W 2014 roku Krzysztof Kamiński postanowił odejść z Ruchu Chorzów do japońskiego Jubilo Iwata. Wraz z nim do Azji przeniosła się jego żona. Para żyje i pracuje w Iwacie, gdzie kilka dni temu przeszedł tajfun Trami. Były chwile grozy, ale na szczęście wiatr nie był tak silny, by wyrządzić większe szkody. - Poza bardzo mocnym wiatrem, od którego drżały wręcz szyby i podłoga w salonie, nie stało się nic więcej - przyznała w rozmowie ze "Sportem" żona piłkarza, Natalia Grębowicz-Kamińska.
Ze względu na szkody wyrządzone przez tajfun, treningi i mecz ligowy zespołu Jubilo zostały odwołane. Bez prądu i wody zostało 50 tysięcy domów, a zamknięte były szkoły i część sklepów. Kamińscy przygotowali się na przyjście żywiołu i zakupili sporą liczbę świeczek, dzięki czemu nie muszą zmagać się z całkowitymi ciemnościami.
- Sprawdziliśmy stronę internetową Iwaty. Poczytaliśmy komunikaty i wyszło na to, że spora część naszej prefektury została w nocy bez prądu. Z samego rana w elektrowni atomowej zasilającej region wybuchł też pożar. Przestraszyła nas tylko jedna informacja. Przywracanie energii elektrycznej, a co za tym idzie również wody, może potrwać kilka dni - dodała żona polskiego bramkarza.
Kamiński dotychczas w Jubilo rozegrał 120 meczów. Jest pewnym punktem tego zespołu. W tym sezonie wystąpił w 26 spotkaniach, w których puścił 37 goli. Ośmiokrotnie Polak zachował czyste konto. Jego zespół w tabeli japońskiej ekstraklasy zajmuje 12. miejsce i ma trzy "oczka" zaliczki nad strefą spadkową.
ZOBACZ WIDEO Show Krzysztofa Piątka! Polak z dubletem! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]