Zwycięzca mundialu z 2002 roku ściągnięto do polskiej stolicy prosto z Chin. Były gwiazdor Realu Madryt w zmaganiach specjalistów od piłkarskiego freestyle'u uczestniczył po raz pierwszy. W pięcioosobowym jury imprezy o randze mistrzostw świata zasiadł obok legend tej dyscypliny, m.in. Szymona "Szymo" Skalskiego, mistrza świata z 2013 roku, oraz Francuza Gautiera Fayolle'a.
Roberto Carlos oceniał m.in. swojego rodaka Ricardinho, a także reprezentantów Polski - Bartłomieja "Kalę" Raka, Agnieszkę "Aguśkę" Mnich oraz Kalinę Matysiak. Po finale turnieju mężczyzn, w którym Ricardinho walczył z Norwegiem Erlendem Fagerlim, to on wyszedł na scenę, by wznieść w górę rękę zwycięzcy. Wygrał Fagerli, wśród pań triumfowała "Aguśka", która w finale pokonała obrończynię tytułu Melody Donchet. Francuzka nie mogła pogodzić się z werdyktem sędziów (przegrała stosunkiem głosów 2:3) i nie wyszła odebrać nagrodę za drugie miejsce.
- Pierwszy raz uczestniczę w takim wydarzeniu. To było niesamowite - mówił po zawodach Brazylijczyk, który był bez wątpienia największą gwiazdą rozgrywanych w hali Gwardii zawodów. Gdy siedział za stolikiem sędziowskim, kibice co chwila wrzucali mu do podpisania piłkarskie gadżety. Później o wspólne zdjęcie prosiły go nawet gwiazdy freestyle'u, takie jak Argentyńczyk Charly Iacono, mistrz świata z 2016 roku. Przez dziennikarzy również był oblegany, na pytania odpowiadał długo i życzliwie, jakby podobała mu się estyma, z którą jest w Polsce traktowany.
- Wszyscy zawodnicy są wspaniali. Przy takim wysokim poziomie bardzo trudno jest wybrać jednego najlepszego zawodnika. Gratuluję wszystkim uczestnikom, a w szczególności zwycięzcom. Jestem pod wrażeniem ich umiejętności i pewności siebie - powiedział trzykrotny triumfator Ligi Mistrzów. Zdaniem Szymona Skalskiego Roberto Carlos dobrze wywiązał się ze swoich zadań. - Siedział obok Meksykanina Estebana Hernandeza, który na początku starał się tłumaczyć mu po hiszpańsku, na co powinien zwrócić uwagę, ale potem oceniał już samodzielnie i uważam, że robił to dobrze - opowiadał "Szymo", który opisał byłego znakomitego obrońcę jako skromnego człowieka z dużym poczuciem humoru.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Mourinho nie jest już "special one". "Przestał się rozwijać"
45-letni obecnie Carlos stwierdził, że kilku piłkarzy miałoby szansę pokazać coś ciekawego na freestyle'owych zawodach. - Moim zdaniem najlepsi byliby w tym Zlatan Ibrahimović, Neymar i Robinho. Neymar robi na boisku niezwykłe rzeczy, ale z mistrzami w tej specjalności nawet on nie miałby szans wygrać. We freestyle'u najmniejsza niedokładność oznacza utratę kontroli i upadek piłki. Wygrywają ci, którzy są najmocniej skoncentrowani i najbardziej zmotywowani - ocenił gość specjalny turnieju. - Zarówno w piłce nożnej, jak i we freestyle footballu, w ogóle w sporcie najważniejsza jest głowa. Zawsze. Jeśli ona działa jak należy, tak działa wszystko - dodał.
Słynący z potężnych strzałów z dystansu Brazylijczyk pytany o techniczne umiejętności swoich kolegów wspominał, jak w czasie treningów zadziwiał go David Beckham i jak wielkie umiejętności miał Zinedine Zidane. Jako największy naturalny talent wskazał Ronaldo. - Wiecie, Ronaldo "Fenomeno", nie Cristiano - powiedział i szeroko rozłożył ramiona, jakby nie dowierzał, że odbiorcy jego słów nie wiedzą, kogo ma na myśli i chciał im pomóc odwzorowując obecną tuszę genialnego napastnika. - Był taki czas, że mieliśmy otwarte treningi. Pokazywaliśmy wtedy różne efektowne zagrania, bo chcieliśmy wtedy słyszeć zachwyt publiczności. Ronaldo często udawało się go wywoływać - opowiadał Roberto Carlos.
W rozmowach z dziennikarzami nie mogło zabraknąć polskich wątków, pytań o Roberta Lewandowskiego i wspomnienia ze spotkań z polskimi drużynami i piłkarzami. - W Polsce nigdy nie było łatwo wygrać. Wasza piłka nożna z roku na rok powinna być coraz mocniejsza, bo Polacy coraz częściej grają w mocnych europejskich klubach i zbierają tam doświadczenie - mówił z dużą dozą kurtuazji były gracz Realu.
Na pytanie o szanse na transfer Roberta Lewandowskiego do Realu Madryt Brazylijczyk roześmiał się szelmowsko jeszcze zanim usłyszał tłumaczenie pytania z polskiego na portugalski. - To jeden z najlepszych napastników na świecie. Już teraz gra w wielkim klubie i myślę, że jest w Bayernie szczęśliwy. Gdybym grał z nim w jednej drużynie, co roku strzelałbym 70 bramek - zażartował. - Nie wiem, do jakiego etapu dochodziły jego negocjacje z Realem, ale myślę, że gdyby w końcu trafił do Madrytu, przyjęto by go tam z otwartymi ramionami.
- W Sivassporze byłem trenerem Kamila Grosickiego - przypomniał Roberto Carlos. Skrzydłowego reprezentacji Polski jako trener prowadził w sezonie 2013/2014. - Widziałem, że w ostatnim meczu reprezentacji Polski był jej kapitanem. Ja chciałem naprowadzić go na właściwą ścieżkę. To piłkarz o wielkich umiejętnościach i bardzo silnej osobowości. Jego problemem było to, że był zbyt niespokojny. Myślę, że w czymś mu pomogłem. Wspaniały gracz, życzę mu, żeby grał w piłkę jeszcze przez wiele lat - podkreślił Roberto Carlos.