- Nasza sytuacja jest trudniejsza niż przed pierwszym meczem, ale przyjechaliśmy tu walczyć o awans - przekonywał na przedmeczowej konferencji prasowej Ireneusz Mamrot. Mimo porażki 0:1 w pierwszym pojedynku trener Jagiellonii zdawał się być pewnym, że szanse na awans jego zespołu są spore.
Odważne zapowiedzi nie wydawały się zresztą pustymi słowami. Białostocznie postanowili nie kalkulować i ruszyli na rywali od pierwszego gwizdka sędziego. Bardzo aktywni byli skrzydłowi - Przemysław Frankowski i Arvydas Novikovas, którzy odpoczywali w ostatnim meczu ligowym z Zagłębiem Lubin (2:0). Brakowało tylko dokładnego dogrania do biegającego na szpicy Romana Bezjaka. Pierwsze dziesięć minut napawało sporym optymizmem. Szczególnie, że Belgowie nie kwapili się, by zaatakować. To jednak był przemyślany plan. Wyczekali rywali i zadali im bardzo bolesny cios.
Zimny prysznic zlał zawodników Jagi w 13. minucie. Jean-Luc Dompe ruszył prawym skrzydłem, ograł Guilherme jak juniora i wykorzystując niesamowitą bierność Brazylijczyka dograł wprost na głowę niepilnowanego Filipa Andrijasevicia. Chorwat spokojnie zgrał futbolówkę przed bramkę Mariana Kelemena, a tam do siatki wpakował ją Taiwo Awoniyi. Po chwili mógł zresztą trafić po raz drugi, jednak w sytuacji sam na sam z bramkarzem w ostatniej chwili wrócił Ivan Runje i zablokował jego uderzenie. Kilka minut później Jagę uratował spalony Giorgiego Czakwetadze. Zawodnicy z Podlasia przeżywali trudne chwile.
Napór Belgów ustał dopiero w połowie pierwszej części. Nie oznaczało to jednak, że atakować zaczęła Jagiellonia. Białostoczanie nie mieli bowiem pomysłu, by przebić się przez środek pola rywali. Uderzenia z dystansu nie przynosiły wiele pożytku, chociaż szczęścia szukali w ten sposób m. in. Roman Bezjak (nad bramką) czy Novikovas (zablokowany). Próbowano więc długich przerzutów, ale z reguły nie docierały one do celu. Blisko było tylko raz, gdy Burlidze zabrakło milimetrów, by czysto uderzyć piłkę po "crossie" Frankowskiego.
Widząc, że zespołowi nie idzie najlepiej, Ireneusz Mamrot zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę. W 43. minucie za kontuzjowanego Bartosza Kwietnia na boisko wszedł Cillian Sheridan. I ta zmiana pobudziła grę ofensywną Jagi. Od początku drugiej połowy żółto-czerwoni spędzali bowiem coraz więcej czasu przy bramce rywali i w końcu zostali nagrodzeni. Fatalny błąd Igora Płastuna i stoicki spokój Martina Pospisila sprawiły, że nadzieje na awans znowu były spore.
Mecz się otworzył. Kapitalnie bronił Kelemen, a jego koledzy z pola coraz bardziej nacierali na przeciwników. Fantastyczną szansę po rzucie rożnym miał Bezjak, ale jego atomowy strzał z kilku metrów odbił Lovre Kalinić. W odpowiedzi Roman Jaremczuk strzelił w poprzeczkę. Kilka minut później Ukrainiec już się jednak nie pomylił. Wykorzystał bierność Runje i płaskim strzałem z kilkunastu metrów nie dał szans golkiperowi Jagi. To był koniec marzeń Jagiellonii o awansie.
W ostatnich sekundach białostoczan dobił jeszcze niesamowity Jonathan David, który bez problemu wygrał pojedynek "oko w oko" ze słowackim bramkarzem gości. Piłkarze KAA Gent wygrali więc ostatecznie 3:1 i to oni zagrają o fazę grupową Ligi Europy z Girondins Bordeaux.
KAA Gent - Jagiellonia Białystok 3:1 (1:0)
1:0 - Taiwo Awoniyi 13'
1:1 - Martin Pospisil 58'
2:1 - Roman Jaremczuk 84'
3:1 - Jonathan David 89'
Składy:
KAA Gent: Lovre Kalinić - Thomas Foked, Sigurd Rosted, Igor Płastun, Nana Asare - Birger Verstraete, Vadis Odjidja-Ofoe - Jean-Luc Dompe (79' Stallone Limbombe), Franko Andrijasević (67' Roman Jaremczuk), Giorgi Czakwetadze - Taiwo Awoniyi (77' Jonathan David)
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme - Taras Romanczuk - Przemysław Frankowski (85' Jakub Wójcicki), Bartosz Kwiecień (43' Cillian Sheridan), Martin Pospisil, Arvydas Novikovas (81' Karol Świderski) - Roman Bezjak
Sędzia: Bastian Dunkert (Niemcy)
Żółte kartki: Taiwo Awoniyi, Nana Asare, Filip Andrijasević (Gent) - Ivan Runje, Taras Romanczuk (Jagiellonia)
ZOBACZ WIDEO The Championship: piękne gole w meczu Derby - Leeds. Bramka i asysta Mateusza Klicha [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]
Jaga - lider na początku rundy wiosennej... ledwo wymęczyła vice majstra.
Lech - lider po rundzie zasadniczej - znikł...
Śmiejecie się z Legii a to nasza smu Czytaj całość