Swojego trenera nazwał grubą świnią, nie miał problemów z wdaniem się w bójkę z kibicem czy kłótnią z kolegą z drużyny podczas meczu. Florian Thauvin nie jest najlepszym wzorem dla młodych graczy poza boiskiem, jednak to co robi na nim w koszulce Olympique Marsylia sprawia, że jest ich idolem.
W środę jego zespół zmierzy się z Atletico Madryt w finale Ligi Europy. W Marsylii czekają na triumf w europejskich rozgrywkach od 25 lat. Jeśli ktoś może poprowadzić klub do sukcesu, to właśnie... 25-latek z Orleanu.
Już w ubiegłym sezonie spisywał się bez zarzutu. Strzelił 15 bramek, jednak brakowało mu wsparcia partnerów. OM zakończyło sezon na piątym miejscu, mając na koncie aż 10 porażek. W obecnych rozgrywkach cała drużyna spisuje się lepiej, co ma wpływ także na Thauvina. A może jest odwrotnie?
Bo 25-latek nie tylko strzelił aż 22 gole w Ligue 1, ale dodał do tego też 13 asyst. Na boisku robi wszystko - rozgrywa w środku, gra na skrzydle, wykańcza akcje. Wszystko podczas 90 minut. Nic dziwnego, że trener Rudi Garcia nie wyobraża sobie bez niego podstawowej "11".
- Jest niezwykle mądrym piłkarzem. Nie myśli o sobie, ale o drużynie. Ma ogromny wpływ na naszą grę - mówił wiosną tego roku Garcia po kolejnym świetnym występie Thauvina. Szkoleniowiec podkreślał przy okazji, że jego zawodnik dojrzał jako człowiek.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #23. Włosi chcieli szybkiego powrotu Milika. "Dlaczego tak wolno?"
- To zupełnie inny człowiek niż kilkanaście miesięcy temu. Dojrzał - ocenił Garcia. A jaki był Thauvin kilkanaście miesięcy wcześniej?
O tym że posiada on duży talent, wiadomo było nad Sekwaną od kilku lat. Jednak oprócz popisów czysto piłkarskich Thauvin popisywał się także poza nim. Zwłaszcza pierwsza połowa 2015 roku była dla niego fatalna. Najpierw podczas jednego ze spotkań pokłócił się z Dimitrim Payetem, którego obraził jeszcze na boisku.
- Byłem wtedy w szoku, ale nie chciałem mu odpowiadać i podgrzewać atmosfery - wspominał Payet. Kilka tygodni później Thauvin wdał się w pyskówkę z trenerem OM, słynnym Marcelo Bielsą. - Ty gruba świnio - takiego określenia miał użyć młody zawodnik wobec słusznej postury szkoleniowca. Nic dziwnego, że na jakiś czas popadł w niełaskę u Argentyńczyka.
Wkrótce jednak ich relacje uległy poprawie, podobnie jak jego kontakty z Payetem, który rok temu wrócił do Marsylii po dwuletnim pobycie w Anglii. - To może być za kilka lat najlepszy piłkarz na świecie - mówił już trzy lata temu Bielsa. Gdy trener niespodziewanie opuścił klub na początku sezonu 2015/2016, Thauvin był bardzo rozczarowany. Nie miał nawet oporów, by bronić szkoleniowca przed kibicami, którzy w okolicach Stade Velodrome zaatakowali jego samochód. Bójka z jednym z nich zakończyła się dla niego zesłaniem do Newcastle United.
Po zaledwie kilku miesiącach wrócił jednak do Francji. Właśnie z Payetem decydują oni teraz o grze OM, a za kilka tygodni mogą być liderami reprezentacji Francji na mistrzostwach świata. 25-latek jest powoływany do kadry przez Didiera Deschampsa i byłoby niezrozumiałe, gdyby nie zabrał go do Rosji. - Gra znakomicie, zrobił kolosalny postęp, jednak nie mogę zabrać na turniej wszystkich - mówił ostrożnie selekcjoner Trójkolorowych kilka tygodni temu.
To jednak Thauvin jest obecnie francuskim piłkarzem będącym w najwyższej formie. Jeśli nie zawiedzie w środowy wieczór w Lyonie, Deschamps nie będzie miał wyboru.
W finale Ligi Europy piłkarza i jego kolegów z ekipy OM czeka jednak najtrudniejszy mecz sezonu. Atletico to stały bywalec finałów europejskich rozgrywek w ostatnich latach, drużyna, która swoim doświadczeniem wręcz zjada na śniadanie rywali w Lidze Europy. W starciu z twardą i szczelną linią obrony Thauvin będzie musiał się wspiąć na wyżyny umiejętności.
Co ciekawe, w grudniu ubiegłego roku hiszpańska prasa informowała, że lider Olympique znalazł się w kręgu zainteresowań właśnie Atletico. - Gra w Hiszpanii jest moim marzeniem - przekonywał kiedyś Thauvin. Czy więc spotkanie będzie przepustką do jego spełnienia?