To już pewne. Robert Lewandowski z powodu kontuzji kolana opuści ostatni mecz Polski w Lidze Narodów UEFA z Portugalią. - To jest ogromna strata. Nie zagra przecież jeden z najlepszych zawodników świata! Dla mnie nie ma reprezentacji bez Lewandowskiego! I to nawet nie chodzi o obecną chwilę. Zobaczmy ostatnie cztery lata: Robert dał nam dwa awanse na wielkie imprezy. On jest tym, kim Messi dla reprezentacji Argentyny - komentuje dla nas tę informację Jan Tomaszewski.
Przymusowa absencja kapitana kadry sprawia, że wtorkowe spotkanie będzie szansą dla pozostałych napastników. Szansę gry od początku otrzyma Arkadiusz Milik lub Krzysztof Piątek. - Co znaczą nasi zmiennicy zobaczyliśmy już w 4 poprzednich meczach. Dla mnie naturalnym był Dawid Kownacki. On był przecież sprawdzony, grał na mistrzostwach świata. Ten mecz byłby dla niego szansą. Ale jego przecież teraz nie ma, bo młodzieżówka ma swoje "wyższe cele", które praktycznie nikogo w Polsce nie interesują - podkreśla legendarny bramkarz reprezentacji Polski.
- Kto będzie grał? Nie wiem, ale na pewno Roberta nam nie zastąpi. Jeśli chodzi o Piątka to owszem, on strzelił Portugalii gola głową. Ale jeśli dobrze pamiętam, to on tam ani razu dobrze piłki nie kopnął. W trakcie całego meczu! A Milik... Ale niech pograją, niech pokażą co znaczą. Portugalczycy o nic już nie grają, może wystawią rezerwy i będziemy mieli szanse - dodaje Tomaszewski.
Nasi najbliżsi rywale są już pewni awansu do Final Four LN. Zapewnił im to bezbramkowy remis z Włochami (Więcej TUTAJ). Chociaż trzeba zauważyć, że dość szczęśliwy, bo osiągnięty w słabym stylu. - Ale to nie gra się o "pokazanie". Ja ich szanuję za ten mecz. Oni mieli wywieźć swój "zwycięski remis" i to zrobili - zauważa brązowy medalista MŚ 1974, który jednak uważa, że o pierwsze miejsce mogła z nimi wciąż walczyć Polska. - Gdyby Jurek Brzęczek nie stosował jakichś dziwnych wariantów z dwiema "9", trzema defensywnymi pomocnikami w pierwszym spotkaniu z Portugalią, gdybyśmy zagrali normalnie 4-4-1-1 jak z Włochami, to najbliższy mecz byłby o zwycięstwo w grupie - dodaje.
- I tu właśnie wracamy do wcześniejszej kwestii: to jest właśnie to próbowanie. Tak to się traktuje: a to mecze towarzyskie, a to mniej ważne czy o Ligę Narodów. A prawda jest taka, że każde spotkanie kadry to święto i nie ma żadnego podziału. Dlatego nie robi się żadnych eksperymentów. Nie ma na to czasu. To jest ostatni mecz, każda minuta z gry tego zespołu się liczy. Może być przecież taka sytuacja, że nie zagramy już żadnego spotkania. Drużynę narodową więc albo się ma, albo się nie ma. Ma się do dyspozycji wszystkich piłkarzy i z nich się wybiera najlepszych. To nie drużyna klubowa. Nie kupi się Ronaldo, Messiego i Lewandowskiego. Nikt nowy się nie urodzi. No chyba, że ktoś się przefarbuje i będzie "farbowanym lisem" - kończy Tomaszewski.
ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Wisi nad nami jakaś klątwa