Lech znów nie wygrał. Piast Gliwice odrobił straty i wywiózł z Poznania remis

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: piłkarz Lecha Poznań Kamil Jóźwiak (z prawej) i Marcin Pietrowski (z lewej) z Piasta Gliwice
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: piłkarz Lecha Poznań Kamil Jóźwiak (z prawej) i Marcin Pietrowski (z lewej) z Piasta Gliwice

To już trzeci z rzędu ligowy mecz Lecha bez zwycięstwa. Podopieczni Ivana Djurdjevicia prowadzili z Piastem Gliwice, ale dali sobie wydrzeć korzystny wynik i ostatecznie w Poznaniu padł remis 1:1.

Oba zespoły znajdują się w górnej części tabeli i oczekiwano, że stworzą niezłe widowisko. Te przewidywania się jednak nie sprawdziły. Pierwszą połowę można wręcz nazwać senną, bo sytuacji strzeleckich było tyle co kot napłakał.

Po stronie gospodarzy na początku postraszył Pedro Tiba, który uderzył z dystansu i spadająca piłka wylądowała na górnej siatce. W Piaście natomiast najaktywniejszy był Tom Hateley, tyle że o jego "wyczynach" - przynajmniej do czasu - nie dało się powiedzieć nic pozytywnego. Najpierw 28-letni pomocnik koszmarnie skiksował w polu karnym Lecha (a to była doskonała okazja na otwarcie wyniku), zaś w 36. minucie sfaulował w obrębie własnej szesnastki Kamila Jóźwiaka i sprokurował rzut karny. Ten pewnym uderzeniem w lewy róg wykorzystał Christian Gytkjaer i Kolejorz, choć nie prezentował porywającego futbolu, mógł się cieszyć z prowadzenia.

Gol nie zmienił zasadniczo obrazu gry. Spotkanie wciąż miało wyrównany przebieg, tyle że teraz poznaniacy prowadzili i nie musieli już forsować tempa. Po przerwie z boiska długo wiało nudą, nadeszła jednak 65. minuta i Lech mógł zapłacić wysoką cenę za minimalizm. To była jedna z nielicznych znakomitych akcji w tym meczu. Po dośrodkowaniu Mateusza Maka, Jorge Felix kapitalnie odegrał w polu karnym do Joela Valencii, a ten miał przed sobą tylko Matusa Putnocky'ego i wydawało się, że musi zdobyć gola. Piłka do siatki jednak nie wpadła, bo Słowak jakimś cudem obronił.

Lechici dostali bardzo poważne ostrzeżenie, ale nie wyciągnęli żadnych wniosków i w końcu stracili prowadzenie. To była 73. minuta i w niej za słabą postawę w pierwszej połowie w pełni zrehabilitował się Hateley, który wykorzystał zamieszanie po rzucie rożnym i pokonał Putnocky'ego strzałem z najbliższej odległości.

Potem gospodarze przeżyli jeszcze większy szok, bo po centrze 28-latka piłkę do siatki skierował Valencia. Wynik się jednak nie zmienił, gdyż Tomasz Kwiatkowski dostał podpowiedź z wozu VAR, że egzekutor znajdował się na spalonym. Ofsajd był minimalny i podopieczni Ivana Djurdjevicia mogli mówić o ogromnym szczęściu.

Końcówka była szarpana. W środku pola zrobiło się sporo miejsca i obie drużyny szukały zwycięskiej bramki. Brakowało im jednak dokładności w rozegraniu bądź wykończeniu, przez co nikt nie potrafił zadać decydującego ciosu.

Remis sprawia, że poznaniacy i gliwiczanie wciąż mają tyle samo punktów (po 13), a do liderującej Lechii Gdańsk tracą cztery "oczka".

Lech Poznań - Piast Gliwice 1:1 (1:0)
1:0 - Christian Gytkjaer (k.) 36'
1:1 - Tom Hateley 73'

Składy:

Lech Poznań: Matus Putnocky - Tomasz Cywka, Rafał Janicki, Vernon De Marco, Marcin Wasielewski, Maciej Makuszewski (46' Dioni), Łukasz Trałka, Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak (75' Tymoteusz Klupś), Joao Amaral (86' Paweł Tomczyk), Christian Gytkjaer.

Piast Gliwice: Frantisek Plach - Marcin Pietrowski, Uros Korun, Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov, Tom Hateley, Jorge Felix, Joel Valencia (89' Gerard Badia), Patryk Dziczek, Aleksander Jagiełło (54' Mateusz Mak), Michal Papadopulos (65' Piotr Parzyszek).

Żółte kartki: Tomasz Cywka, Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak, Paweł Tomczyk (Lech Poznań) oraz Patryk Dziczek (Piast Gliwice).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 8139.

ZOBACZ WIDEO Hit nie rozczarował! AC Milan wyrwał zwycięstwo w ostatniej minucie gry [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Komentarze (16)
avatar
14MP 19PP
2.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Inea znów ma awarię? Pewnie tylko do 18 :) 
avatar
jerrypl
2.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czemu nie uznano drugiej bramki dla Piasta? 
2.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A jaka frekwencja hehe... Koń by się uśmiał. 
avatar
Extraklapa
2.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I pomyśleć, że po 4 kolejkach tutejsi "dziennikarze" już koronowali Lecha jako MP2019. 
jackblack5
2.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ivan nie jest winny nieskuteczności zawodników...gdyby wczoraj wykorzystali swoje to Lech by wygrał 3:0. Z Wisłą podobnie ,przy prowadzeniu 2:0 gdyby strzelił portugalczyk setkę to byłoby 3:0 a Czytaj całość