowych byli oburzeni brakiem surowszej kary dla Nikoli Vujadinovicia. 31-letni stoper mocno pokiereszował nogi Filipa Jagiełły, mimo to arbiter pokazał mu tylko żółtą kartkę.
"Vuja" przeciwko Górnikowi będzie mógł wystąpić, lecz ma już trzy napomnienia i kolejne poskutkuje przymusową absencją.
ZOBACZ WIDEO Inter Mediolan straszy rywali w Serie A. Cagliari Calcio rozbite [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Kartki się trochę skumulowały, ale w końcówce sezonu to normalna sytuacja. Nie ma sensu na to narzekać. Dobrze by jednak było, gdyby naraz nie pauzowali wszyscy zagrożeni zawodnicy. Jestem trochę zaskoczony liczbą kartek w tym meczu, jednak trzeba też przyznać, że jak już były faule, to konkretne. Nikoli i Robertowi na pewno się te napomnienia należały - przyznał pomocnik Kolejorza, Łukasz Trałka.
W Lubinie karani byli również Christian Gytkjaer, Radosław Majewski i Matus Putnocky. Oni jednak na razie mogą spać spokojnie, nie są zagrożeni.