- Presja, jaką ma zespół i selekcjoner, to coś z czym trzeba umieć sobie poradzić. I teraz jest wielki egzamin dla nich wszystkich - mówi nam Jerzy Engel. Nowy selekcjoner Jerzy Brzęczek może dogonić naszego rozmówcę, który w XXI wieku musiał najdłużej czekać na pierwsze zwycięstwo z reprezentacją. Były trener Wisły Płock w czwartek poprowadził Biało-Czerwonych po raz piąty. I po raz piąty nie udało mu się wygrać. W Gdańsku lepsi byli Czesi, którzy wygrali 1:0 po golu Jakuba Jankto w 52. minucie.
Dłuższą passę na początku swojej pracy w XXI wieku miał tylko Jerzy Engel. Trener zanim awansował z Biało-Czerwonymi na mundial w Korei i Japonii musiał czekać na pierwsze zwycięstwo do siódmego spotkania. Kadra Engela zaczęła wygrywać dopiero wraz z początkiem eliminacji do turnieju. Poprzedzające je mecze towarzyskie zawsze kończyły się porażkami bądź remisami. - Nie wolno tego porównywać w żaden sposób. Wtedy były zupełnie inne czasy i reprezentacja uczyła się nowego systemu gry. Przechodziliśmy na system 1-4-4-2. Tego wszystkiego trzeba się było uczyć, w tym gry z czwórką zawodników w linii - wyznaje były selekcjoner.
Zdaniem Engela Brzęczek nie ma tak trudnego zadania. Obecna drużyna jest na innym poziomie, niż ta w 2000 roku. - Teraz to była w miarę gotowa reprezentacja, która grała na mistrzostwach Europy i na mundialu. Zawodnicy znakomicie pokazali się szczególnie na turnieju dwa lata temu - mówi były selekcjoner. - To kadra młoda, ale i bardzo doświadczona. Ma w składzie wielkie gwiazdy europejskiego futbolu.
W tym roku Biało-Czerwoni zagrają jeszcze z Portugalią w Lidze Narodów. Potem drużyna będzie miała mniejszy margines błędu, bo gra będzie toczyć się o wyjazd na mistrzostwa Europy. - Na eliminacje będziemy jednak gotowi - deklaruje na antenie TVP Sport Zbigniew Boniek (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Obrona gra ciągle w nowym ustawieniu. To wpływa na całą drużynę
- Wszyscy wiemy, że będą liczyły się dopiero eliminacje. Na razie jedno, o czym możemy mówić, to szkoda, że spadliśmy z dywizji A Ligi Narodów. Jednak najważniejsze są eliminacje - dodaje Engel. - Na razie Brzęczek buduje reprezentację. Ma jeszcze czas przed eliminacjami i miejmy nadzieję, że zdąży.
Przedostatni test jednak został oblany. Porażka z Czechami nie było czymś, czego można było się spodziewać na Stadionie Energa w Gdańsku. Co zawiodło? - Na pewno Brzęczek więcej spodziewał się po kluczowych graczach. Myślę przede wszystkim o środku pola, gdzie byli Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński, Kamil Grosicki, Robert Lewandowski. Można powiedzieć, że czołowi gracze nie grali na takim poziomie, jakbyśmy tego oczekiwali. Słabo wyglądał blok obrony, jako całość - analizuje Engel.
Problemy w grze defensywnej nie umknęły także Brzęczkowi. 47-latek wspomniał o nich zaraz na pomeczowej konferencji. - Obrona to materiał do największej poprawy, ale tak naprawdę nie został nam żaden zawodnik w tej formacji z ostatnich lat. Zdajemy sobie sprawę, że nie znajdziemy następców na odpowiednim poziomie w tak krótkim czasie - przyznaje trener (więcej TUTAJ).
Selekcjoner musi zatem szukać innych rozwiązań w obronie. Zawodnikom, którzy zagrali z Czechami, trudno będzie zagwarantować szczelność w kolejnych starciach, które będą toczyć się o jeszcze większą stawkę. - Ta formacja właściwie nie rozumiała się na tyle dobrze, żeby być pewnym, że zawodnicy szybko się zgrają i będzie to monolit w meczach eliminacyjnych - dodaje Jerzy Engel.