Lech jak reprezentacja

Lech Poznań zmierzy się w sobotę z Ruchem Chorzów. Spotkanie rozegrane zostanie na stadionie Śląskim, co dodatkowo powinno wpłynąć na mobilizację zawodników poznaniaków. Żałują oni jednak tylko, że trybuny nie wypełnią się w większości, bo wtedy atmosfera byłaby o wiele lepsza.

- Boisko nie ma większego znaczenia. Trener nas uczulił, że jest to bardzo silny zespół, ale jedziemy tam po zwycięstwo. Czy gramy na Cichej czy na Śląskim to nie ma dla nas większego znaczenia - mówi Krzysztof Kotorowski, bramkarz Lecha.

Na trybunach zasiądzie około 20 tysięcy kibiców, z czego ponad dwa tysiące z Poznania. Chorzowski obiekt pomieści ponad 40 tysięcy fanów, a więc oznacza to, że podczas meczu Ruchu z Kolejorzem będzie świecił pustkami. - Szkoda, że stadion nie będzie wypełniony, bo gdy widziałem mecz derbowy to atmosfera była niesamowita i wtedy fajnie się gra, a teraz niestety będzie smutniej. My jednak nie możemy rozglądać na boki, tylko musimy skupić się na boisku - dodaje Kotorowski, który miał już okazję grać na tym stadionie. - Grałem tam w barwach Groclinu, ale nie pamiętam czy to był mecz ligowy czy pucharowy.

Nieco bardziej optymistycznie do rozgrywania spotkania na śląskim gigancie podchodzi trener Franciszek Smuda. - Dla zawodników to powinno być dodatkowa mobilizacja, bo na Śląskim gra zazwyczaj reprezentacja. Każdy kto wyjdzie na murawę powinien czuć się jak reprezentant - mówi szkoleniowiec Lecha. Jego zdaniem jego podopieczni mogą się tam czuć lepiej niż gospodarze tego meczu. - Dobrze, że gramy na Śląskim, bo my na tym stadionie możemy się czuć dużo lepiej niż Ruch. Oni lepiej czują się na Cichej - zakończył "Franz".

Źródło artykułu: