Przez wiele ostatnich tygodni w niemieckich mediach trwało przekomarzanie się dziennikarzy z władzami Bayernu Monachium. Ci pierwsi co chwila donosili o pewnym ich zdaniem transferze Roberta Lewandowskiego do Realu Madryt. Z kolei przedstawiciele klubu zapewniali, że taki temat nie istnieje.
Karl-Heinz Rummenigge przekonywał, że nie mogą stracić swojego najlepszego piłkarza, a że kontrakt Polaka z Bayernem upływa dopiero w 2021 roku, uznał sprawę za zakończoną.
Ostatecznie polski napastnik pozostał w stolicy Bawarii i nadal będzie strzelał gole dla niemieckiej drużyny. Według Artura Wichniarka, byłego króla strzelców 2. Bundesligi, Lewandowski od początku nie miał szans na uzyskanie zgody na transfer do innego klubu. - Od razu, kiedy Lewandowski zmienił menedżera, mówiłem, że transferu nie będzie. Do prezydenta Uliego Hoenessa mógłby przyjść sam Pan Bóg, a i tak by usłyszał, że o sprawach Bayernu decyduje Hoeness - przekonuje Wichniarek w "Przeglądzie Sportowym".
Jego zdaniem Lewandowski mógłby odejść, choćby do Realu Madryt, tylko w przypadku osiągnięcia sukcesu z Bayernem w Lidze Mistrzów. - Jedyną możliwością, by zmienił klub, byłoby wygranie Ligi Mistrzów. Gdyby Bayern wygrał z Realem, a "Lewy" pomógł w dwumeczu, Hoeness by powiedział: "Wykonałeś kawał dobrej roboty. Przyprowadź klub, który zapłaci tyle, ile chcemy i możesz iść". To facet, który gra w otwarte karty - uważa były reprezentant Polski.
Wichniarek jest bardzo zadowolony z tego jak Lewandowski rozpoczął nowy sezon. Strzelił najpierw trzy gole w Superpucharze Niemiec, a potem jedną bramkę w spotkaniu krajowego pucharu. - Wydaje mi się, że musiało dojść do rozmowy Lewandowskiego z Hoenessem, bo "Lewy" w końcu przestał gadać, a zaczął grać. W Superpucharze Niemiec pokazał klasę - podsumowuje.
ZOBACZ WIDEO Piorunujący start Bayernu. Hat-trick Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]