Zła passa Sportingu Lizbona. Najpierw atak na piłkarzy, teraz korupcja

Getty Images / Gonzalo Arroyo Moreno / Sporting Lizbona
Getty Images / Gonzalo Arroyo Moreno / Sporting Lizbona

To nie jest najlepszy czas dla Sportingu Lizbona. We wtorek klubem wstrząsnął atak chuliganów na drużynę Jorge'a Jesusa, a w czwartek czterech działaczy Sportingu zostało zatrzymanych pod zarzutem korumpowania ligowych rywali Lwów.

W tym artykule dowiesz się o:

We wtorek grupa około 50 sfrustrowanych brakiem awansu do Ligi Mistrzów kibiców Sportingu wtargnęła do ośrodka treningowego i napadła na piłkarzy. W wyniku ataku najmocniej ucierpiał Bas Dost, najlepszy strzelec zespołu, a napastnicy nie oszczędzili też członków sztabu szkoleniowego.

To zdarzenie bez precedensu w historii portugalskiego futbolu, które wstrząsnęło miejscowym środowiskiem piłkarskim, ale dwa dni później w Lizbonie doszło do kolejnego tąpnięcia, a tym razem w roli czarnych charakterów wystąpili działacze Sportingu. W ramach operacji antykorupcyjnej "cashball" aresztowanych zostało czterech pracowników stołecznego klubu, w tym dyrektor sportowy Andre Geraldes i będący jego najbliższym współpracownikiem Goncalo Rodrigues.

Prokuratura poleciła zatrzymanie działaczy Sportingu na podstawie zeznań złożonych przez Paulo Silvę. To wspierający finansowo klub z Estadio Jose Alvalade biznesmen i lobbysta, który już ponad rok temu był zamieszany w aferą korupcyjną w portugalskiej piłce ręcznej, w centrum której był właśnie Sporting.

Silva zeznał, że na polecenie m.in. Geraldesa miał pomóc władzom Sportingu wpłynąć na losy ośmiu ligowych meczów drużyny Jorge'a Jesusa. Portugalskie media opublikowały nawet części rozmów, w czasie których Silva składał przeciwnikom Sportingu propozycje korupcyjne. Za określone zachowania w trakcie spotkań piłkarze mieli dostać od trzech do pięciu tysięcy euro. Silva miał podjąć próbę korumpowania także arbitrów prowadzących mecze Lwów.

ZOBACZ WIDEO Kto trzecim bramkarzem na MŚ? "Pojedzie Białkowski, a powinien Skorupski"

Wszyscy zatrzymani pracownicy Sportingu odmówili składania wyjaśnień. Dyrektor sportowy klubu opuścił areszt za kaucją w wysokości 60 tys. euro.

Atak na piłkarzy i afera korupcyjna sprawiły, że sponsorzy Sportingu, na czele z pompującą w klub największe pieniądze firmą NOS, zapowiedzieli już zerwanie umów z winy klubu. Jeśli Sporting straci płynność finansową, zawodnicy, którzy po ataku chuliganów noszą się z zamiarem opuszczenia Lizbona, będą mieli ułatwione zadanie.

Sportingowi nie udało się zająć miejsca dającego prawo gry w Lidze Mistrzów, ale wciąż może skończyć sezon z trofeum. W niedzielnym finale Pucharu Portugalii Lwy zmierzą się z Deportivo Aves.

Komentarze (0)