W Łodzi wszyscy byli gotowi na wielkie święto. Nikt nie dopuszczał myśli, że Widzew nie poradzi sobie z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Awans był na wyciągnięcie ręki, wystarczyło wygrać. Kibice planowali głośny przemarsz spod stadionu na Plac Wolności, gdzie fetowanie miało się rozpocząć na dobre.
Goście jednak również na poważnie myśleli o II lidze. Cały tydzień trenowali przy mocno podkręconych głośnikach, tak aby atmosfera stadionu rywala ich nie sparaliżowała. Dość niespotykane metody treningowe przyniosły efekt, bo jeśli ktoś był sparaliżowany, to był to Widzew.
Gospodarze przez cały mecz oddali zaledwie dwa celne strzały. W pierwszej połowie byli drużyną słabszą od Lechii, w drugiej przeważali, ale brakowało im pomysłu na rozwiązanie akcji pod bramką rywala. Widzew miał kłopot z powstrzymaniem szybkiego Marcina Mireckiego, który łatwo ogrywał rywali na skrzydle.
Kilkakrotnie widzewiaków ratował Maciej Humerski, broniąc nogami między innymi w sytuacji sam na sam ze wspomnianym Mireckim. Raz o włos pomylił się Jakub Rozwandowicz.
Widzew walczył o gola dającego awans do ostatnich sekund, bez powodzenia. Nadal pozostaje liderem, ale na II ligę musi jeszcze poczekać.
Na zakończenie sezonu Lechia zagra u siebie z MKS Ełk, a Widzew pojedzie na mecz z Sokołem Ostróda.
Widzew Łódź - Lechia Tomaszów Mazowiecki 0:0
Składy:
Widzew Łódź: Maciej Humerski - Marcin Kozłowski, Radosław Sylwestrzak, Sebastian Zieleniecki, Marcin Pigiel, Mateusz Michalski, Dario Kristo, Maciej Kazimierowicz (58' Daniel Świderski), Marek Zuziak (64' Daniel Mąka), Kacper Falon (46' Marcin Pieńkowski), Robert Demjan.
Lechia Tomaszów Mazowiecki: Mateusz Awdziewicz - Kamil Cyran, Wiktor Żytek, Łukasz Bocian, Artur Golański, Kamil Tlaga, Kamil Szymczak (90' Kamil Lewiński), Jakub Rozwandowicz (71' Dawid Kieplin), Patryk Jakubczyk, Marcin Mirecki (84' Piotr Kornacki), Tomasz Płonka (75' Paweł Magdoń).
Żółte kartki: Miller (Widzew) oraz Tlaga (Lechia).
Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok).
Widzów: 17 312.
ZOBACZ WIDEO Polska - Chile. Największe gwiazdy kadry Adama Nawałki chwalą Jana Bednarka. "Godnie zastąpił Kamila Glika"