Trener mówił, że każdy będzie potrzebny - rozmowa z Bartłomiejem Piszczkiem, piłkarzem Stali Stalowa Wola

Jedyny przedstawiciel Podkarpacia w pierwszej lidze dzięki wygranej w Turku z miejscowym Turem 2:1 praktycznie zapewnił sobie utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Przed Stalą teraz jednak ciężka potyczka z walczącym o uniknięcie baraży GKS-em Katowice.

Kamil Górniak: Stalówka wygrała z Turem 2:1. Jak oceni pan ten pojedynek?

Bartłomiej Piszczek: Tur chyba nie wierzył w swoje możliwości, bo ta wygrana przyszła nam dość łatwo. Obawiałem się trochę o to, że tak prosto strzelone bramki mogą się na nas zemścić. Tym bardziej, że w drugiej połowie mieliśmy kilka wybornych okazji, w tym trzy sytuacje sam na sam. Trochę chyba wkradła się w naszą grę taka nonszalancja, bo mi osobiście się nie podobało.

W końcowych minutach straciliście gola.

- Zgadza się. W ostatnich minutach padła bramka dla Tura i trochę się obawialiśmy potem. Mieliśmy już taką sytuację w Płocku, gdzie prowadziliśmy a mimo tego zremisowaliśmy. Tutaj także mogło być podobnie, ale przy główce dwóch piłkarzy gospodarzy sobie przeszkodziło. Cieszymy się z tej wygranej. Mamy teraz mecz z GKS-em Katowice i jak wygramy to nie będzie już szans na to, że opuścimy pierwszą ligę.

Strzelił pan gola i to był dopiero drugi gol i ponownie strzelony Turowi.

- Dokładnie tak. Cieszę się z tego, ponieważ ten gol dał nam można rzec trzy punkty. Przywieźliśmy komplet oczek. Przed tą potyczką mówiłem, że jedziemy po trzy oczka. Musimy się cieszyć, bo dopiero po raz drugi zwyciężyliśmy na wyjeździe.

Tur zagrał słabo, ale zwycięstwo mogło być okazalsze.

- Mieliśmy kilka okazji sam na sam. Szkoda, że nie udało się wykorzystać tych okazji, ponieważ grałoby nam się dużo lepiej prowadząc 3:0. Tak to niestety nerwy były do samego końca.

Początek rundy spędził pan na ławce rezerwowych, jednak wskutek kontuzji i kartek od dłuższego czasu jest pan podstawowym obrońcą Stali.

- Trener mówił, że każdy będzie potrzebny. Tak się złożyło, że przyszły karki i kontuzje obrońców i udało mi się wskoczyć do pierwszego składu. Cieszę się, że nasz opiekun zaczął dawać mi szansę. Mam nadzieję, że w kolejnych potyczkach także będę potrzebny i pomogę Stali zdobyć trzy punkty w kolejnym spotkaniu z GKS-em Katowice. Chcielibyśmy zagrać dwa ostatnie konfrontacje z pełnym komfortem psychicznym, że już mamy pewne utrzymanie.

Jesienią zdarzały się panu głupie błędy. Natomiast wiosną pan, jak i cala defensywa spisuje się bardzo dobrze.

- No tak. Było tak, że miałem jakby współudział w straconych golach. Zdarzało się tak, że albo gdzieś źle wybiłem piłkę na róg pola karnego i strzelił rywal w okienku, czy też nie trafiłem dobrze w futbolówkę. W tej rundzie tych kiksów już nie popełniam i chciałbym, żeby tak zostało już do końca sezonu. Ogólnie cała linia defensywy spisuje się poprawnie. Świadczą o tym na pewno wyniki, ponieważ robiąc tabelę wiosny jesteśmy na piątym miejscu. To na pewno napawa optymizmem. Jeśli to wszystko by się utrzymało na następne rozgrywki to by było dobrze.

Można rzec, że obronę zmobilizował Daniel Treściński.

- To doświadczony zawodnik, który grał przecież w ekstraklasie. Bardzo możliwe, że jego przyjście wprowadziło jakiś tam spokój, dużo nam podpowiada i z tego należy się cieszyć. Daniel bardzo dobrze wprowadził się do drużyny. Potrafimy dobrze bronić i nie tracimy dużo goli.

Teraz przed Stalą ważny mecz z GKS-em Katowice.

- Tak. Widać jak ten zespół zaskakuje wszystkich. W tej ekipie zimą znacznie zmienił się skład i gra dużo debiutantów, którzy walczą. Nie wiedziałem ich jeszcze na żywo, ale na pewno będą ciężkie zawody. U siebie jednak nie powinniśmy się bać nikogo. Myślę, że będziemy przeważać i przechylimy szalę na naszą korzyść.

Nie obawiacie się, że rywalom mogą pomagać sędziowie?

- Myślę, że nie. Jesteśmy mocnym zespołem, co udowodniliśmy już wiosną wygrywając z bardzo mocnymi ekipami. Nie boimy się zespołu z Górnego Śląska.

Szkoleniowiec Stalówki mówił, że do utrzymania potrzebnych będzie 40 punktów. Po wygranej z Turem macie ich już 41.

- Zgadza się, ale nie możemy sobie pozwolić na stratę punktów w sobotę, ponieważ w kolejnym pojedynku czeka nas wyjazd do Pruszkowa i konfrontacja z miejscowym Zniczem. My nie chcemy znów grać do samego końca o zachowanie ligowego bytu tylko chcemy sobie to utrzymanie już zapewnić w meczu z GKS-em Katowice.

No właśnie później macie potyczkę na ciężkim terenie w Pruszkowie i to z mocnym przeciwnikiem.

- Dokładnie tak. Znicz jeszcze walczy o awans. Gdybyśmy stracili punkty z Gieksą, to trzeba by było walczyć o każde oczko w Pruszkowie. Nie chcemy się bawić w matematykę tylko już w sobotę zagwarantować sobie starty w pierwszej lidze w przyszłym sezonie. Mamy nadzieję, że fani dopiszą, ponieważ wiemy jak atrakcyjnym rywalem pod względem kibicowskim jest GKS Katowice.

W Turku wspierało was kilkunastu sympatyków ze Stalowej Woli.

- Przyjechało ich kilkunastu i chyba się cieszyli z drugiego zwycięstwa Stalówki na obcym terenie. Na pewno byli zadowoleni z tej wygranej. Na koniec jeszcze trochę z nimi pośpiewaliśmy. Także naprawdę było bardzo miło.

Czy niemoc wyjazdowa Stali została przełamana?

- Chyba tak. Dużo pojedynków remisowaliśmy teraz na wiosnę i nie przegrywaliśmy. Myślę, że drużyna jest w tej rundzie dużo mocniejsza i uważam, że gdyby taka była przez cały sezon, to nie zajmowalibyśmy tej lokaty, którą mamy teraz, ale bylibyśmy znacznie wyżej.

Źródło artykułu: