Jego przygoda z reprezentacją miała skończyć się cztery lata temu po meczu z Gibraltarem. W spotkaniu wygranym 7:0 z drużyną amatorów miał asystę, ale Adama Nawałki nie przekonał. Poprzedni selekcjoner przestał go powoływać, ponownie zadzwonił dopiero Jerzy Brzęczek.
Trudno się dziwić. Pomocnik odrodził się w Leeds United, walczy o awans do Premier League (trzy punkty straty do lidera) nie jako statysta, a kluczowy zawodnik. W szesnastu meczach Championship strzelił pięć goli i miał pięć asyst. - Jest dobrze, jestem z siebie zadowolony. Trener Leeds Marcelo Bielsa otworzył mi oczy na kilka spraw. W poprzednich klubach często podchodziłem pod grę, wychodziłem po piłkę. Byłem pod tym względem niecierpliwy. Trener kazał mi stać z przodu i poruszać się między liniami. I robić wszystko na większej intensywności, poruszać się sprintem. Jak widzimy, były to dobre rady - Klich opowiada o swojej przemianie.
Ma też więcej ryzykować, stawiać na kreatywność, szukać trudniejszych wariantów rozegrania akcji. - Z pewnością siebie nie miałem problemów, ale na przykład grając w Niemczech wiedziałem, że jeżeli popełnię błąd, to w kolejnym spotkaniu wyląduje na trybunach. W Leeds jest inaczej. No chyba, że zacznę kiwać się we własnym polu karnym i stracimy gola. Trener zachęca do ryzyka. Tłumaczy, że bez tego nie da się wejść na wyższy poziom - mówi.
Przed rozpoczęciem sezonu miał rozmowę z Bielsą. Argentyński trener go podbudował. - Spojrzał na moje CV i powiedział, że zasługuję na więcej i potrafię więcej niż świadczą o tym moje dokonania. Dało mi to kopa - opowiada Klich. - Nie uważam, że mam jeszcze spore rezerwy, w Manchesterze City raczej już nie zagram, ale na pewno wycisnę z siebie coś ekstra - przekonuje.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Efektowna wygrana RB Lipsk z Bayerem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Klich w klubie może ryzykować. Jerzy Brzęczek też mu zaufał. - Założenia w reprezentacji są podobne do tych, które mam w Leeds. Teraz trzeba to przełożyć na kadrę. Na razie zagrałem w reprezentacji trzy razy i nie jestem z siebie do końca zadowolony. Czego brakuje? Zgrania z chłopakami - komentuje.
Przekonuje, że jeżeli będzie trzeba, to dostosuje się do mniej skomplikowanej taktyki, czyli gry z kontrataku. Ostatnie lata pokazały, że nasza reprezentacja najlepiej czuje się właśnie w odbiorze i wyprowadzaniu szybkich ataków. Chociaż piłkarz twierdzi, że i drużyna Brzęczka może grać skutecznie w innym stylu. - Każda drużyna jest zdolna do prowadzenia gry, zależy to tylko od organizacji. Jak się już przyklei łatkę, to trudno ją odkleić. Ja mam w Polsce łątkę zawodnika, który nie pracuje w obronie. A jakoś sobie radzę w Championship, lidze siłowej. Wolę rozgrywać piłkę od tyłu, ale jeżeli postawimy na grę z kontry, to każdy się dostosuje. Uczestniczyłem w wielu pięknych meczach w swojej karierze, pięknie przegranych - mówi.
Klich uspokaja kibiców. Jego zdaniem porażki w ostatnich spotkaniach z Portugalią (2:3) i Włochami (0:1) nie są zapowiedzią gorszych czasów. - Dużo osób dramatyzuje, że nie ma zwycięstwa i nasza gra wygląda fatalnie. Pamiętajmy, że nie graliśmy z Kazachstanem. Od rywali byliśmy słabsi, trzeba to przyznać szczerze. Ale będzie lepiej - zapewnia.
I trochę z przekąsem daje nadzieje na lepszy wynik w ostatnim meczu Ligi Narodów z Portugalią (20.11). - W piłce nie zawsze lepsza drużyna wygrywa - kończy.