Dzieci ze szkółki w obozie dla uchodźców pod Ramallah przylatują na turniej piłkarski do Polski!

Materiały prasowe / Polsko-Palestyńska Akademia Piłki Nożnej Piotr / Na zdjęciu: chłopiec z jordańskiej Akademii Piłki Nożnej
Materiały prasowe / Polsko-Palestyńska Akademia Piłki Nożnej Piotr / Na zdjęciu: chłopiec z jordańskiej Akademii Piłki Nożnej

Pod Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu funkcjonuje Polsko-Palestyńska Akademia Piłki Nożnej. Po naszej publikacji i dzięki pomocy ludzi wielkiego serca, dzieci ze szkółki w obozie dla uchodźców Al-Am'ari przylecą do Polski na turniej piłkarski!

W tym artykule dowiesz się o:

W lipcu 2017 roku na naszych łamach opublikowaliśmy artykuł o Polsko-Palestyńskiej Akademii Piłki Nożnej, która funkcjonuje pod Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu (tekst można przeczytać TUTAJ - KLIKNIJ). Szkółka w obozie dla uchodźców Al-Am'ari powstała dzięki pieniądzom z programu polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz dzięki zaangażowaniu Doroty Woronieckiej-Krzyżanowskiej, doktor nauk społecznych z Katedry Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej na Uniwersytecie Łódzkim. Główny cel akademii jest społeczny i wychowawczy - danie dzieciom możliwości odskoczni od trudnej rzeczywistości. Tuż po publikacji tekstu odezwał się do nas Tomasz Popiela, prezes fundacji "Ja też mam marzenia". Zaprosił dzieciaki do Zakopanego na turniej piłkarski. Starania o sprowadzenie małych zawodników do Polski trwały ponad rok. Dziś możemy już przekazać piękną nowinę: w poniedziałek 22 października dwunastoosobowa grupa 11-, 12- i 13-latków wyląduje na warszawskim Okęciu i ruszy w tygodniową podróż po naszym kraju!

Za meczetem, przed apteką, drugie piętro

Dorota Woroniecka-Krzyżanowska to była reprezentantka Polski w szpadzie. Z ludźmi z obozu Al-Am'ari zaprzyjaźniła się prawie 10 lat temu. Wyjechała wtedy do Ramallah, by prowadzić badania do pracy doktorskiej. Miejscową młodzież uczyła szermierki. Później dwukrotnie organizowała wizyty palestyńskiej młodzieży w Polsce. Przyjazd młodych piłkarzy będzie więc trzecim, podobnym przedsięwzięciem, w które zaangażowana jest pani doktor.

- Liczę na to, że dzieci wyjadą z Polski z pięknymi wspomnieniami na całe życie. Wiem, brzmi to bardzo górnolotnie, ale gdy w przeszłości udawało nam się zorganizować podobne wyjazdy szermierzom, właśnie tak było. Do dziś to wspominają, a Polska kojarzy im się z gościnnością i piękną przyrodą. Dla ludzi z Palestyny wyjazd zagraniczny jest namiastką wolności. Na Palestyńskich Terytoriach Okupowanych, gdzie żyją, cały czas poddawani są różnym kontrolom, nie można się swobodnie przemieszczać. W Polsce trudno było im uwierzyć, że można z jednego końca kraju przejechać na drugi bez kontroli, bez check pointu - wspomina Woroniecka-Krzyżanowska.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Rzut karny i gol w doliczonym czasie gry. Lazio Rzym wygrało z Parmą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Najpierw było szukanie pieniędzy. Palestyńczycy zobowiązali się zebrać fundusze na bilety lotnicze i wszelkie formalności. Zbiórka trwała dobrych kilka miesięcy, ale kasę udało się w końcu załatwić. Później zaczęły się starania o wizy. Pozornie drobne rzeczy stanowiły poważny problem.

- Tamtejszą skomplikowaną rzeczywistość czasem bardzo trudno wtłoczyć w odpowiednie rubryki formularza wizowego. W przypadku jednego z opiekunów grupy: jeśli ktoś urodził się na Zachodnim Brzegu Jordanu pod koniec lat 60-tych, co ma wpisać jako państwo urodzenia? Nie był to przecież Izrael, nie była to Palestyna. Dwóch chłopców posiada dowody jerozolimskie. Oznacza to, że nie mają ani izraelskiego, ani palestyńskiego obywatelstwa. I jak to zaznaczyć we wniosku? Trudności nastręczała nawet konieczność podania adresu zamieszkania: ulicy, numeru domu, kodu pocztowego. W Al-Am’ari, a także wielu innych miejscach w Palestynie nie stosuje się nazw ulic, a tym bardziej kodu pocztowego. Gdy chłopcy podawali swoje adresy, mówili na przykład: za meczetem, przed apteką, drugie piętro. Tak się tam funkcjonuje, to zupełnie inne życie - relacjonuje pani doktor.

Ostatecznie wielkiej pomocy Akademii udzieliło Biuro Przedstawiciela RP w Ramallah oraz polski konsul z Tel Awiwu, który specjalnie wybrał się do Ramallah na konsularny dyżur. Droga w drugą stronę była niemożliwa. - Wszystkie dzieci, ich rodzice oraz opiekunowie grupy potrzebowaliby zgody COGATu, izraelskiej administracji dla terytoriów okupowanych. Nie było szans na załatwienie wszystkich pozwoleń - przyznaje Woroniecka-Krzyżanowska. Polskie władze zgodę na wydanie wiz wydały pod koniec września.

