Na Camp Nou piłkarze Interu Mediolan zagrali bojaźliwie i nie mieli argumentów nawet do tego, żeby strzelić pierwszego w historii gola w Katalonii. Przegrali 0:2. Na własnym stadionie Nerazzurri są statystycznie groźniejsi dla mistrza Hiszpanii. Dlatego chcieli zagrać odważniej, na miarę swoich ostatnich wyników w lidze włoskiej.
Inter przystąpił do rewanżu wzmocniony do niedawna kontuzjowanym Radją Nainggolanem. To zawodnik posiadający większy repertuar zagrań niż Borja Valero. Ponadto Luciano Spalletti po prostu musiał wymienić Antonio Candrevę na Matteo Politano. Takie było oczekiwanie w Mediolanie. Po stronie Dumy Katalonii brakuje nadal Lionela Messiego.
Tak samo jak dwa tygodnie temu nie brakowało strzałów, ale tym razem nie tylko w kierunku bramki Interu, ale również Marca-Andre ter Stegena. Spotkanie było początkowo wyrównane. Kibice na wypełnionych po brzegi trybunach w Mediolanie czekali w napięciu, jak rozwinie się widowisko.
Najgroźniejszy dla Nerazzurrich był Luis Suarez. Reprezentantowi Urugwaju brakowało dokładności niezależnie od tego, czy strzelał mocno, czy technicznie. W 12. i w 21. minucie Luis Suarez nie trafił w bramkę i tylko postraszył Samira Handanovicia. W 31. minucie ponownie chybił, ale krótko przed przerwą już zatrudnił Słoweńca z kilkunastu metrów. Południowiec nie zaspokoił ogromnego apetytu na gola.
ZOBACZ WIDEO Piękny gol Dybali. Juventus pokonał Cagliari [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Najgroźniejszy na połowie mistrza Hiszpanii był Ivan Perisić. Chorwat szarżował po lewym skrzydle i potrafił tam zrobić przewagę na korzyść Interu. Po podaniu Perisicia obok bramki FC Barcelona uderzył Kwadwo Asamoah. Nie wszyscy podopieczni Spallettiego grali jednak lepiej niż w Katalonii. Do czasu niewidoczny był Mauro Icardi, poza centrum wydarzeń był Matias Vecino. W końcówce pierwszej połowy Inter cofnął się pod ciężarem ataków Dumy Katalonii, co nie było dla niego dobrym znakiem przed drugą częścią.
Po przerwie obraz spotkania nie zmienił się zasadniczo. FC Barcelona była konkretniejsza, a jej ataki groźniejsze. Akcje przedstawiciela Primera Division były dłuższe i bardziej przemyślane. Wynik jednak pozostawał bezbramkowy.
Do piłkarskiego trzęsienia ziemi doszło w końcówce regulaminowego czasu. Barcelona wyszła na prowadzenie w 83. minucie dzięki strzałowi, wprowadzonego niedawno na boisko, Malcoma. Duma Katalonii nie przetrwała ze swoim prowadzeniem do ostatniego gwizdka. W 87. minucie wreszcie pokazał się ten, na którego błysk czekali kibice Interu. Mauro Icardi dobił futbolówkę do siatki po uderzeniu Matiasa Vecino i hit zakończył się remisem 1:1.
Mecz sędziował Szymon Marciniak. Decyzji podejmował sporo, ale nie były to kluczowe rozstrzygnięcia, a efekt walki w centrum boiska. Na Polaka denerwował się Luciano Spalletti, ale żywiołowe reakcje Włocha nie są czymś specjalnym. W 60. minucie Marciniak nie uznał gola Luisa Suareza, ponieważ Ivan Rakitić wygarnął piłkę sekundę wcześniej zza linii bramkowej.
Inter Mediolan - FC Barcelona 1:1 (0:0)
0:1 - Malcom 83'
1:1 - Mauro Icardi 87'
Składy:
Inter: Samir Handanović - Sime Vrsaljko, Stefan de Vrij, Milan Skriniar, Kwadwo Asamoah - Matias Vecino, Marcelo Brozović (85' Lautaro Martinez) - Matteo Politano (81' Antonio Candreva), Radja Nainggolan (63' Borja Valero), Ivan Perisić - Mauro Icardi
Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Sergi Roberto, Gerard Pique, Clement Lenglet, Jordi Alba - Ivan Rakitić, Sergio Busquets, Arthur (74' Arturo Vidal) - Ousmane Dembele (81' Malcom), Luis Suarez, Philippe Coutinho
Żółte kartki: Brozović, Perisić (Inter) oraz Rakitić (Barcelona)
Sędzia: Szymon Marciniak (Polska)
[multitable table=1025 timetable=10711]Tabela/terminarz[/multitable]
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)