90 minut, które zaważą na karierze Sona. Pójdzie w kamasze albo trafi do rezerwy

Getty Images / Chung Sung-Jun / Na zdjęciu: Heung-Min Son
Getty Images / Chung Sung-Jun / Na zdjęciu: Heung-Min Son

Heung-Min Son zmarnował już kilka szans, by wymigać się od wojska. W sobotę będzie mieć jeszcze jedną: musi wraz z reprezentacją Korei Płd. pokonać Japonię w finale Igrzysk Azjatyckich. 21-miesięczna służba byłaby katastrofą dla jego kariery.

Napięcie było ogromne. Gdy w ćwierćfinale rozgrywanych w Dżakarcie Igrzysk Azjatyckich (grają w nich zespoły do lat 23, wzmocnione trzema starszymi piłkarzami) reprezentacja Korei Południowej toczyła zacięty bój z Uzbekistanem, Heung-Min Son w pewnym momencie nie wytrzymał.

W dogrywce, przy stanie 3:3, sędzia podyktował rzut karny dla jego drużyny. Napastnik południowokoreańskiej kadry i Tottenhamu Hotspur wolał nie patrzeć na to, co robi jego kolega. Odwrócił się, przyłożył dłonie do uszu… Na jego szczęście Hee-Chan Hwang zamienił jedenastkę na gola dającego awans do półfinału. W nim Korea Południowa pokonała Wietnam 3:1, a w sobotnim finale (godz. 13.30 polskiego czasu) zmierzy się z Japonią.

Stawką będzie nie tylko złoty medal Igrzysk Azjatyckich. Koreańczycy zagrają o uniknięcie powołania do wojska. Dla 26-letniego Sona - obecnie największej gwiazdy futbolu z tego kraju, wycenianej na 50 mln euro - pójście w kamasze oznaczałoby przerwanie świetnie rozwijającej się kariery.

W Korei Południowej mężczyźni muszą odbyć obowiązkową służbę wojskową przed ukończeniem 28. roku życia. Pobyt w armii trwa 21 miesięcy. Obowiązek dotyczy każdego Koreańczyka zdolnego do służenia krajowi (który do kwietnia 2018 r. pozostawał formalnie w stanie wojny z Koreą Północną). Sportowców także. Nawet największe gwiazdy, w tym Sona.

Tracił jedną szansę za drugą

Bohaterowie sportowych aren mogą skorzystać z pewnej furtki, muszą jednak zapracować na to na najważniejszych dla Koreańczyków imprezach. Zwolnienie ze służby wojskowej mogą uzyskać zawodnicy, którzy wywalczą medal igrzysk olimpijskich (bez względu na kolor) lub złoty medal Igrzysk Azjatyckich.

Son zmarnował już kilka okazji na definitywne rozwiązanie sprawy. W 2012 roku zrezygnował z udziału w igrzyskach olimpijskich w Londynie, podkreślając, że woli skupić się na karierze klubowej. Był wówczas piłkarzem Hamburgera SV, do którego trafił jako 16-latek. - W Korei występ na igrzyskach ma szczególne znaczenie, ale chcę przyspieszyć mój rozwój w Hamburgu i cały czas poświęcić na trening z zespołem - tłumaczył.

Pech polegał na tym, że jego koledzy zajęli w Londynie trzecie miejsce, pokonując w meczu o brąz Japonię 2:0. - Ten rezultat przyniesie im duże korzyści dla ich karier. Teraz nie muszą już odbywać służby wojskowej - mówił trener Myung-Bo Hong. Piłkarze z radości zdemolowali szatnię w Cardiff, gdzie rozgrywany był mecz o trzecie miejsce.

Głośno było o przypadku Kee-Hee Kima, który w Londynie nie zagrał w żadnym wcześniejszym spotkaniu, ale został wpuszczony na ostatnie pięć minut meczu o brąz. - Mogły to być jedne z najbardziej lukratywnych pięciu minut w historii futbolu. Obrońca, wraz ze wszystkimi piłkarzami, którzy wystąpili na igrzyskach, uzyskał zwolnienie od służby wojskowej. Gdyby nie wszedł na boisko, pewnie teraz przygotowywałby się do wstąpienia do armii - pisał "New York Times", dodając, że żołnierze mogą liczyć podczas służby na miesięczne stypendium w wysokości ok. 120 dolarów.

Dla Kima byłby to olbrzymi problem. Kilka miesięcy przed igrzyskami przeniósł się bowiem do chińskiego Shanghai Shenhua, gdzie jego zarobki sięgały ok. 2,4 mln dolarów rocznie. Obecnie zaś występuje w Seattle Sounders.

