W lipcu Lucas Hernandez przeżywał jedne z najpiękniejszych chwil w życiu. 22-letni obrońca wraz z reprezentacją Francji wywalczył mistrzostwo świata. Dziś jest jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji, występuje w Atletico Madryt i ma szczęśliwą rodzinę. Dzieciństwo jednak było zupełnie inne.
Lucas, ale także jego brat Theo (lewy obrońca Realu Madryt, obecnie wypożyczony do Realu Sociedad) miłość do futbolu odziedziczyli po ojcu. Jean-Francois Hernandez grał m.in. w Olympique Marsylia, Rayo Vallecano, czy Atletico Madryt. Pewnego dnia postanowił opuścić rodzinę i całkowicie zerwał z nią kontakt, o czym opowiedział jego starszy syn.
- Ja i Theo nie mamy z nim żadnego kontaktu od dwunastu lat. Nawet po zdobyciu Pucharu Świata się nie odezwał. Teraz gdy sam jestem ojcem, jeszcze bardziej zdaję sobie sprawę, że on zawiódł w roli ojca. Nie mogę sobie wyobrazić, że zostawiłbym swojego syna. Nawet jeżeli miałbym spać pod mostem dla szczęścia mojego dziecka, to bym to zrobił - opowiada Lucas.
Francuscy piłkarze byli wychowywani przez matkę, która musiała ciężko pracować, by zapewnić im godne życie. Obrońca Atletico nie chciał więcej mówić na temat ojca, ale zabrał głos, chociażby na temat relacji z bratem.
- Nie jestem dla niego jak ojciec, a starszy brat. Przeżyliśmy wiele trudnych chwil, ale zawsze byliśmy razem. Kiedy mnie potrzebował, to po prostu byłem. Jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi i do dzisiaj jest między nami bardzo silna więź - zdradza.
Obecnie nie wiadomo, czym zajmuje się ojciec braci Fernandez. W 2002 roku zakończył profesjonalną karierę w Rayo Vallecano.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o Lidze Narodów: Nie wiem o co chodzi. Dla mnie to nie są mecze o coś