Nerwowy finisz Lecha Poznań. "Do końca wierzyliśmy w zwycięstwo"
Lech Poznań w pełni zasłużenie pokonał Miedź Legnica, choć w końcówce musiał drżeć o wynik, bo goście w łatwy sposób zdobyli bramkę kontaktową. O zwycięstwie zadecydowała m.in. dobra postawa Marcina Wasielewskiego.
Obrońca Lecha Poznań zapewnia, że drużyna nie zaczęła obawiać się utraty zwycięstwa. - Gdyby takie widmo zajrzało nam w oczy, to byśmy przegrali ten mecz. Wierzyliśmy do końca w wygraną i mieliśmy sytuację, aby podwyższyć wynik - dodaje lechita, który chwali również postawę beniaminka Lotto Ekstraklasy. - Miedź nie bała się grać w piłkę. My mieliśmy swoje sytuacje w pierwszej i drugiej połowie i mogliśmy podwyższyć wynik. Stracona bramka trochę popsuła nam plan.
Dla Lecha było to pierwsze ligowe zwycięstwo od 12 sierpnia. - Na pewno nastąpił jakiś przełom w meczu z ŁKS-em w Pucharze Polski, a teraz wygraliśmy kolejny mecz. Oby tak było do końca - cieszy się Wasielewski, który zagrał bardzo dobry mecz. Miał świetne statystyki biegowe, ale przede wszystkim w końcówce meczu wślizgiem powstrzymał wychodzącego na sytuację sam na sam z Matusem Putnocky'm zawodnika Miedzi Juana Camarę. Była to ryzykowna, aczkolwiek pewna interwencja. - Jak się biegnie, to się wie czy się trafi w piłkę, czy nie. Byłem święcie przekonany, że w nią trafię - zakończył 24-letni zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Polski mecz we Włoszech. Bezrobotny Skorupski i niewidoczny Teodorczyk [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]