Co ciekawe, trener brązowych medalistów z 2012 r. przed laty także uzyskał zwolnienie, ale na nieco innych zasadach. Myung-Bo Hong był w kadrze Korei Płd., która na mistrzostwach świata w 2002 r. okazała się (także dzięki przychylnemu spojrzeniu sędziów) rewelacją turnieju. Zespół zajął czwarte miejsce. I choć ustawowo nie było mowy o zwolnieniu piłkarzy ze służby, to rząd postanowił w ten sposób wynagrodzić podopiecznych Guusa Hiddinka.

Wróćmy jednak do Sona. Drugą szansę zaprzepaścił w 2014 r. Na przełomie września i października w południowokoreańskim Incheon odbywały się Igrzyska Azjatyckie. Piłkarz chciał zagrać przed własną publicznością, ale weto postawił jego klub - Bayer Leverkusen. - Poinformował nas, że nie może zwolnić Sona na Igrzyska Azjatyckie, bo mecze nie są rozgrywane w terminach FIFA - to cytat z oświadczenia federacji piłkarskiej Korei Płd., która bezskutecznie walczyła z "Aptekarzami" o swojego zawodnika.

Niemcy podkreślali, że straciliby piłkarza na sześć spotkań. Son stracił nie lada okazję, bo jego reprezentacja zdobyła złoto Igrzysk Azjatyckich 2014.

Łzy w Rio

Wydawało się, że sprawdzi się powiedzenie "do trzech razy sztuka". Podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro kadra Korei Płd. spisywała się rewelacyjnie. Wygrała silną grupę - z Niemcami i Meksykiem. Son, wówczas już zawodnik Tottenhamu Hotspur ("Koguty" kupiły go z Bayeru za 30 mln euro), strzelił w tej fazie dwa gole. Ćwierćfinał z Hondurasem miał być łatwą przeprawą, tymczasem Azjaci niespodziewanie przegrali 0:1.

Son płakał. Nie mógł pozbierać się po tym niepowodzeniu. Po powrocie do Anglii opowiadał: - To prawda, że po igrzyskach byłem bardzo zaniepokojony i przygnębiony. Później jednak pomyślałem, że trzeba się skupić na sezonie - mówił we wrześniu 2016 r. - Nie było to łatwe, ale rodzina i koledzy z drużyny sporo mi pomogli, sprawili, że poczułem się silniejszy.

Kolejnej szansy na uniknięcie powołania do armii nie zamierza już marnować. Tottenham zgodził się na zwolnienie swojej gwiazdy na turniej w Indonezji. "Koguty" liczą na zwycięstwo Korei Płd., które rozwiązałoby palący problem. Son ma ważny kontrakt aż do 2023 r., klubowi nie byłoby więc na rękę oddawanie go do armii na prawie dwa lata.

- Jest mi przykro, że opuściłem spotkania Tottenhamu, ale ten turniej jest dla mnie bardzo ważny. Z powodu mojego kraju - podkreślił Son po jednym z meczów Igrzysk Azjatyckich.

Tottenham tak gratulował mu awansu do finału.

A jeśli przegra finał?

W angielskich mediach trwają dyskusje, co stanie się w przypadku porażki drużyny Sona w finałowym spotkaniu z Japonią. Teoretycznie gwiazdor Tottenhamu mógłby wymigać się od wojska, zdobywając medal igrzysk olimpijskich w Tokio (2020 r.), tyle że wcześniej skończy 28 lat. Musiałby więc wcześniej starać się o odroczenie rozpoczęcia służby. W przyszłym roku rozgrywany będzie turniej o Puchar Azji, ale nawet złoto nie gwarantuje rozwiązania sprawy (wszystko zależałoby od decyzji rządu).

Niektórzy twierdzą, że Son mógłby próbować znaleźć jakąś lukę w prawie. Tyle że - jak uczy historia - taka decyzja mogłaby mieć dla niego opłakane skutki.

Media przypominają historię Chu-Young Parka, który w 2011 r. podpisał kontrakt z Arsenalem. Wcześniej uzyskał pozwolenie na 10-letni pobyt w Monako (przez trzy sezony był zawodnikiem AS Monaco). I to właśnie ten fakt postanowili wykorzystać jego prawnicy. Park w 2012 r. ogłosił, że odracza obowiązek służby wojskowej o 10 lat. Nie spodziewał się, że ściągnie na siebie gniew rodaków. Musiał przyjechać do Korei Płd. i przepraszać społeczeństwo. Jego popularność w ojczyźnie gwałtownie spadła.

ZOBACZ WIDEO Niespodzianka w Carabao Cup. Ekipa z Premier League wyeliminowana [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Komentarze (3)
Maikel
30.08.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przecież awans do finału sprawił, że nawet jak przegrają w z Japonią to zamiast 21-miesięcznej służby będzie musiał tylko pójść tam na 4 tygodnie. 
avatar
Pan wszystkich Panów
30.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z taką kaską jaką ma będzie dziadkiem od pierwszego dnia;) Nie chce mi się tłumaczyć tym co chodzą w rurkach o co kaman;)