Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty: Kolejni bramkarze wyjeżdżają na zachód. Mamy tak utalentowaną młodzież czy tak dobrych trenerów?
Andrzej Dawidziuk, koordynador ds. szkolenia bramkarzy i trenerów bramkarzy w PZPN: I jedno, i drugie. Ale oczywiście sam talent nie wystarczy - trzeba go umiejętnie rozwijać, a do tego potrzebni są dobrze przygotowani trenerzy. Mamy takich, dlatego zrobiliśmy takie postępy. Jesteśmy jako trenerzy w ścisłej czołówce Europy. Ponadto solidny polski bramkarz to także nasza tradycja.
Pan mówi, że już jesteśmy w czołówce. Czy PZPN planuje w najbliższym czasie coś, by nie zostać tam tylko na chwilę?
Marzę o tym, żebyśmy w każdym pokoleniu, które będzie reprezentowało Polskę, mieli grupę bramkarzy, którzy będą podtrzymywać tradycje, że bramkarz to zawsze bardzo mocy punkt naszej kadry. Żebyśmy w polskiej bramce w dalszym ciągu mieli kłopot bogactwa. Rozpoczęliśmy właśnie monitorowanie i pracę z kandydatami do gry w bramce od dwunastego roku życia obecnie (roczniki 2005 i 2006). To grupa, która po raz pierwszy jest powoływana na zgrupowanie LAMO [Letniej Akademii Młodych Orłów - red.]. Następnym krokiem jest powołanie do najmłodszej reprezentacji Polski U-15. Wcześniej dopiero od piętnastego roku życia mieliśmy pierwszy kontakt z tymi bramkarzami. Ponadto, co bardzo cieszy, nawet w mniejszych klubach zaczynają się pojawiać trenerzy bramkarzy, którzy zaczynają szkolić pod tym kątem także najmłodszych.
Jakie są różnice w pracy z bramkarzami w kadrze a w klubie?
Gdy się pracuje z kadrą, nie ma wiele czasu na nauczanie, ale możemy udoskonalić pewne elementy, podpowiedzieć i ocenić aktualny poziom, wychwycić mankamenty. Natomiast szkoleniowiec pracujący na co dzień z bramkarzem ma ogromny wpływ na jego wyszkolenie i przygotowanie we wszystkich elementach. Młodzi ludzie mają bardzo plastyczne głowy. Ważne, by właściwie je kształtować. Czyli w klubie szkolimy, w kadrze doskonalimy. Bramkarz w reprezentacji zdobywa niezbędne doświadczenie mentalne związane z grą z orłem na piersi, konfrontację z rówieśnikami z innej części Europy i nie tylko. Jest takie fajne powiedzenie, że bramkarz uczy się po to, by bronić, ale broni po to, żeby się nauczyć.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Radosław Majdan: Lubiłem gdy wyzywali mnie kibice przeciwnej drużyny. To mnie motywowało
W tym tygodniu Tomasz Woźniak przeszedł ze szkółki Legii do Genoi, a Hubert Idasiak zamienił akademię Pogoni na Napoli. Skoro zachodni skauci już poznali ich talent, dlaczego dotąd nie zostali włączeni do szerokich kadr swoich zespołów?
Młody chłopak nie powinien trafić do dorosłej piłki, gdy nie jest do tego gotowy, kiedy nie będzie jeszcze w stanie regularnie grać. Lepiej, by w tym czasie występował nawet w swojej kategorii wiekowej. Gra jest podstawą do rozwoju. Żaden nawet najlepszy trening nie zastąpi gry. Samym treningiem bramkarz nauczy się bronić, ale nie będzie umiał grać! W ekstraklasie może nie ma zbyt wielu takich piłkarzy, ale w I czy II lidze już ich widzimy. Mamy przykład Mikołaja Biegańskiego, rówieśnika i kolegi z kadry Idasiaka, który rozgrywa mecze na poziomie II ligi [w Skrze Częstochowa -red.]. To spory wyczyn, że dostał szansę i gra już na tym poziomie. W II lidze też widzimy 18-letniego Bartka Mrozka w Elanie Toruń.
Pamiętam sytuację Łukasza Fabiańskiego - był moment, że już mógł wyjechać do akademii Arsenalu. Miał wtedy bodajże 18 lat. Wtedy nie widziałem powodu, dla jakiego miałby to zrobić, bo moim zdaniem nie był przygotowany ani mentalnie, ani sportowo, żeby odgrywać tam ważną rolę. Uznałem, że pozostanie w kraju, będzie lepszą drogą. Po pierwsze dlatego, że będziemy mogli kontynuować szkolenie, a po drugie, że jeśli ma kiedyś wyjechać to po to, by walczyć o miejsce. Jest różnica, kiedy wyjeżdża się do pierwszego zespołu z nastawieniem walki o pierwszy skład. Łukasz został w kraju. Rok od tego momentu zadebiutował w ekstraklasie, zdobył mistrzostwo Polski i rozegrał około 60 meczów. Gdyby rok wcześniej dołączył do Arsenalu, byłby piątym, może szóstym bramkarzem. Wtedy w życiu nie doświadczyłby tylu występów i wyjazdu na mundial w 2006 roku. Dzisiaj jest na poziomie, o jakim marzył. Myślę, że należy do czołówki Premier League i jest jednym z najlepszych golkiperów w naszej reprezentacji.
Łukaszowi Fabiańskiemu się udało. Podobnie jak on, w ekstraklasie ograł się też Bartłomiej Drągowski, a jednak na zachodzie się nie odnalazł.
Jego przykład pokazuje, że łatwo jest wyjechać, a później trzeba mocno się starać, żeby znaleźć uznanie w oczach trenera pierwszego zespołu. Bartek trafił na etap, gdzie miał bardzo mocnych konkurentów. Wyjeżdżając z kraju, nie był ukształtowanym bramkarzem.
Czy w takim wypadku dobrą okazją nie byłoby wypożyczenie?
W rozwoju zawodnika są dwa ważne filary. Pierwszy to szkolenie i doskonalenie. Drugi to zarządzanie rozwojem przez właściwe planowanie ścieżki rozwoju. Każdy zawodnik potrzebuje regularnej gry, w szczególności, kiedy jest na etapie budowania poziomu. Jeśli jej brakuje, to brakuje rozwoju.
Jak dużą rolę dla rozwoju wszystkich młodych bramkarzy odgrywają autorytety Fabiańskiego i Wojciecha Szczęsnego, a wcześniej Artura Boruca, Jerzego Dudka i wielu innych Polskich bramkarzy?
To są ambasadorzy polskiej bramki. Marzy mi się, żeby każde pokolenie miało takie wizytówki w Europie i świecie. Na dzisiaj na pewno taką rolę odegrał Artur, zrobił to fantastycznie, przejął to Wojtek Szczęsny, Łukasz Fabiański, Tomek Kuszczak swego czasu. Pamiętajmy też, że jest Łukasz Skorupski, Przemek Tytoń. A wcześniej byli Józef Młynarczyk, Hubert Kostka, czy Jan Tomaszewski. Bramkarze, którzy swoimi występami przeszli do historii.
Być może niebawem takimi idolami zostaną Marcin Bułka (Chelsea) i Kamil Grabara (Liverpool)?
Marcin i Kamil mocno pracują na swoją pozycję. Możemy być zadowoleni, że to akurat polscy bramkarze, mimo dużej konkurencji nawet w grupach młodzieżowych, dostają kolejne szanse w takich klubach. W tym momencie są na najlepszej drodze, żeby w odpowiednim momencie wejść i wykorzystać kolejne okazje.
Co musimy zrobić, by wychowywać kolejnych Bułkę czy Grabarę?
Dla mnie efektem pracy trenera bramkarzy w klubie III a nawet IV ligi jest jego podopieczny, który trafia do coraz lepszych klubów. Jeśli ktoś dobrze pracuje i jego zawodnik w wieku 15/16 lat podpisuje kontrakt w I lidze czy ekstraklasie, to jego zadanie jest wykonane bardzo dobrze i może być z siebie dumny. Posłużę się jeszcze przykładem Łukasza Fabiańskiego. Pochodzi z niewielkich Słubic, trafił do mnie w wieku 15 lat. Rzeczywiście nie prezentował wysokiego poziomu umiejętności bramkarskich, ale jego przygotowanie sprawnościowe i koordynacja były na bardzo wysokim poziomie, a to zasługa świetnej pracy poprzednich trenerów w Polonii Słubice. Jeśli musiałbym od początku z nim pracować nad sprawnością i techniką piłkarską, pewnie zabrakłoby nam czasu. Tak jest właśnie z trenerami, którzy pracują w klubach z niższych lig.
*Andrzej Dawidziuk specjalizuje się w szkoleniu bramkarzy. W 1996 roku zaczął pracę w akademii MSP Szamotuły, której absolwentami są min. Łukasz Fabiański, Łukasz Załuska, Jakub Szmatuła, Radosław Cierzniak, Jakub Słowik Maciej Gostomski. Później szkolił bramkarzy w młodzieżowych reprezentacjach Polski. W latach 2006-2009 Andrzej Dawidziuk był w sztabie Leo Beenkahakkera w dorosłej kadrze Biało-Czerwonych. Tego samego zaszczytu dostąpił za kadencji Waldemara Fornalika. Do końca sezonu 17/18 49-latek pracował w Lechu Poznań. Obecnie jest koordynatorem ds. szkolenia bramkarzy i trenerów bramkarzy w PZPN.