Mecz z GKS-em Jastrzębie zadecyduje, kto zagra w barażach - rozmowa z Krzysztofem Kaliciakiem, piłkarzem GKS-u Katowice

GKS Katowice jeszcze przed rozpoczęciem rundy skazywany był na pożarcie. Adam Nawałka zdołał jednak wykrzesać z młodych i niedoświadczonych graczy sporo ambicji i dzięki temu katowiczanie mają ogromną szansę uchronienia się przed degradacją nawet bez rozgrywania meczów barażowych.

Kamil Górniak: Jak skomentuje pan sobotnie zawody pomiędzy Stalą a GKS-em?

Krzysztof Kaliciak: To był mecz walki. Remis nikogo chyba nie satysfakcjonuje. Ciężko się nam grało. Stalówka to dobry zespół, który dobrze prezentuje się w obronie. Uważam, że wynik jest sprawiedliwy, ponieważ żadna z ekip nie miała klarownych okazji do zdobycia gola.

Zaskoczyła was czymś Stal?

- Nie. My jak zwykle mamy problemy z początkami meczu. Znowu przespaliśmy i to gospodarze posiadali inicjatywę. Dopiero od 30. minuty zaczęliśmy coś grać. Druga połowa to już ataki raz jednych, raz drugich. Uważam, że Stalówka zasługuje na utrzymanie i to udowadnia na boisku.

Pierwsza połowa nie była ciekawym widowiskiem. Drugą połowę GKS rozpoczął z animuszem i byliście całkiem innym zespołem niż na początku.

- No właśnie tak jak już wspomniałem, to mamy problem z tą pierwszą częścią meczu. Wychodzimy jacyś tacy chyba zdekoncentrowani. Zawsze jednak lepszy punkt niż jego brak. Chcieliśmy zwyciężyć w tym pojedynku, ale się niestety nie udało. Nadal jesteśmy blisko baraży i musimy się już zacząć przygotowywać do kolejnej konfrontacji.

Wiosną GKS Katowice zaskakuje. Zimą odeszło kilku czołowych zawodników, w klubie jest też niewesoło, a wy zdobywacie punkty i wygrywacie spotkania ligowe.

- Uważam, że na ten stan rzeczy miało wpływ wiele czynników począwszy od trenera, dobrego przygotowania do rundy aż po motywację finansową ze strony klubu. Na pewno dobrze ćwiczymy na treningach i to na pewno też zasługa tego, że w tej rundzie spisujemy się tak dobrze. Pomaga nam także chyba to, że w żadnej potyczce nie jesteśmy uważani za faworyta.

GKS miał problemy finansowe. Czy obecnie w klubie powoli zaczynają znikać owe kłopoty?

- Na razie pozostał jeszcze tylko problem z zaległościami. Od stycznia zaczęło pomagać nam miasto i wypłaty i premie mamy teraz płacone na bieżąco. Nadal jeszcze jednak nie otrzymaliśmy zaległych wynagrodzeń za ubiegły sezon. W klubie czynione są starania, aby znaleźć sponsora dla drużyny. Jest jednak coraz bliżej, aby w końcu wszystko wyszło na zero.

Obecny skład GKS-u to taka mieszanina rutyny z młodością.

- Wiosną do zespołu weszli młodzi chłopcy, którzy zostali od razu rzuceni na głęboką wodę. Od razu ci zawodnicy muszą wygrywać mecze, a nie się ogrywać. Uważam, że tutaj należą się ogromne słowa uznania dla trenera Adama Nawałki, któremu udało się zmotywować tych młodych piłkarzy, że nie są wcale gorsi od innych.

No właśnie. Osoba trenera Nawałki wiele wnosi w całą drużynę.

- Na pewno tak. Widać u niego ogromny profesjonalizm. Nie spotkałem się jeszcze z takim trener, który by wszystko tka dokładnie robił i starał się, mimo tak trudnej sytuacji, w jakiej mu przyszło pracować w Katowicach.

Wydaje się, że pojedynek w ostatniej kolejce GKS-u Katowice z GKS-em Jastrzębie zadecyduje o tym, która z drużyna zagra w barażach, a która się utrzyma bez konieczności ich rozgrywania.

- Zgadzam się. Teraz mamy potyczkę u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. U nas gra się ciężki, chociaż nie występujemy przy Bukowej tylko w Jaworznie. Tam także nam dobrze idzie. To spotkanie zadecyduje o tym kto zagra w barażach. Gracze z Jastrzębia mają teraz chyba gorszą sytuację niż my, ponieważ mają ogromne problemy finansowe. Żałujemy, że w konfrontacji na naszym stadionie wszystko skończyło się niestety walkowerem przeciwko nam. Myślę, że jesteśmy w stanie wygrać na ich stadionie.

Nie obawiacie się tych zawodów z Podbeskidziem, które w sobotę zdeklasowało Tur Turek 9:0?

- Nawet nie wiedziałem.

Do tego należy dodać, że Krzysztof Chrapek zdobył pięć bramek.

- To jeszcze Ilijana Micanskiego będzie gonił. Nie boimy się Podbeskidzia. Obecnie nie jesteśmy upatrywani w gronie faworytów, więc gra nam się chyba trochę lepiej. Jeszcze na początku sezonu mieliśmy ambitne plany, ale niestety nic z tego nie wyszło. Mamy trochę czasu, aby wszystko poukładać, żeby w sobotę było wszystko dobrze. Zdecydowanie te ostanie zawody zdecydują o barażach.

Czy GKS utrzyma się jednak bez tych dodatkowych gier?

- Myślę, że tak. Przed rozpoczęciem tej rundy liczyliśmy, że uda nam się dostać chociażby do tych baraży, a teraz nadarza się szansa nawet ich uniknięcia. Jeśli nawet one będą to się nie załamiemy. Spróbujemy wtedy powalczyć o utrzymanie w barażach. Uważam jednak, że w potyczce z GKS-em Jastrzębie będziemy mogli się uchronić od nich.

Gracie bez Bartosza Iwana, najskuteczniejszego strzelca. Teraz jeszcze większe zadanie ciąży na panu i Grażwydasie Mikulenasie, jako na napastnikach. Ktoś musi zdobywać te gole.

- Bartek był w bardzo dobrej formie. W tej rundzie jeśli ktoś wypadnie ze składu, to na jego miejsce wcale nie wskakuje gorszy piłkarz. Jest rywalizacja w zespole, ponieważ mamy wyrównany skład. Każdy, który wejdzie, wnosi do gry coś nowego. Bartek był bardzo dobry egzekutorem i potrafił pokierować naszą grę. Bez niego jednak poradziliśmy sobie i też wygrywaliśmy spotkania.

Komentarze (0)