"W pełni zasłużone powołanie. Tak trzymaj, polski Cafu", "Dajcie mu 20-letni kontrakt!", "Następna będzie Złota Piłka" - piszą na Twitterze Anglicy po powołaniu Pawła Olkowskiego do reprezentacji. Jerzy Brzęczek po trzech latach przerwy zaprosił na zgrupowanie obrońcę, który nie zawodzi na zapleczu Premier League w Bolton Wanderers.
- Wieści o powołaniu doszły do nas, kiedy Bolton odbywał trening. Pav był bardzo zadowolony, że reprezentacja rozegra mecze przeciwko Portugalii i Włochom u siebie, a nie na wyjeździe - zdradza w rozmowie z WP SportoweFakty Marc Iles, szef działu piłki nożnej w "The Bolton News".
Polski Cafu
Tak nazywają Olkowskiego kibice Boltonu. W Polsce to zaskakuje, ale też zastanawia. W jaki sposób piłkarz, który jeszcze w ubiegłym sezonie nie łapał się do kadry FC Koeln, teraz jest rewelacją angielskiego drugoligowca? I że tak szybko pokochały go trybuny? W końcu porównania do legendarnego Brazylijczyka, który grał na tej samej pozycji, budzą uznanie.
- Fani Boltonu mają duże poczucie humoru. Kapitan David Wheater określił Olkowskego też mianem "Rolls-Royce", które zostało zmienione przez kibiców na "Poles-Royce". Oni po prostu pokazują, że go lubią - wyjaśnia Iles. 28-latek z Polski naprawdę zaprzyjaźnił się z kibicami. Świadczy o tym masa gratulacji z Anglii po ogłoszeniu powołań.
ZOBACZ WIDEO Show Krzysztofa Piątka! Polak z dubletem! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Olkowski od razu wszedł do pierwszego składu i bardzo dobrze zaczął grę w nowym klubie. Stał się pierwszym wyborem trenera Phila Parkinsona, który sam nakłaniał go do transferu. - Miałem jedną bardzo konkretną ofertę, o wiele lepszą finansowo od Boltonu. Mimo wszystko poleciałem do Anglii na rozmowy. Nie mogliśmy się dogadać, byłem przekonany, że wracam do domu. Nagle trener wziął mnie na bok i powiedział, że bardzo mu zależy, bym u niego grał i porozmawia z właścicielem klubu, czy jest jeszcze szansa wywalczyć coś dla mnie. Zadzwonił do niego i udało się - wspominał Olkowski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
50-letni szkoleniowiec potraktował nowego piłkarza bardzo poważnie. Osobiście zabrał się za przekonanie żony Olkowskiego, że Bolton to dla nich dobre miejsce. - Rozmawiałem w poniedziałek z Parkinsonem i powiedział mi, że Pav bardzo dobrze się zaaklimatyzował. Klub był zdeterminowany, by podpisać z nim kontrakt i naprawdę pomógł mu przystosować się do angielskich warunków - opowiada dziennikarz z Boltonu.
Podrażnił Lamparda
Granie w Anglii prawy obrońca zaczął od fantastycznego debiutu. Zdaniem miejscowych mediów Polak był najlepszym piłkarzem ekipy Kłusaków, które pokonały West Bromwich Albion 2:1. "Elegancki debiut. Wyglądał na wyrzeźbionego z drewna tekowego" - pisał o nim "The Bolton News", który wystawił Polakowi najwyższą notę ze wszystkich graczy Boltonu (8,5).
Paweł Olkowski nie czekał długo, by odpłacić się Parkinsonowi i kibicom za zaufanie. W meczu szóstej kolejki Championship przeciwko Preston North End asystował przy golu Sammy'ego Ameobi, a potem trafił na 2:2. I to w jaki sposób! Jego strzał odbił się od poprzeczki i wpadł do siatki. Bramka defensora przesądziła o remisie Boltonu. Nie umknęło to uwadze ekspertów, którzy wytypowali Polaka do jedenastki kolejki.
What a STRIKE Pawel lad!
