19 września dwaj piłkarze Spartaka Moskwa: kapitan Denis Głuszakow i Andriej Jeszczenko zostali zawieszeni przez, po tym jak polubili na Instagramie post, wyśmiewający ich trenera Massimo Carrerę. Miesiąc później Włoch został jednak zdymisjonowany, a obaj piłkarze powrócili do pierwszego zespołu. Te decyzje rozwścieczyły fanów rosyjskiej drużyny. Zażądali ich cofnięcia, ale władze klubu pozostały nieugięte.
Kibice postanowili założyć protest i zbojkotować najbliższe mecze swojej ukochanej drużyny. Na czwartkowym spotkaniu 1/8 finału Pucharu Rosji z Anży Machaczkała trybuny Otkrytije Areny świeciły pustkami. Ci, którzy się na nich pojawili, również nie zamierzali prowadzić dopingu. Kiedy Głuszakow wybiegł na rozgrzewkę było jeszcze cicho i spokojnie. Ale gdy wyczytywano skład, usłyszał gwizdy. A jego oczom ukazał się transparent: "Głuszakow - kondon".
To był jednak tylko wstęp. Gwizdy powtarzały się przy każdym kontakcie 31-latka z piłką, choć często szybko przerywały je okrzyki. Najczęściej obrażające piłkarza, choć były też popierające byłego trenera.
- To kompletny nonsens. Dwa lata temu Denis był ich ulubieńcem. Mistrzostwo było jego wielką zasługą. Opaska kapitana? To najprawdopodobniej wybór zespołu. Nie sądzę, by pod naciskiem fanów Głuszakow ją oddał. Zresztą to oni są w błędzie - broni zawodnika prezydent klubu Andrej Czerwiczenko w wypowiedzi dla rosyjskiego "Championat".
ZOBACZ WIDEO Żyją w strachu, mieszkają w obozie dla uchodźców. Młodzi piłkarze z Palestyny odwiedzili Polskę
Co ciekawe, władze Spartaka również są na cenzurowanym u sympatyków. Jednym z ich postulatów jest bowiem dymisja części zarządu. - Tutaj jest o krok od miłości do nienawiści - komentuje spokojnie Czerwiczenko.
Głuszakow zagrał z Anży 88 minut. Spartak wygrał ten mecz 1:0 po golu Algierczyka Sofiane Hanniego w pierwszej połowie, dzięki czemu awansował do ćwierćfinału rozgrywek.