Początek hitu wyglądał zupełnie inaczej niż jego końcówka. To podopieczni Simone Inzaghiego byli pobudzeni. Chcieli poprawić sobie samopoczucie po koszmarnym finiszu poprzedniego sezonu. To oni mieli więcej do powiedzenia na połowie przeciwnika, sprytnie wyprowadzali piłkę. Najgroźniejsze uderzenie w początkowym kwadransie oddał zza pola karnego Martin Caceres.
Po przeciwnej stronie boiska polował na swoje szanse Arkadiusz Milik. Reprezentant Polski dał Carlo Ancelottiemu argumenty w postaci strzelonych goli w końcówce okresu przygotowań. Nowy trener SSC Napoli czekał na kontynuację i trafienia Milika w meczu o stawkę. Z kolei napastnik czekał cierpliwie na podania od swoich pomocników.
Jednym z zawodników obecnych za plecami Milika był Piotr Zieliński. Polak wyleczył kontuzję, przez którą stracił część okresu przygotowań i od razu zajął miejsce w podstawowym składzie. W 19. minucie pomocnik urwał się zawodnikom Lazio w centrum boiska i oddał dotychczas najgroźniejsze uderzenie ze strony Napoli. Thomas Strakosha miał szczęście, że zdolny podopieczny Ancelottiego nie trafił w światło bramki.
Nie otworzyli wyniku Polacy, natomiast zrobił to król Rzymu i całej ligi. W 25. minucie prowadzenie 1:0 zdobył Ciro Immobile. Akcja bramkowa napastnika Lazio musiała się podobać. Po podaniu z głębi pola jednym zwodem oszukał aż trzech defensorów Napoli. Kompletnie zdezorientowani Albiol, Koulibaly oraz Rui tylko obserwowali jak Immobile pokonuje Orestisa Karnezisa w sytuacji sam na sam. W swoim debiucie w barwach Lazio asystę zanotował Francesco Acerbi. Dostał punkt do klasyfikacji kanadyjskiej w prezencie od Ciro, który zachował się świetnie w polu karnym Azzurrich.
Immobile podrażnił Polaków z Napoli, do których należał ostatni kwadrans w pierwszej połowie. Zieliński huknął zza pola karnego w poprzeczkę, a Milik dwukrotnie skierował piłkę do siatki rzymian. Pierwsze trafienie nie zostało uznane z powodu faulu Kalidou Koulibaly'ego na Stefanie Radu. Za drugim razem nie było już wątpliwości. W czasie doliczonym do pierwszej połowy Milik wepchnął piłkę z bliska do siatki po zgraniu Jose Callejona. Do przerwy było 1:1, a w klasyfikacji strzelców były zawodnik Górnika Zabrze dołączył do Mariusza Stępińskiego, który również zdobył gola na początek sezonu w Serie A.
Lazio się rozsypało, a Napoli ze swoim napastnikiem Milikiem rozpędzało. W 48. minucie Polak przedarł się środkiem boiska, zakręcił Francesco Acerbim i huknął nieznacznie obok bramki.
Przewaga Azzurrich została udokumentowana golem na 2:1 Lorenzo Insigne. W 59. minucie Włoch wpadł w pole karne, a że był kompletnie niepilnowany, przymierzył idealnie pod poprzeczkę. Przypadkową asystę po dośrodkowaniu zanotował Allan. To była decydująca bramka. Lazio miało jeszcze pół godziny na wyrównanie, jednak kompletnie zapomniało, w jaki sposób przeważało na początku spotkania. W końcówce było tłem dla Napoli, a jedyną szansę na gola miał Acerbi po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Napoli potwierdziło patent na Lazio. W poprzednim sezonie dwukrotnie pobiło rzymian w drodze po wicemistrzostwo Włoch 4:1. W sobotę, pomimo nieudanego początku, potrafiło ponownie zdominować i wypunktować przeciwnika.
Lazio - SSC Napoli 1:2 (1:1)
1:0 - Ciro Immobile 25'
1:1 - Arkadiusz Milik 45'
1:2 - Lorenzo Insigne 59'
Składy:
Lazio: Thomas Strakosha - Stefan Radu, Francesco Acerbi, Luiz Felipe (46' Bastos) - Adam Marusić, Marco Parolo (89' Danilo Cataldi), Milan Badelj (68' Joaquin Correa), Sergej Milinković-Savić, Martin Caceres - Ciro Immobile, Luis Alberto
Napoli: Orestis Karnezis - Elseid Hysaj, Raul Albiol, Kalidou Koulibaly, Mario Rui - Allan, Marek Hamsik (70' Amadou Diawara), Piotr Zieliński (85' Marko Rog) - Jose Callejon, Arkadiusz Milik, Lorenzo Insigne (76' Dries Mertens)
Sędzia: Luca Banti
ZOBACZ WIDEO Sofia Ennaoui. Medal zrodzony w bólach
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
Czyli mu "zeszła".