— RobWD (@Tricki_D) 1 września 2018
Amazing comeback #BWFC pic.twitter.com/zoQcCyFlcW
A dzień przed otrzymaniem powołania piłkarz napsuł krwi samemu Frankowi Lampardowi. Były piłkarz Chelsea zaczął karierę trenerską i od obecnego sezonu prowadzi Derby County. Jego zespół mierzył się w niedzielę z Boltonem i przegrał po golu strzelonym już w dziesiątej minucie. Kilkanaście minut później Olkowski obejrzał żółtą kartkę za faul na rywalu. Lampard po meczu protestował, domagając się surowszej kary dla polskiego obrońcy.
Odrodzenie
13-krotny reprezentant Polski nie rozpamiętywał nieudanego okresu w Niemczech. Chociaż lato też nie należało do najłatwiejszych. W tym czasie mógł wrócić do Lotto Ekstraklasy. Lech szukał potencjalnego następcy Roberta Gumnego i był poważnie zainteresowany Olkowskim. Temat upadł, podobnie jak negocjacje z Legią Warszawa. Mimo drugiej, lepszej oferty, postawił na Bolton i nie żałuje. Teraz obrońcy dopisuje humor, co widać w wywiadach. - Gdyby ktoś akurat zjeżdżał z ulicy, wjechałby we mnie. Koledzy z zespołu od razu podchwycili moją pomyłkę. Śmiali się, żebym zawsze ostrzegał, kiedy będę jechał na miasto. Jakieś trzy tygodnie zajęło mi przyzwyczajenie się do lewostronnego ruchu w Anglii - mówił o powrocie z jednego z pierwszych treningów (za "PS").
Władze Boltonu trafiły w "dziesiątkę". Transfer Olkowskiego należy do tych, które w pełni zadowalają wszystkie strony. - Wygląda na bardzo dobrego gracza. Radzi sobie przy piłce, ma odpowiedni charakter, jest silny i odnajduje się na pozycji. W Boltonie wielu graczy nie odnajdywało się na prawej obronie, ale Pav pasuje tam idealnie - ocenia Marc Iles. - Jest bardzo popularny wśród kibiców. Regularnie pojawia się na szczycie moich głosowań na zawodnika meczu w social mediach.
Teraz trudno uwierzyć w to, że w ubiegłym sezonie miał duże problemy w Bundeslidze. Jednak już w 2015 roku zaczynał się jego kryzys. Kibice wypominali zawodnikowi potknięcie w starciu z Gibraltarem, kiedy nabrał się na zwód rywala-amatora. Potem obrońca stracił zaufanie w Kolonii i coraz rzadziej wychodził na boisko. Pod koniec 2017 roku było tak źle, że "Bild" stawiał Olkowskiego w gronie najgorszych piłkarzy Bundesligi. Dlaczego? Niemiecki dziennik wziął pod uwagę statystykę celnych podań. Jedynie 46 procent dograń od Polaka trafiało do adresatów. Nikt nie miał gorszych liczb.
Teraz jest ulubieńcem trybun. Miasto go kocha, a miłość często prowokuje zazdrość. Czy rozkochani fani nie obawiają się, że zaraz ktoś sprzątnie ich ulubieńca sprzed nosa? - Jeśli Bolton dostanie dobrą ofertę, to jestem przekonany, że ją rozważy. Ale Pav ma jeszcze 18 miesięcy kontraktu, więc nie spodziewałbym się jakichkolwiek problemów - przyznaje Iles z "The Bolton News".
Na najbliższym zgrupowaniu w Katowicach Paweł Olkowski będzie konkurował o schedę po Łukaszu Piszczku. Obrońca Boltonu jest trzecim kandydatem po Bartoszu Bereszyńskim i Tomaszu Kędziorze. Ten, który wygra rywalizację, będzie mógł nawet dwa razy z rzędu zagrać na Stadionie Śląskim. Kiedy Olkowski po raz ostatni grał w kadrze, Kocioł Czarownic nie nadawał się do organizowania meczów. Dzisiaj arena jak za dawnych lat budzi podziw. Podobnie jak forma piłkarza w Boltonie.
Najbliższe spotkania reprezentacja Polski rozegra z Portugalią (11.10.2018, godz. 20:45) i Włochami (14.10.2018, godz. 20:45). Oba w Chorzowie.