Piłkarze Legii nie zdołali odrobić strat z pierwszego meczu ze Spartakiem Trnava, który przegrali 0:2. We wtorek pokonali mistrza Słowacji na jego terenie, ale tylko 1:0 i odpadli z eliminacji do Ligi Mistrzów już w II rundzie.
Mistrzowie Polski największe pretensje mogą mieć do siebie. W rewanżu okazało się, że rywale są przeciętnym zespołem, a legioniści potrafili ich zdominować nawet grając w osłabieniu, po czerwonej kartce dla Marko Vesovicia. W końcówce jego los podzielił także Domagoj Antolić.
- Wiedzieliśmy, że jesteśmy drużyną lepszą od Spartaka i że możemy ich spokojnie pokonać. Trochę plany pokrzyżowały nam czerwone kartki - skomentował po końcowym gwizdku obrońca gości, Mateusz Wieteska. - Musimy się podnieść i skupić na eliminacjach do Ligi Europy, gra w fazie grupowej tych rozgrywek jest teraz naszym celem.
21-latek bardzo żałował, że Legia dała sobie strzelić drugiego gola w końcówce pierwszego meczu. - Szkoda, że straciliśmy dwa gole u siebie, trochę niepotrzebnie się wtedy odkryliśmy w końcówce. Przy 0:1 dzisiejszy wynik dałby nam dogrywkę. Ale teraz możemy sobie tylko gadać.
Rozmawiający z nim dziennikarz TVP Sport zdradził, że po meczu do szatni wszedł prezes klubu, Dariusz Mioduski. Według Wieteski, wszyscy piłkarze byli smutni z powodu odpadnięcia z rozgrywek.
- W szatni jest smutek, każdy wyobrażał sobie inaczej naszą drogę w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Jesteśmy na pewno zawiedzeni, że się nie udało - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Dziwna decyzja organizatorów mistrzostw Europy. Hołub-Kowalik: Pierwszy raz jest coś takiego
Trzeba tylko dobrego "sternika" , który z indywidualności poskłada drużynę .