Marcin Robak przełamał klątwę Białegostoku hat-trickiem. "Nie spodziewałem się tego"

Newspix / ŁUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Marcin Robak
Newspix / ŁUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Marcin Robak

5 występów, 0 goli. Tak wyglądały dotychczas statystyki Marcina Robaka na stadionie w Białymstoku. W poniedziałkowym meczu z Jagiellonią (4:0) napastnik Śląska Wrocław przełamał jednak złą passę. Trafił do siatki aż 3 razy!

Minął regulaminowy czas gry. Było 0:3. Piłkarze Jagiellonii czekali już więc tylko na końcowy gwizdek. Ale Marcin Robak ruszył jeszcze raz w ich pole karne, spojrzał na Mariana Kelemena i mimo ostrego kąta huknął jak z armaty. "Niech się dzieje wola Boga" - pomyślał. A tą wolą było by napastnik Śląska zdobył tego wieczoru hat-tricka.

Białostocka klątwa 

Przyjeżdżał tu grając dla Korony, Pogoni, Lecha i Śląska. Łącznie 5 razy. Trzykrotnie jako przyszły król strzelców ligi. Ale białostocka bramka była dotąd jak zaczarowana. Niezależnie czy stał w niej Jacek Banaszyński, Jakub Słowik czy Marian Kelemen, Robak nigdy do niej nie trafił. - Rzeczywiście, ten Białystok mi nie leży. Z pewnością drużyna Jagiellonii bardziej mi odpowiada u siebie niż na wyjeździe - tak mówił po zeszłorocznym spotkaniu obu drużyn, które zakończyło się remisem 1:1.

Ale w poniedziałek miało być już inaczej. Od samego początku 35-latek był bardzo aktywny. Biegał, podawał, wychodził na pozycję. W końcu, po pół godzinie gry, dopadł do źle wybitej piłki na siedemnastym metrze i uderzył bez dłuższego namysłu. Futbolówka przeszła jednak obok słupka. Robak mógł tylko pomyśleć: "znowu ten przeklęty Białystok". Ale to były tylko złe miłego początki...

Szczęśliwa piłka pojechała do Wrocławia 

Druga połowa była już jednak jego popisem. Zaledwie po czterech jej minutach atomowym strzałem pod poprzeczkę z najbliższej odległości wykończył podanie Mateusza Cholewiaka i tym samym przełamał "klątwę stolicy Podlasia". Ale kiedy już to się stało, ani myślał by się zadowolić. Pracował na praktycznie całym boisku. Napędzał akcje wrocławian, szukając też kolejnej okazji dla siebie. I znalazł ją w 67. minucie. Tym razem efektowny strzał sprzed pola karnego znalazł drogę do siatki. A na sam koniec dokonał dzieła zniszczenia.

- Przyjechaliśmy tu z dużą wiarą w siebie, ale szczerze powiem, że nie spodziewałem się zdobycia aż tylu bramek i tak wysokiej wygranej. A przecież mogliśmy dobić Jagiellonię jeszcze mocniej. Niemniej oczywiście i tak można być bardzo zadowolonym - powiedział po meczu jego bohater. A niedługo później wsiadł do autokaru, zabierając ze sobą szczęśliwą piłkę.

Robak zdobył już piątego hat-tricka w historii swoich występów w polskiej ekstraklasie. Ogólnie ma już w niej zaś 109 goli, dzięki czemu awansował na 18. miejsce w tzw. "Klubie 100".

ZOBACZ WIDEO Polski mecz we Włoszech. Bezrobotny Skorupski i niewidoczny Teodorczyk [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)