Napastnik Niebieskich zdaje sobie sprawę z faktu, że musi szybko zacząć strzelać bramki. W ekstraklasie w bieżącym sezonie nie zdobył gola. Należy jednak pamiętać, że część rundy jesiennej Łukasz Janoszka spędził w pierwszoligowym GKS Katowice, gdzie należąc do wyróżniających się zawodników, cztery razy trafił do siatki rywala. W Chorzowie nie potrafi przełamać niemocy. - Na pewno brakuje mi ogrania - stara się tłumaczyć swoją nieskuteczność 22-letni piłkarz. - Za trenera Pietrzaka grałem mniej niż bym sobie tego życzył. Trener Fornalik postawił na mnie. Cieszę się, że wychodzę na boisko w podstawowym składzie - dodał Janoszka, który w spotkaniu z Lechem napsuł sporo krwi defensywie Kolejorza. Cień na występie zawodnika Ruchu położyła zmarnowana sytuacja z 24 minuty, gdy mając przed sobą tylko Krzysztofa Kotorowskiego strzelił wprost w ręce golkipera Lecha. - Muszę zacząć wykorzystywać sytuacje, które stwarzają mi koledzy. Za to rozlicza się napastnika. Mam nadzieję, że już w spotkaniu z Piastem sytuacja się zmieni - stwierdził Łukasz Janoszka, na którego grę wszyscy patrzą przez pryzmat, występującego w ekstraklasie w barwach Ruchu Radzionków i GKS Katowice, ojca - Mariana Janoszki. - Co tata powiedział po zmarnowanej przeze mnie sytuacji z meczu z Lechem? Przyznam, że jeszcze z nim nie rozmawiałem na ten temat, ale na pewno usłyszę od niego kilka gorzkich słów - przyznał napastnik Niebieskich.
Od momentu objęcia funkcji pierwszego trenera przez Waldemara Fornalika Ruch gra z przodu jednym napastnikiem. - Jaki system preferuję? Lepiej się gra zawodnikowi, gdy w ataku występuje z partnerem, ale w naszych obecnym systemie skrzydłowi grają bardzo ofensywnie i zbytnio nie odczuwam różnicy - stwierdził Janoszka. - Gdybym miał jednak wybierać to wolałbym nie być osamotniony w ataku - przyznał na koniec chorzowianin.