- Czytając wspominany artykuł uznałem, że byłoby pięknie sprowadzić tych chłopców do Polski - mówi nam Tomasz Popiela. - Zagrają w organizowanym przez nas turnieju dla rocznika 2006. W turnieju "Pensjonaty Api Cup" weźmie udział 20 drużyn z Polski i Ukrainy. Mamy duże doświadczenie w organizacji podobnych imprez, ale zespołu z Palestyny jeszcze nie gościliśmy. Wzięcie udziału w tym projekcie to dla nas wielka przyjemność. Jako fundacja "Ja też mam marzenie" pokrywamy koszty ich pobytu w Zakopanem, zapewniamy atrakcje - dodaje Popiela, główny organizator między innymi turnieju Sokolika, jednego z największych, dziecięcych turniejów piłkarskich w Europie.

Wirtualna Polska również zaangażowała się w pomoc młodym piłkarzom z Al-Am'ari. Dzieciaki obdarujemy sprzętem sportowym, zabierzemy je na wycieczki po stadionie Legii Warszawa oraz PGE Narodowym. Wspomożemy je również w podróży po Polsce. To dla nas zaszczyt i ogromna przyjemność!

Pokazać inny świat


Obozy dla uchodźców na Zachodnim Brzegu Jordanu powstały pod koniec lat 40 ubiegłego wieku. Były efektem wojny izraelsko-arabskiej i ucieczki 700 tysięcy ludzi z terytoriów, na których w 1948 roku powstało państwo Izrael. Obozy są rozrzucone po całym regionie, funkcjonują do dzisiaj na Zachodnim Brzegu, w Strefie Gazy, Libanie, Syrii i Jordanii.

Ponad połowę domów w obozie Al-Am'ari oddziela od siebie mniej niż metr. Zabudowa jest tam betonowa. Jest bardzo tłoczno i biednie. Nie ma ani jednego drzewa, zero zieleni. Siedem tysięcy ludzi żyje stłoczonych na obszarze odpowiadającym połowie Placu Defilad w Warszawie. Życie tam nie jest łatwe także ze względu na trwający konflikt z Izraelem. Skomplikowana sytuacja prawno-polityczna palestyńskich obozów sprawia, że nie są one po prostu dzielnicami palestyńskich miast, ale tworzą oddzielne społeczności. Agenda ONZ zapewnia mieszkańcom edukację, podstawową opiekę zdrowotną i pomoc dla najuboższych.

Klub sportowy Markaz Shabab Al-Am'ari od lat pozostaje główną instytucją w obozie. Pełni funkcje nie tylko sportowe, ale również społeczne. Ludzie przychodzą do klubu, gdy nie mają pieniędzy na wykształcenie utalentowanego dziecka, gdy nie mają pieniędzy na leczenie, ale także w przypadku sporów i konieczności mediacji. W tak przeludnionym miejscu, gdzie ludzie żyją w trudnych warunkach, konfliktów nie brakuje. Spory między sąsiadami, uczniowskie bójki i inne nieporozumienia często rozwiązuje właśnie dyrektor klubu sportowego.

W strefie konfliktu zbrojnego dużym problemem jest przemoc, z którą dzieci obcują niemal na co dzień. - W Polsce rzadko się zdarza, że nastolatek widzi zabitą osobę. W obozie widział taki obraz każdy nastolatek. Każdy widział zamieszki. Od ekspozycji na przemoc w tamtych realiach nie da się uciec. U wielu to rodzi frustrację, niepokój, agresję, skutkuje złymi wynikami w szkole. I w tym miejscu dochodzimy do specjalnej roli sportu i klubu. Sport pozwala odciągnąć uwagę - mówi Woroniecka-Krzyżanowska i dodaje: - Celem Akademii nie jest tworzenie zawodowych sportowców. Chodzi o ściągnięcie dzieciaków z ulic, danie im szansy skupienia się na czymś innym niż przemoc i trwający konflikt.

Klub i sport naprawdę zmieniają życie młodych ludzi. Jeden z szermierzy, który w przeszłości otrzymał od klubu wsparcie finansowe na naukę, dziś pracuje jako informatyk w Dubaju. - Z grupą szermierzy dwukrotnie odwiedził Polskę. Pochodził z biednej rodziny, ale uwierzył w siebie i dzięki bardzo ciężkiej pracy wiele osiągnął. Chciałabym, by podobnie było z chłopcami, którzy przyjadą do Polski 22 października - kończy Woroniecka-Krzyżanowska.

Paweł Kapusta
Czytaj inne teksty autora - KLIKNIJ!
Podziękowania dla operatora PGE Narodowego za umożliwienie zwiedzania areny grupie dzieci z Polsko-Palestyńskiej Akademii Piłki Nożnej

Komentarze (20)
avatar
Mohammad Rukab
26.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Just want to confirm the part of memory about poland, i am of fencing player that you mentioned in the report who previously participated in polish program. It has been 12 years and i always re Czytaj całość
avatar
Alfer 2015
22.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
6
Odpowiedz
Kiedy przyjadą ich tatusiowie , dziadkowie ciocie , wujkowie siostry i bracia ? ...bo chyba rodziny powinny być razem ? 
avatar
Mariusz Swider
22.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Im mozna i należy pomagać - bo są to prawdziwi uchodźcy przed wojną, którzy w pobliżu swojego kraju czekają na zakonczenie wojny i mozliwość powrotu. Nie należy ich mylić z najeźdźcami, którzy Czytaj całość
avatar
Neros
22.10.2018
Zgłoś do moderacji
3
9
Odpowiedz
"W Polsce trudno było im uwierzyć, że można z jednego końca kraju przejechać na drugi bez kontroli, bez check pointu" - lewaccy zbrodniarze sprowadzając do Polski muzułmanów próbują doprowadzić Czytaj całość
avatar
Flashridero
22.10.2018
Zgłoś do moderacji
5
8
Odpowiedz
Przeszukać czy nie mają przy sobie ładunków wybuchowych