- Mówiłem to od miesięcy - Manuel Bonke, dziennikarz monachijskiej gazety "TZ" przypomina, że jak mantrę powtarzał, iż nie ma szansy tego lata na transfer Roberta Lewandowskiego. - Rummenigge i Uli Hoeness są na to zbyt dumni - przekonywał. Niemieckich dziennikarzy, którzy są blisko monachijskiego klubu i dobrze znają jego szefów, nic a nic nie dziwi najnowsza opinia Rummenigge na temat polskiego snajpera.
Prezes mistrzów Niemiec właśnie w rozmowie z "TZ" oznajmił: - Robert chciał zmiany, ale powiedzieliśmy mu, że jej nie zrobimy. Pozbycie się go nie jest w naszym interesie, nawet jeśli ktoś położy na stół 100 czy 150 mln euro. To jest nasze credo: najwyższa jakość musi pozostać w Bayernie. Chcemy na jego przykładzie pokazać innym, że jesteśmy wyjątkowym klubem i że jeśli sobie postanowimy, że dany piłkarz u nas pozostanie, to tak będzie. Chcemy tym wysłać sygnał do innych, że nasze drzwi są zamknięte.
I przywołuje przykład Francka Ribery'ego, który w 2008 roku chciał odejść z Bayernu do Chelsea albo Realu. - Nie zgodziliśmy się i dziś jest jednym z najszczęśliwszych piłkarzy na świecie.
Robert Lewandowski chciał odejść z Bayernu Monachium, po to zatrudnił jednego z trzech najlepszych agentów na świecie - Piniego Zahaviego. To Izraelczyk był przecież jednym z architektów transferu - wydawało się niemożliwego - Neymara z Barcelony do PSG za 222 mln euro. Wszystko jednak wskazuje na to, że Zahavi okazał się bezradny z starciu z przekonanymi o własnej wielkości, dumnymi Niemcami. A już na pewno nie pomogły mu i samemu Lewandowskiemu takie zachowania snajpera, jak brak szacunku dla Juppa Heynckesa gdy Polak nie podał trenerowi ręki. Mówił nam o tym Tomasz Hajto. - Niemcy nie pozwolą sobie na tolerowanie takich gestów jak niepodanie ręki, krytyka polityki transferowej klubu i innych decyzji. Zahavi zdecydował się na taką grę, ale Niemcy sobie nie pozwolą na to, żeby agent rządził w ich klubie. WIĘCEJ TUTAJ.
Z dwóch byłych piłkarzy pilnujących dziś Bayernu to Rummenigge jest tym złym policjantem. To "Kalle" - jak go nazywają - widział atak na klub, gdy Robert Lewandowski jesienią ubiegłego roku w głośnym wywiadzie dla "Der Spiegel" mówił o błędach polityki transferowej. I groził, że każdy kto publicznie krytykuje trenera, klub i piłkarzy będzie miał do czynienia z nim - WIĘCEJ TUTAJ. Prezydent Uli Hoeness dostrzegł w tamtych słowach troskę o klub. To Rummenigge nie gryzł się w język i wbijał Polakowi szpilę, nazywając Real Madryt "jego ukochanym klubem". Jest jednym z tych ludzi, któremu nie mówi się, co ma robić. Bo jak się powie, on zrobi wszystko na odwrót.
Oczywiście, fakt że Lewandowski chciał zmienić klub to jedno. Jednak tak naprawdę Bayern być może nie miał oferty, która go zadowoli. I dlatego Rummenigge może dziś rzucać kwotami 150 mln euro, bo wie, że nikt takich pieniędzy za Polaka nie zapłaci. A Lewandowski - przy całym szacunku dla jego niesamowitego strzeleckiego dorobku w Bundeslidze - dziś jest już 30-letnim napastnikiem z nieudanym mundialem za sobą i przede wszystkim, kilkoma nieudanymi sezonami w Lidze Mistrzów. Polak niestety zawodził w decydujących fazach najważniejszych klubowych rozgrywek, a za takich piłkarzy nie wykłada się dziewięciocyfrowych kwot.
Polskiemu snajperowi w przyszłym sezonie pozostanie bicie kolejnych rekordów na niemieckich boiskach. Zresztą, Karl-Heinz Rummenigge już nałożył na Polaka presję. W opublikowanym w środę wywiadzie w "Bildzie" mówi tak: - Dzisiaj przewiduję, że Lewandowski rozegra supersezon i pobije swój rekord 30 goli. Przyspieszy jak nigdy wcześniej.
Kapitan reprezentacji Polski w 195 meczach strzelił dla Bayernu 151 goli. Ma umowę do 30 czerwca 2021. Szefowie Bayernu już kilka razy przypominali, że dyskusja o chęciach Roberta jest bezcelowa, bo za każdym razem gdy o niej czytają, zaglądają w jego ważną umowę. A tam nie ma żadnej kwoty odstępnego.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 86. Miłka Raulin: Elbrus poważnie pogroził mi palcem. Wiedziałam, że to może być moja zguba [4/4]