Cracovia przyjechała do Niecieczy po dwóch ligowych zwycięstwach z rzędu i była faworytem meczu z I-ligowcem, ale w porównaniu z ostatnim meczem z Koroną Kielce (1:0) Michał Probierz dokonał aż ośmiu zmian w wyjściowym składzie. W środę swoje szanse od pierwszej minuty dostali dawno nie widziani w "11" Pasów Marcin Budziński, Michał Helik, Kamil Pestka, Filip Piszczek, Jakub Serafin, Sierdier Sierdierow i Sebastian Strózik, a do wyjściowego składu wrócił też Diego Ferraresso. Poza tym tuż po przerwie na boisku zameldował się Adrian Danek, dla którego był to pierwszy występ od lipca. 24-latek najpierw pauzował przez uraz ręki, a potem nie mógł znaleźć uznania w oczach trenera.
Po końcowym gwizdku trener Probierz przyznał, że pomylił się, stawiając na tych, a nie innych zawodników: - Powoli wychodzimy z dołka, ale sam strzeliłem sobie w kolano. Człowiek ciągle wierzy w niektórych zawodników, że mają potencjał, że mają umiejętności, ale oni muszą to pokazać na boisku.
Opiekun Cracovii nie zostawił na zmiennikach suchej nitki: - To mnie boli i mogę wziąć tę porażkę tylko i wyłącznie na siebie. Mogłem nie zmieniać składu i grać "normalnym". To dla mnie nauczka, że w piłce nożnej nie ma litości. W wielu sytuacjach trzeba być bezwzględnym. Piłka na poziomie profesjonalnym wymaga, by dać od siebie dużo więcej i trzeba mieć też umiejętności. Ja nie mogę czternaście miesięcy uczyć kogoś dośrodkowań. Coś tu jest nie tak. Ale biorę tę porażkę na siebie, bo ja tych zawodników wystawiłem.
Pasy mogą poprawić sobie humory już w sobotę, kiedy w ramach 14. kolejki podejmą przy Kałuży 1 Miedź Legnica. W razie zwycięstwa mogą wskoczyć na 10. miejsce w tabeli - to kusząca perspektywa dla drużyny, która jeszcze dwie kolejki temu była czerwoną latarnią Lotto Ekstraklasy.
ZOBACZ WIDEO Napoli cudem uratowało remis. Przeciętny mecz Polaków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]