Polski napastnik w sobotnim meczu z 1. FC Koeln, schodząc w 2. połowie z boiska nie podał ręki trenerowi Juppowi Heynckesowi. Został z tego powodu niemiłosiernie w Niemczech skrytykowany, również przez byłe piłkarskie gwiazdy. Sam trener zresztą od razu po meczu przywołał Lewandowskiego do porządku, wziął Polaka na rozmowę i wyjaśnił mu, "kto jest szefem w tej drużynie".
Szkoleniowiec Bayernu Monachium jest zwolennikiem twardej dyscypliny, z piłkarzami się nie cacka, czego już w przeszłości dowodził (TUTAJ przeczytasz sylwetkę trenera). Jednak tym razem większej kary dla piłkarza nie będzie, przynajmniej w taką nie wierzy Philipp Kessler z największego niemieckiego dziennika "Bild". Rozmowa wychowawcza z Lewandowskim powinna wystarczyć, to zresztą pierwszy raz, gdy nasz napastnik nie podał ręki trenerowi. Jednak - jak mówi dziennikarz - ta scena trochę wpisuje się w obraz snajpera, jaki ten w ostatnich tygodniach wymalował sobie w Monachium.
- Jego osobista sytuacja na pewno nie jest ważniejsza niż gole dla drużyny. Z naszych informacji wynika, że Robert od jakichś 3 tygodni nie trenuje najlepiej. Wygląda na to, że nie jest w pełni skoncentrowany tak jak zwykle. To nie pomaga ani drużynie, ani utrzymywaniu jego pozycji w tym zespole. Jego postawa nie jest ostatnio odpowiednia - mówi nam. I dodaje: - Wielu kibiców myśli podobnie.
Niemiec punktuje, że Lewandowski np. zaczął wściekać się na kolegów, gdy tylko coś mu na boisku nie wyjdzie. Generalnie - nie zachowuje się tak profesjonalnie, jak wszystkich do tego przyzwyczaił. Paul Breitner, legendarny piłkarz Bayernu poszedł dalej i mówi wprost, że Lewandowski po prostu nie nauczył się jeszcze szacunku do trenera i drużyny - CZYTAJ TUTAJ. I dziś ta drużyna nie wie, czy nadal może na niego liczyć. Z Niemiec dochodziły ostatnio informacje, że Lewandowski chce odejść z klubu, "Bild" pisał, że nawet powiedział kolegom, że chce transferu do Realu Madryt. Kilka tygodni temu jego menedżerem został Pini Zhavi. Ten ruch odczytano jako desperacką chęć zmiany otoczenia.
Breitner przypomina też sytuację z końcówki poprzedniego sezonu, gdy Lewandowski po ostatnim meczu sezonu otwarcie skrytykował kolegów, że ci nie pomogli mu wystarczająco w walce o koronę króla strzelców Bundesligi. Teraz ci koledzy bronili go, gdy Polaka krytykowano za brak skuteczności i słabe występy w najważniejszych do tej pory meczach w tym roku - z Sevillą i Realem Madryt w LM. Kto wie, być może ta presja, krytyka są powodami postawy Lewandowskiego, którą zauważył Kessler i inni niemieccy dziennikarze.
W sobotę Polak zdenerwował się na Heynckesa, bo gdy w końcu przełamał się po kilku słabszych meczach i strzelił gola (Bayern wygrał na wyjeździe 3:1), to nie dostał szansy na kolejne trafienia. A tych ma w lidze 29, więc tak bardzo mu zależy aby ponownie osiągnąć granicę 30 goli. Hasan Salihamidzić, dyrektor klubu stara się uspokajać: - Nie ma o czym mówić. Rozmawialiśmy o tym. Zareagował tak, bo chciał strzelić kolejne gole. Lewy jest profesjonalistą. Wszystko jest w porządku.
ZOBACZ WIDEO Bayern wygrał, Lewandowski trafił, ale trener na podziękowanie nie zasłużył [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Jakie to niemieckie ... ciekawe czy Wirtualny Deutchland to puści ...