To był nokaut - relacja z meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała - Tur Turek

Niesmak, jaki pozostał kibicom Podbeskidzia po ostatnim remisie bielszczan w Jastrzębiu, został osłodzony, a wręcz zanikł po sobotnim spotkaniu Górali z Turem Turek. Gospodarze zaserwowali swoim fanom prawdziwy festiwal strzelecki, aplikując przyjezdnym aż dziewięć bramek. Tym samym Górale potwierdzili, że do końca będą walczyć o upragnioną ekstraklasę.

Przepraszamy ludzi, którzy będą czuć stronniczość w relacji. Niestety będzie ona opisywać tylko i wyłącznie zagrania Podbeskidzia, bo jeden celny strzał w wykonaniu ekipy Tura to zbyt mało, w szczególności, gdy drużyna z Bielska-Białej zdobyła aż dziewięć bramek i przeprowadziła jeszcze więcej pięknych akcji. Choć wyczuwalna w opisie meczu będzie nutka subiektywizmu, zapewniamy, że relacja jest w stu procentach obiektywna.

Tego dnia Górale musieli pokonać ekipę Tura. Nieważne było w jakim stylu, mało kogo obchodziło także ile bramek bielszczanie ustrzelą. Celem głównym miały być trzy punkty, które skutecznie utrzymają trzecią lokatę Podbeskidzia. Wydawało się też, że Tur tanio własnej skóry nie sprzeda, wszak to ekipa, nad gardłem której wisiał nóż. Zapowiadało się świetne, otwarte widowisko.

Rozpoczęło się jak mogliśmy się spodziewać. Bielszczanie od pierwszego gwizdka ruszyli do ataku. W 4. minucie Krzysztof Chrapek otrzymał idealne podanie z połowy Podbeskidzia. Szybki napastnik Górali wyprzedził wszystkich obrońców Tura, lecz fatalnie przestrzelił, będąc w sytuacji sytuację sam na sam z Witoldem Sabelą. Kibice jeszcze wspominali niewykorzystaną okazję Chrapka, gdy ten nagle naprawił swój błąd i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. W 12. Minucie Piotr Malinowski popędził lewą stroną, dograł piłkę do najlepszego strzelca Górali, temu pozostało wpakować futbolówkę do pustej bramki.

Nie minęło pięć minut, a Podbeskidzie prowadziło już 2:0. Ponownie Chrapek zagrał na nosie obrońcom przyjezdnych, których bez trudu wyprzedził. Szybki snajper Górali tym razem z zimną krwią wykorzystał okazję sam na sam z golkiperem gości. Na kolejne celne trafienie kibicom przyszło czekać do 36. minuty. Wówczas fenomenalnym uderzeniem z 20 metrów popisał się Maciej Szmatiuk. Bielski obrońca huknął z pierwszej piłki prosto w okienko obok bezradnego Sabeli.

Tuż przed zakończeniem pierwszej części gry znów Malinowski popisał się fenomenalną asystą. Piłka i tym razem trafiła pod nogi Chrapka, który ponownie wpisał się na listę strzelców. Uskrzydlone Podbeskidzie schodziło do szatni z czterobramkowym prowadzeniem. Tur chyba nie wierzył jeszcze w to, co się wydarzyło w pierwszej części.

Druga połowa rozpoczęła się dość niemrawo - patrząc przez pryzmat pierwszej, szybkiej i efektywnej odsłony spotkania. Po dziesięciu minutach gry w środku pola, bielszczanie znów podkręcili maksymalnie tempo. W 58. minucie wychodzącego na czystą pozycję Chrapka faulował Petr Kasprak. Zagranie Czecha zemściło się podwójnie. Nie dość, że obrońca rodem zza południowej granicy wyleciał z boiska, to jeszcze Chrapek odpłacił się piękną bramką z rzutu wolnego.

Kolejny piorunujący cios Podbeskidzia miał miejsce w 62. minucie. Chrapek dograł piłkę na przedpole do Matusa, a ten celnym strzałem po ziemi zdobył kolejną bramkę dla Górali. Gdy kibice fetowali jeszcze szóste trafienie, Podbeskidzie zafundowało kolejną bramkę. Tym razem na listę strzelców wpisał się Mieczysław Sikora. Młodszy brat Adriana w końcu odblokował swoją strzelecką niemoc, kończąc dobrą akcję Górali. Sześć bramek to już sporo, jednak nie dla szarżujących non-stop bielszczan. W 70. minucie Malinowski wywalczył dla swojej ekipy rzut karny, który na bramkę zamienił nie kto inny, jak Chrapek.

To właśnie młody napastnik Górali schodził z boiska przy owacji na stojąco. Być może Chapek, który ma już na koncie 18 bramek, pokusi się jeszcze o koronę strzelców - z pewnością tak będzie, jeśli wychowanek Górnika Brzeszcze będzie imponował podobną skutecznością, co meczu z Turem. Wróćmy jednak jeszcze na boisko, bo i bez Chrapka Górale strzelać bramki potrafią.

Ostatnią bramkę zdobył ambitny, młody zawodnik Podbeskidzia - Damian Chmiel. Wszystko zaczęło się od świetnego przerzutu piłki w wykonaniu Malinowskiego. Futbolówka trafiła do Chmiela, pomocnik Podbeskidzia ograł bramkarza i wpakował futbolówkę do pustej bramki. Do końca meczu bielszczanie kontrolowali przebieg gry, a kibice na trybunach fetowali zwycięstwo długo po zakończeniu spotkania.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Tur Turek 9:0 (4:0)

1:0 - Chrapek 12'

2:0 - Chrapek 17'

3:0 - Szmatiuk 36'

4:0 - Chrapek 44'

5:0 - Chrapek 59'

6:0 - Matus 62'

7:0 - Sikora 63'

8:0 - Chrapek (k.) 70'

9:0 - Chmiel 80'

Składy:

Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński, Sikora, Matusiak (70' Zaremba), Jarosz, Malinowski, Matus (63' Ocholeche), Chrapek, (74' Chmiel).

Tur: Sabela - Bartos, Skokowski, Madera, Imbirowicz (78' Różycki), Kasprak, Bieniek, Hyży, Pruchnik, Sędziak (86' Izydorczyk), Stachowiak.

Żółte kartki: Matus (Podbeskidzie) oraz Kasprak, Madera(Tur).

Czerwona kartka: Kasprak /58' - za faul/.

Sędzia: Łukasz Bartosik (Kraków).

Widzów: 3200.

Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Krzysztof Chrapek.

Najlepszy piłkarz Tura: brak.

Piłkarz meczu: Krzysztof Chrapek.

->Wyniki I ligi<-

->Tabela I ligi<-

Komentarze (0)