Grosicki: To głupoty! Podpisuję się pod tym obiema rękami

Newspix / Tomasz Jastrzębowski/FotoOlimpik / Na zdjęciu: Kamil Grosicki
Newspix / Tomasz Jastrzębowski/FotoOlimpik / Na zdjęciu: Kamil Grosicki

Kamil Grosicki zapewnia, że doniesienia o domniemanej bójce między Grzegorzem Krychowiakiem i Robertem Lewandowskim są wyssane z palca. - To niesmaczne, naprawdę boli nas wszystkich, że ludzie muszą czytać takie głupoty - przekonuje.

Chociaż reprezentacja Polski zremisowała ostatni mecz w tym roku i dzięki podziałowi punktów w spotkaniu z Portugalią utrzymała miejsce w I koszyku do eliminacji mistrzostw Europy, atmosfera wokół kadry nie jest najlepsza.

Tylko w ostatnich dniach głos na temat wyborów selekcjonera publicznie zabrał Zbigniew Boniek, Jerzy Brzęczek z kolei czynił uwagi dziennikarzowi "Przeglądu Sportowego". Na dodatek jeszcze wcześniej w mediach pojawiła się informacja o rzekomej bójce między Grzegorzem Krychowiakiem a Robertem Lewandowskim.

Wszyscy związani z reprezentacją Polski przekonują jednak, że to tylko wymysły dziennikarzy i nic takiego nie miało miejsca. Teraz potwierdza to także skrzydłowy Hull City, Kamil Grosicki.

W rozmowie z "Super Expressem" reprezentant Biało-Czerwonych zapewnił, że nie ma to nic wspólnego z prawdą. - Nie wiem kto wypuszcza do mediów takie informacje. To niesmaczne, naprawdę boli nas wszystkich, że ludzie muszą czytać takie głupoty. Zapewniam nic nie było pomiędzy Lewandowskim i Krychowiakiem. Mogę podpisać się pod tym obiema rękami - oświadczył Grosicki.

Jego zdaniem ostatnie spotkanie w Guimaraes pokazało, że reprezentacja idzie w dobrym kierunku. - Ten mecz pokazał, że w ciężkich momentach potrafimy się zebrać, walczyć do końca. Brakuje zwycięstw, ale zauważyłem na ostatnim zgrupowaniu, że znów się scalamy jako drużyna. Po golu Arka Milika było widać, jak cieszyliśmy się przy linii bocznej razem z trenerem i całym sztabem. Powoli idziemy w dobrym kierunku - podsumował.

ZOBACZ WIDEO Wpadka Romy i wymarzony debiut nowego trenera Udinese [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: