Śląsk piłkarską potęgą? - Pytanie kiedy...

Wiadomo, że nowym właścicielem Śląska został najbogatszy Polak. We Wrocławiu mają apetyty na wielką piłkę. Pytanie tylko kiedy nadejdą lepsze czasu dla piłkarzy ze stolicy Dolnego Śląska. Czy już w następnym sezonie? Czy może dopiero później... To, że wrocławianie będą walczyć o najwyższe cele, według zapewnień, wydaje się niemal pewne.

W tym artykule dowiesz się o:

Wrocławski rozgrywał ostatnio spotkania z Lechem Poznań i Legią Warszawa. Przed beniaminkiem ekstraklasy jeszcze potyczka z Wisłą Kraków. Z drużyną z Wielkopolski podopieczni Ryszarda Tarasiewicza przegrali, z tą stołeczną zremisowali. Oczekiwania przed tymi spotkaniami, zwłaszcza wśród kibiców, były większe.

Wrocławianie, jak na beniaminka ekstraklasy, w bieżącym sezonie spisali się bardzo dobrze. Piłkarze Śląska wywalczyli Puchar Ekstraklasy, a w lidze zajmą szóstą lokatę. Oczekiwania, zwłaszcza po świetnej rundzie jesiennej, były jednak większe. W trakcie trwania wiosennych rozgrywek okazało się, że nowym udziałowcem Śląska został Zygmunt Solorz-Żak, czyli najbogatszy Polak. Wydaje się więc tylko kwestią czasu, kiedy wrocławski klub zacznie walczyć o najwyższe lokaty w lidze. Do tego będzie potrzeba jednak nowych zawodników. - Pozyskałbym trzech, czterech piłkarzy. Tu się sytuacja nie zmienia - mówił szkoleniowiec Śląska, Ryszard Tarasiewicz.

Różnicę klas pomiędzy Śląskiem a drużynami z polskiej ligowej czołówki widać było zwłaszcza w meczu z Lechem Poznań. Wrocławianie nie grali źle, przez poznaniaków zostali jednak wypunktowani. - Lech Poznań koncentrował się na swojej grze. Bardzo dobrze szybko operował piłką, dużo mniej robi błędów technicznych, bo ich zaawansowanie techniczne jest wyższe od Śląska - dostrzegał różnicę Tarasiewicz. Szkoleniowiec pochwalił jednak swoich zawodników za cały sezon. - Legia wydaje pieniądze co roku. Kupuje jednych, drugich. To zespół taki jak Lech czy Wisła, które są skazane na sukces. Bynajmniej na polskim podwórku przy takich nakładach finansowych. Moim piłkarzom za cały sezon należą się jednak słowa uznania - zaznaczył trener, którego wielu typuje jako przyszłego opiekuna reprezentacji narodowej.

Piłkarze Śląska sami zapewniają, że w przyszłym sezonie będą już grali o zupełnie inne cele. Sami dostrzegają to, że są oni w stanie zawojować ligę. Oczekiwania wobec nich w następnych rozgrywkach na pewno będą dużo większe. - Trzeba przypomnieć, że założeniem na sezon 2008/2009 było utrzymanie się w lidze. Zajęliśmy szóstą lokatę, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Na pewno kibice będą od nas oczekiwać równie dobrej gry, albo nawet lepszej niż jesienią. My tak naprawdę sami sobie będziemy chcieli postawić wyżej poprzeczkę - mówi reprezentant Polski, Antoni Łukasiewicz.

Przed hurraoptymizmem przestrzega jednak szkoleniowiec Legii Warszawa, Jan Urban: - Doświadczenie mówi mi też, że dla niektórych beniaminków pierwszy sezon jest dużo łatwiejszy niż ten drugi. Opiekun drużyny z Warszawy docenia jednak osiągnięcia Śląska w tych rozgrywkach i w samych superlatywach wypowiada się o tej drużynie. - Śląsk w tym sezonie zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Zdobył Puchar Ekstraklasy, a przede wszystkim zapewnił sobie bardzo szybko byt w ekstraklasie. W wielu spotkaniach wrocławianie pokazali bardzo dobrą piłkę. Śląsk ma zawodników, którzy oddają bardzo wiele serca w swojej grze. W tym zespole jest dużo jakości - komplementował Urban.

Śląsk Wrocław ma swój sposób gry. W tym sezonie z tą drużyną musiały się liczyć wszystkie kluby w ekstraklasie. Wrocławianom jeszcze nie wszystko wychodziło tak jakby sobie to wymarzyli, ale jak na beniaminka i tak było bardzo dobrze. Oczekiwania przed nowym sezonem będą już dużo większe. Czy zawodnicy Śląska podołają zadaniu? Czy zespół zostanie wzmocniony, tak by mógł walczyć o to czołowe lokaty? To zależy już od działaczy. W stolicy Dolnego Śląska jest na pewno głód piłki na wysokim poziomie. Cała nadzieja więc w zawodnikach zielono-biało-czerwonych i ich trenerze. - Jeżeli jest styl, to wyniki prędzej czy później muszą przyjść. Nie ma innej alternatywy - zakończył Tarasiewicz.

Źródło artykułu: