Herra nie boi się jechać do Krakowa i Chorzowa

Szef rządowej spółki PL.2012 zajmującej się organizacją EURO 2012 w Polsce, Marcin Herra twierdzi, że z czystym sumieniem może jechać do Krakowa czy Chorzowa - pisze dziennik Polska - The Times.

Marcin Foltyn
Marcin Foltyn

W środę w Bukareszcie zapadła ostateczna decyzja co do wyboru miast, które zorganizują Mistrzostwa Europy 2012. W Polsce wybór padł na wcześniej wytypowane miasta. EURO odbędzie się w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku oraz we Wrocławiu.

Organizacji nie otrzymały Kraków oraz Chorzów, które od początku wpisane były na listę rezerwową. Po wyborze miast przez UEFA, szef spółki PL.2012 Marcin Herra nie będzie bał się odwiedzić żadnego z przegranych miast.

- Będę jeździł cały czas i nie sądzę, by coś mi groziło. Chciałbym przypomnieć, że to nie my, a poprzedni rząd wyznaczał te miasta, które mają zorganizować Euro, i te, które będą pełnić funkcję rezerwowych czy też alternatywnych - komentuje decyzję władz europejskiej federacji Herra.

Na Ukrainie EURO 2012 pierwotnie miało się odbyć w Kijowie, Doniecku, Dniepropietrowsku oraz we Lwowie. Rezerwowymi miastami były Odessa i Charków. UEFA tymczasem, odrzuciła kandydaturę Dniepropietrowska i w jego miejsce powołała do organizacji dynamicznie rozwijający się Charków.

- Nie było żadnego mydlenia oczu. Zresztą wystarczy popatrzeć na Ukrainę. Tam Dniepropietrowsk był pierwotnie miastem podstawowym. Dziś nie ma go już na liście miast organizujących Euro. Gdyby u nas któreś z miast wyznaczonych w 2006 r. nie spełniło wymagań, na jego miejsce wskoczyłby Kraków lub Chorzów - dodaje szef spółki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×