W poprzednim tygodniu klub zwołał tajne zebranie rodziców z rocznika 2004. Podczas niego wyszło na jaw, że kilku chłopców znęcało się, w dość drastyczny sposób, nad swoim rówieśnikiem. - Były to różne sytuacje, m.in. zamykanie chłopca w składanym łóżku ale też bardziej drastyczne sytuacje - opowiada nam jeden z rodziców obecnych na zebraniu.
Chłopcy są w tym samym wieku, ale fizyczna różnica między głównym prowodyrem a ofiarą jest ogromna. Agresor, chłopiec pochodzący z Krakowa, mierzy ok. 185centymetrów wzrostu i jest ponad 30 centymetrów wyższy od swojej ofiary - chłopca z drugiego końca Polski. Napastnik i jego "pomocnicy" nagrywali "zabawy" na telefony.
Pierwszy został oczywiście od razu wyrzucony z akademii, drugiego zabrał ojciec. Trzej uczniowie, którzy pomagali głównemu prowodyrowi, zostali - jak informuje Radio Wrocław - zawieszeni w prawach uczniów. Poza tym, jak czytamy, "pracę stracił dyrektor bursy (Wiesław Wojno - red.). Kary spotkały też trenerów i wychowawców", a sprawa ma trafić do sądu rodzinnego.
Sprawą zajmuje się prokuratura, którą zawiadomił, zgodnie ze swoim ustawowym obowiązkiem, dyrektor Wojno.
Co istotne, nie był to jednorazowy incydent, ale nie jest to też pierwszy taki przypadek. Jak udało się nam ustalić, kilka miesięcy temu jeden z chłopców był bardzo brutalnie traktowany, bity i poniżany, doszło też do sytuacji, gdy został siłą wypchnięty z autobusu i musiał po nocy wracać sam na piechotę do bursy.
W rozmowie z Radiem Wrocław prezes Zagłębia, Mateusz Dróżdż, zaznacza: - Nie wykluczam kolejnych zwolnień. Nie ma prawa w jakikolwiek sposób ta sytuacja się powtórzyć. Jeżeli takie sytuacje będą miały miejsce, to nawet jeżeli miałbym w bursie Ronaldo, to tego Ronaldo w Lubinie nie będzie. Dlaczego? Bo jeżeli nie potrafisz być człowiekiem i partnerem wobec swoich kolegów, to nie będziesz dobrym piłkarzem.
Rzecznik klubu Paweł Junory zapewnia, że Zagłębie działało od pierwszego dnia, gdy tylko zarząd dowiedział się o zaistniałej sprawie. - Na pewno to dla nas mocny cios, ale nie mogliśmy zamieść tej sprawy pod dywan. Zadbaliśmy o to, by podobne sytuacje nie zdarzyły się nigdy w przyszłości - zaznacza. Dodaje też, że klub zaoferował pomoc chłopcu, który stał się ofiarą przemocy. Prezes klubu jest w stałym kontakcie z jego rodzicami. - Oferujemy mu pomoc, nie chcemy tak tego zostawić. Jeśli wyrazi chęć powrotu, stworzymy mu najlepsze możliwe warunki - zaznacza rzecznik. Dodaje, że napastnik został wydalony z klubu w trybie dyscyplinarnym bez możliwości powrotu. Na dniach w bursie mają zostać zamontowane dodatkowe kamery a także zaangażowany dodatkowy personel.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Mourinho nie jest już "special one". "Przestał się rozwijać"