30 października 2017 roku. Lechia Gdańsk podejmuje Koronę Kielce, na trybunach zaledwie 7 066 widzów. Zespół prowadzony przez Adama Owena przegrywa 0:5 i spada na 13. miejsce w tabeli. Ma wówczas punkt przewagi nad strefą spadkową, kibice są na skraju wytrzymałości. W końcu chwilę wcześniej do ostatniej kolejki gdańszczanie mieli szansę na mistrzostwo Polski.
Od tego czasu minęło 10 miesięcy, ale w piłce nożnej to czasami cała wieczność. Spośród zawodników, którzy grali wówczas z Koroną, w klubie nie ma już sześciu piłkarzy. Kilku innych gra na zupełnie innym poziomie jak wtedy, gdy zespół szorował o dno Lotto Ekstraklasy. Jest obecnie jej liderem.
Jak niewiele trzeba, by odbudować totalnie rozbity zespół. Cudotwórcą okazał się Piotr Stokowiec, który sam jednak się nim nie czuje. - Chcę się podzielić refleksją odnośnie tego, co się dzieje wokół klubu. Dużo się pisze o zmianach w Lechii, o świetnej pracy trenera i sztabu, a zapominamy trochę o zawodnikach. To są główni sprawcy tych zmian i stoją za tym miejscem w tabeli. Ich realizacja zadań i praca pozwalają nam funkcjonować. Ja ze sztabem tym nawigujemy, ale to oni dają nam sygnały do pracy i od nich zależy najwięcej. Trzeba dostrzec, że mamy dwie grupy zawodników - tych, którzy potrzebują mentalnego odpoczynku, bo grają dużo i tych, którzy potrzebują mocnego treningu. Tak chcemy pracować - powiedział.
Przed spotkaniem z Koroną można się spodziewać dużo więcej kibiców niż 10 miesięcy temu. Taką Lechię nie tylko da, ale i chce się oglądać. Trener tego zespołu ma też pełen szacunek do rywala. - Korona jest takim zespołem, który gra dobrze i agresywnie. To dobrze przygotowany fizycznie zespół. Gra się z nią trudno i szybko musimy odpowiedzieć na ich styl gry. Nie wybiegamy w przyszłość, tylko żyjemy bieżącym spotkaniem i zadaniami, które nas czekają do wykonania. Nie wychodzimy na tym najgorzej, praca z mikrocyklu na mikrocykl jest solidna - wyjaśnił.
Wiele razy już bywało tak, że kluby z dołu tabeli miały bardzo dobre miesiące, po czym nagle następował krach. Z Lechią nie musi tak być. Drużyna została zbudowana na solidnych fundamentach, a w odwodzie znajduje się grupa piłkarzy, która może dać dużą jakość na poziomie Lotto Ekstraklasy. To nie tylko zawieszony Sławomir Peszko, a również grupa innych graczy.
- Mamy grupę zawodników do wprowadzenia, którzy trenują na pełnych obrotach. Są to Sobiech, Wolski, Augustyn, Żukowski i Makowski. Wszyscy byli w środę do mojej dyspozycji. Na razie nie będzie grał w pierwszym zespole Rafał Wolski, który zacznie od meczu rezerw i sparingu z Karpatami Lwów. Po przerwie będzie mógł być znów brany pod uwagę - podsumował Stokowiec.
Zamiast pustek na trybunach i 0:5 w najgorszym meczu dekady Lechii Gdańsk, w piątek zapowiada się dużo ciekawsze spotkanie. W przypadku wygranej, gdańszczanie mają okazję odskoczyć grupie pościgowej. Wiele klubów polskiej Lotto Ekstraklasy ma w tym momencie olbrzymie problemy i z zazdrością może patrzeć na obecną sytuację Lechii. Tej Lechii, z którą zwycięstwo jeszcze niedawno było mniej więcej tak trudne, jak ugotowanie wody na herbatę.
ZOBACZ WIDEO Odrodzenie beniaminka w Hiszpanii, bramka Avila "palce lizać" [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]