Czerwona kartka była zasłużona - rozmowa z Łukaszem Derbichem, zawodnikiem Cracovii

Łukasz Derbich jeszcze w rundzie jesiennej występował w barwach 1-ligowego Tura Turek. Uważany za jednego z najlepszych obrońców na zapleczu ekstraklasy, Derbich bardzo szybko wywalczył sobie miejsce w defensywie Cracovii. Wystąpił także w roli głównych w jej trzech ostatnich meczach - najpierw zaliczył kapitalną asystę w wygranym 1:0 spotkaniu z Polonią Warszawa, a następnie w dwóch meczach z rzędu - z Odrą Wodzisław i GKS Bełchatów, zobaczył czerwone kartki.

Maciej Krzyśków: Czerwona kartka z Bełchatowem był konieczna?

Łukasz Derbich: Jeżeli odpuściłbym tą piłkę, to może zawodnik z Bełchatowa (Mateusz Cetnarski – przyp. red.) w jakiś sposób przejąłby futbolówkę i znalazł się w sytuacji jeden na jeden z Marcinem Cabajem. Muszę zobaczyć tą sytuację na powtórkach i dopiero wtedy będę mógł coś więcej powiedzieć.

Moim zdaniem - czerwona kartka była konieczna, bo gdyby nie ten faul, to Cetnarski znalazłby się właśnie oko w oko z Cabajem i mógłby doprowadzić do wyrównania

- Ciężko powiedzieć.

Czy trener Płatek dał Wam zielone światło w przerwie, że jeżeli zawodnik z Bełchatowa będzie wychodził na czystą pozycję, to można go sfaulować nawet kosztem czerwonej kartki?

- (śmiech) Nie, nie było takiego przyzwolenia. Zawodnik Bełchatowa wychodził na czystą pozycję, a ja go chciałem złapać. Położyłem mu rękę na ramieniu, on się położył. Sędzia od razu pokazał czerwoną kartkę.

Zasłużenie?

- Muszę to jeszcze raz zobaczyć na powtórce. Wydaje się, że chyba tak. Koledzy z drużyny są podobnego zdania.

Już po meczu można przyznać, że decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę - Cracovia nie straciła gola i wygrała z drużyną z Bełchatowa

- Żałuję, że dostałem tą czerwoną kartkę kartkę, bo wyklucza mnie ona z meczu z Górnikiem Zabrze. Musimy w sobotę wykonać kolejny krok do utrzymania, czyli zwyciężyć z Górnikiem. Szkoda, że nie będę mógł pomóc drużynie na boisku.

Prawie całą drugą połowę oglądałeś z trybun i pewnie kilkakrotnie serce podchodziło do gardła, kiedy goście przedostawali się w okolice pola bramkowego Cracovii?

- Bełchatów miał więcej miejsca na placu gry, ale na szczęście w pierwszej połowie to my wyszliśmy na prowadzenie i nie oddaliśmy go do końca spotkania. Teraz liczy się każdy zdobyty punkt.

Paweł Nowak i Przemysław Kulig za ofiarne interwencje i zatrzymanie piłek, które nieuchronnie zmierzały do waszej bramki, powinni dostać chyba specjalne tytuły ratowników Cracovii?

- Mecz był bardzo emocjonujący i nie brakowało mu dramaturgii. Bełchatów atakował, my z kolei groźnie kontrowaliśmy. Rywale mieli dwie dobre sytuacje, które my zażegnaliśmy wślizgami w ostatnim momencie. Marcin Cabaj łapał piłki, grał na czas.

Łukasz Derbich opuścił plac gry w drugiej połowie, ale wtedy piąty bieg włączyli i tak już wcześniej kapitalnie dopingujący kibice. Nie było widać na boisku, że gracie w osłabieniu. Ba, jeszcze więcej okazji do zdobycia drugiego gola stworzyliście grając w dziesięciu

- Kibicom należy się chwała za to, że przyszli na stadion i dopingowali nas ze wszystkich sił. W meczu z Polonią Warszawa atmosfera również była wspaniała. Mam nadzieje, że tak będzie już na każdym kolejnym spotkaniu. Przed nami mecz z Górnikiem i życzę sobie, żeby ze strony kibiców było podobnie jak w meczach z Polonią i GKS.

W meczu z Górnikiem będziesz mógł z bliska poczuć tą atmosferę, tak samo jak w spotkaniu z Bełchatowem odczuli to siedzący na trybunach Bartosz Ślusarski i Michał Karwan

- Nie lubię takich sytuacji, bo jest to bardzo stresujące. Trzeba przeżywać ogromne emocje, nerwy są o wiele większe, niż kiedy przebywa się na boisku. Niedobrze się siedzi na trybunach, kiedy nie można grać na boisku i pomóc drużynie.

Szczerze - po przyjściu do Cracovii sądziłeś, że twój nowy klub do końca sezonu będzie walczył o utrzymanie w ekstraklasie?

- Mamy bardzo dobrą drużynę. W pewnym momencie opuścił nas fart, a my zaczęliśmy tracić głupio bramki i punkty. Z Bełchatowem graliśmy w 10-tkę przez tak długi czas i nie daliśmy sobie wbić gola. Wierzę, że szczęście będzie z nami do końca sezonu.

Bardzo szybko wywalczyłeś sobie miejsce na lewej obronie Cracovii i jak na debiutanta nie obawiasz się aktywnie uczestniczyć w akcjach ofensywnych. Aż tak mała jest różnica między ekstraklasą, a nową pierwszą ligą?

- Pod względem taktycznym i technicznym, są widoczne różnice. Więcej gry jest po ziemi. W nowej pierwszej lidze piłka jest bardziej siłowa i tylko nieliczne zespoły starają się grać technicznie. Przeskok jest zatem widoczny.

Koledzy z drużyny schodząc z boiska głośno skandowali - Cracovia nigdy nie spadnie.

- Wszyscy w to wierzymy i zapewniam, że będziemy walczyć do końca.

Komentarze (0)