Gramy tylko i wyłącznie dla kibiców i dla siebie - rozmowa z Jackiem Wiśniewskim, piłkarzem GKS Jastrzębie

Sytuacja w GKS Jastrzębie jest nie do pozazdroszczenia. Działacze zalegają piłkarzom z wypłatami, a o premiach nie ma mowy. Podopieczni Jerzego Wyrobka podkreślają, że grają tylko dla kibiców i dla samych siebie.

Kamil Górniak: Jak oceni pan potyczkę Stali z GKS?

Jacek Wiśniewski: W pierwszej połowie graliśmy nawet dość ładnie. Wydaje mi się, że pierwszy raz ładnie rozgrywaliśmy akcje. Klarownych sytuacji nie mieliśmy, ale gospodarze także ich nie mieli. Strzelili jednak bramkę. W drugiej połowie dopadła nas jakaś niemoc. Myślę, że jakbyśmy zdobyli gola, to skończyłoby się remisem. Fakt, Stal miała w drugiej połowie przewagę, ale nie aż tak znaczną.

Czerwona kartka pokrzyżowała wam nieco szyki w końcówce.

- Nie było w tym meczu Jakuba Kafki. Paweł Zarzycki to młody bramkarz i być może wystawił nogę, gdy gracz Stali wychodził na czystą pozycję. Sędzia gwizdnął, więc prawdopodobnie coś tam było.

GKS Jastrzębie przeżywa ogromny kryzys.

- Tak. Trzeba popatrzeć też na nas. Co z tego, że mamy ambicję, skoro nie dostarczają nam odżywek czy napojów. Prawda jest taka, że gdy masażysta Stalówki wybiegał, to my piliśmy od nich, ponieważ swoich nie mieliśmy.

Piłkarze nie otrzymują praktycznie w ogóle wypłat.

- Działacze nam nie płacą. Mi zalegają dwa miesiące, niektórym chłopakom po cztery. Chcemy utrzymać ten klub, ale nikt nam nie pomaga. Jesteśmy zdani tylko na siebie. Próbujemy dokończyć sezon.

Jastrzębie zagrało dobrze, ale akcje kończyły się tuż przed polem karnym.

- Dokładnie. Brakowało strzałów z daleka. Gdybyśmy próbowali uderzać z dystansu, to może coś by weszło. Nie mieliśmy w tym meczu egzekutora. Zawsze bramki strzelał nam Robert Żbikowski, ale przecież cały czas nie możemy liczyć tylko na niego. Powinni strzelać także inni.

Ta porażka spycha was nieco w dół ligowej tabeli.

- Sądzę, że powinniśmy się utrzymać. Mamy mecze z Turem Turek i GKS Katowice. Czeka nas także męczarnia z Podbeskidziem. Następnie przed nami przerwa i końcówka z tymi zespołami, o których mówiłem. Mam nadzieję, że się pozbieramy i ostatnie pojedynki rozegramy dobrze. Sądzę, że te potyczki będą walką o uniknięcie barażów, ponieważ utrzymanie mamy raczej pewne. Ekipy z dolnych rejonów tabeli mają spotkania z drużynami z czołówki, więc pewnie potracą punkty. Mamy cztery oczka straty do Stalówki, ale po walkowerze będzie jeden. Stal zapewne ma jeszcze jakieś trudne konfrontacje przed sobą.

Stal będzie grać teraz z Turem Turek na wyjeździe, a potem GKS Katowice w Stalowej Woli.

- No właśnie, to trudne pojedynki. Jeśli wygrają z Turem, to zapewnią sobie utrzymanie.

Sytuacja w klubie nie sprzyja dobrej grze i wynikom.

- Wiadomo, że jak się nie dostaje pieniędzy, to odbiera to motywację. Wypłacili nam teraz jakieś małe sumy, ale to kropla w morzu potrzeb. To co się dzieje, to skandal. Mamy nadzieję, że ktoś nam w końcu pomoże.

Strajkują również górnicy ze spółki.

- To jest właśnie problem. Jastrzębska Spółka Węglowa to największy potentat finansowy w okolicach. Podobno 100 milionów ton węgla zalega i tylko należałoby to sprzedać. Nie rozumiem tej sytuacji. My powinniśmy się bawić, a nie dziadować.

Prezes klubu was unika.

- Dla mnie to nie jest prezes. To jest związkowiec, który dba tylko o siebie.

Pozostaje wam więc tylko wsparcie kibiców.

- Mamy ich wsparcie i powtórzę to jeszcze raz, że gramy tylko dla nich. Do Stalowej Woli przyjechało ich kilku.

Czy w przerwie letniej będzie chciał pan znaleźć sobie inny klub?

- Jeśli sytuacja w GKS Jastrzębie się nie zmieni i będzie tak jak teraz, to na pewno w czerwcu odejdę. Czuję się w bardzo dobrej dyspozycji.

Są kluby, gdzie płaci się mało, ale regularnie.

- Dokładnie tak. My tutaj nie mamy wielkich pieniędzy. Niektórzy mają po dwa tysiące złotych pensji. Wydaje mi się, że oni zarabiają mniej niż w Stali Stalowa Wola.

Komentarze (0)