Warszawianie wygrali po bramce w 10. minucie Francuza Williama Remy'ego, dla którego był to pierwszy mecz po kilku miesiącach (borykał się z poważną kontuzją kolana). Środkowy obrońca Legii okazał się najsprytniejszy w polu karnym KGHM Zagłębia Lubin.
Później mistrzowie Polski kontrolowali wydarzenia na boisko, ale zbytnio nie forsowali tempa. W pierwszej połowie trudno doszukać się składnych akcji. - W pierwszej połowie nie pokazaliśmy jakości, której oczekiwałem. Pomimo tego, że zdobyliśmy bramkę, nie realizowaliśmy założeń - przyznaje trener Ricardo Sa Pinto.
Nieco lepiej gra warszawskiego zespołu zaczęła wyglądać po wejściu Carlitosa. Hiszpan rozruszał ofensywne poczynania gości ze stolicy. Po jego uderzeniu piłkarza trafiła w słupek. Ostatecznie Legia wygrała 1:0, co nie do końca zadowala portugalskiego szkoleniowca.
- Druga połowa również nie była doskonała, ale potrafiliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce i tworzyć sobie okazje strzeleckie. Uważam, że nasze zwycięstwo jest zasłużone, ale mogliśmy i powinniśmy wygrać zdecydowanie wyżej. Oczekuję więcej od swoich zawodników, jeśli chodzi operowanie piłką - komentuje Portugalczyk.
Trener Zagłębia przyznaje z kolei, że jego drużynie zabrakło szczęścia. - Nie widziałem większej różnicy pomiędzy grą Legii oraz Zagłębia. Pod koniec nasz rywal kontratakował, ale to absolutnie normalne - podkreśla.
Sa Pinto mówi także o problemach Carlitosa, z którymi zmagał się w ostatnim tygodniu. - Carlitos miał w tygodniu kłopoty ze stopą. Szukałem optymalnego rozwiązania, aby pomóc drużynie. Gdy Carlitos pojawił się na boisku, zaprezentował się z dobrej strony - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO Spokojne zwycięstwo Juventusu. Ronaldo nadal strzela [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]