Zabrakło skuteczności - relacja z meczu Zawisza Bydgoszcz - Gawin/Ślęza Wrocław

Gdyby w drugiej połowie Paweł Kowal wykorzystał swoją kolejną czystą sytuację, piłkarze z Wrocławia mogliby cieszyć się ze zwycięstwa. Tak się jednak nie stało, bo napastnik Gawina/Ślęzy w środowym spotkaniu tylko raz zdołał pokonać Artura Gajewskiego.

Ale przez pierwsze czterdzieści pięć minut przewaga należała zdecydowanie do bydgoszczan. Niemal co kilka minut pod bramką Pawła Jędrysiaka dochodziło do groźnych sytuacji. Na zmianę szczęścia próbowali Piętka, Bajera i Rigalski a najbliżej strzelania bramki był powracający po kontuzji Marcin Tarnowski. Jednak w 18. minucie strzał 24-letniego zawodnika wylądował na poprzeczce. Wrocławianie ograniczali się głównie do kontrataków, ale podopieczni Grzegorza Kowalskiego tak naprawdę tylko raz zagrozili bramce Zawiszy, kiedy błąd bydgoskiej defensywy próbował wykorzystać Balicki.

Jeszcze przed przerwą gracze Mariusza Kurasa mogli objąć prowadzenie, kiedy na czystą pozycję wychodził Tomasz Szczepan. Jednak pomocnik Zawiszy tuż przed polem karnym został brutalnie sfaulowany przez Konrada Kątnego, który za to zagranie słusznie został ukarany czerwoną kartką. I gdy wydawało się, że gol dla gospodarzy jest tylko kwestią czasu, tuż po przerwie błąd w środku boiska rywali skutecznie wykorzystał Paweł Kowal. Napastnik wrocławskiego zespołu przebiegł z piłką blisko czterdzieści metrów i bez przeszkód zdołał pokonać bezradnego Artura Gajewskiego. Kilkanaście minut później ten sam zawodnik mógł podwyższyć prowadzenie, ale tym razem posłał futbolówkę wysoko nad bramką.

Strata bramki mobilizująco podziałała na niebiesko-czarnych. Kilka zmian taktycznych na boisku dokonanych przez Mariusza Kurasa od razu przyniosło efekt, bo w 70. minucie Szymon Maziarz idealnie wykorzystał podanie od wprowadzonego parę minut wcześniej na plac gry Marcina Kozłowskiego, i strzałem po ziemi nie dał żadnych szans Jędrysiakowi. W samej końcówce oba zespoły miały jeszcze po kilka znakomitych sytuacji na zdobycie bramki. Bardziej klarowne mieli gospodarze, ale najpierw Bajera nie zdołał z najbliższej odległości pokonać Jędrysiaka, a w samej końcówce Szczepan trafił w poprzeczkę.

Z remisu bardziej cieszyli się wrocławianie, którzy ciągle liczą się w walce o awans do I ligi. Po meczu klubowi koledzy starali się pocieszać wspomnianego wcześniej Pawła Kowala. Gdyby w 60. minucie wykorzystał swoją drugą znakomitą okazję, trzy punkty na pewno pojechałaby na Dolny Śląsk. - Zgadza się. Bramka była praktycznie pusta, ale naszemu napastnikowi podskoczyła futbolówka. Jesteśmy jednak zadowoleni, bo przez całą drugą połowę graliśmy w dziesiątkę, co kosztowało bardzo dużo sił - stwierdził po meczu najbardziej doświadczony w ekipie Gawina/Ślęzy, Zbigniew Wójcik, który trzy lata temu miał już okazję grać w Bydgoszczy.

- Chcieliśmy to wykorzystać, bo rywale grali przecież w osłabieniu. W środku pola popełniliśmy jeden błąd, co w sumie kosztowało nas utratę bramki. Później już zupełnie się odkryliśmy, dzięki czemu mieliśmy trzy doskonałe sytuacje. Powinniśmy to spotkanie rozstrzygnąć na naszą korzyść. Zdobyliśmy punkt, ale właściwie dla nas to jest porażka - dodał kapitan Zawiszy, Marcin Łukaszewski.

Zawisza Bydgoszcz - Gawin/Ślęza Wrocław 1:1 (0:0)

0:1 - Kowal 48'

1:1 - Maziarz 70'

Składy:

Zawisza Bydgoszcz: Gajewski - Brzeziński, Łukaszewski, Rogalski (71' Kozłowski), Tomczak - Piętka, Zaremski (46' Szal), Tarnowski (83' Krzywicki), Szczepan - Maziarz, Bajera.

Gawin/Ślęza Wrocław: Jędrysiak - Kątny, Wójcik, Piwowar (79' Tarasiewicz), Brusiło - Kowal (90' Lewandowski), Zieliński, Pruchnicki, Szepeta (71' Pyzłowski) - Balicki, Rejmer.

Żółte kartki: Krzywicki (Zawisza) oraz Piwowar (Ślęza).

Czerwona kartka: Kątny (Ślęza).

Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin).

Widzów: 2500.

Źródło artykułu: