Nie ma europejskich pucharów, nie ma formy, nie ma niczego. Legia wciąż jest cieniem samej siebie i kolejny raz udowodniła to podczas niedzielnego meczu z Wisłą Płock - tak relację z meczu Legii Warszawa z Wisłą Płock rozpoczął dziennikarz WP SportoweFakty, Maciej Siemiątkowski.
To prawda. Aktualny mistrz Polski jest w głębokim kryzysie. Nic nie dała zmiana trenera. Podopieczni Ricardo Sa Pinto są w beznadziejnej dyspozycji - zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Doznają kolejnych upokorzeń, nie są w stanie się otrząsnąć i wrócić na odpowiednie tory.
Po wysokiej porażce (1:4) z Wisłą Płock, piłkarze "Wojskowych" pobiegli (wszyscy, rezerwowi również), by porozmawiać z tzw. "Żyletą", czyli grupą najbardziej zagorzałych kibiców warszawskiej ekipy.
Wedle relacji dziennikarzy, którzy byli na stadionie, przemówił Arkadiusz Malarz, jako kapitan. Reszta zespołu słuchała. Słuchali też mocno zdenerwowani kibice. Do pewnego momentu. Nagle rozległo się głośne: "wypierd****!". Dyskusja została brutalnie zakończona.
Przypomnijmy, że to nie pierwsza taka sytuacja w Legii, na linii: kibice - piłkarze. W październiku 2017 roku - po wysokiej porażce (0:3) z Lechem Poznań - zawodnicy Legii zostali pobici na klubowym parkingu. Kiedy wrócili z Wielkopolski, zostali poniżeni przez grupę chuliganów (tutaj więcej szczegółów >>).
ZOBACZ WIDEO Tiki-taka w Bundeslidze. 3 minuty, które dobiły Bayer [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]