- Mogę potwierdzić, że to mój ostatni rok w Bayernie i dobrze, że tak się stanie. Osobiście podjąłem decyzję, że to będzie mój ostatni sezon - powiedział kilka dni temu Arjen Robben.
W czerwcu zakończy się 10-letnia przygoda skrzydłowego z bawarskim klubem. Robben trafił do Bayernu pod koniec sierpnia 2009 roku, przechodząc do ekipy z Monachium z Realu Madryt za 25 mln euro. Dotychczas zagrał w 305 meczach Bawarczyków, strzelając w nich 143 gole i notując 101 asyst. - Moim zdaniem po 10 latach, to właściwy moment na to. Klub idzie dalej i ja mogę iść swoją drogą. To koniec bardzo dobrego i długiego okresu - tłumaczy weteren.
Decyzja Robbena podyktowana jest rewolucją kadrową mistrzów Niemiec, która nastąpi już latem. Holender i tak nie miałby większych szans na pozostanie w Bayernie, który zamierza znacząco odmłodzić skład. Razem z Robbenem odejść ma Franck Ribery. Obaj od dłuższego czasu grają zdecydowanie słabiej niż w poprzednich sezonach, w których decydowali o sile ekipy z Monachium.
Oprócz tego nie jest tajemnicą, że w tym sezonie Robben nie może dogadać się z Niko Kovacem. Na początku drugiej połowy października "Sport Bild" donosił, że między holenderskim piłkarzem a chorwackim trenerem mocno iskrzyło na treningach.
Skrzydłowy nie zamierza kończyć kariery. Według niemieckich dziennikarzy, Robben wróci do Holandii, aby zagrać jeszcze 1-2 sezony w rodzimej lidze. W grę wchodzą dwa kluby: PSV lub FC Groningen. - Mogę trafić do innego klubu i dalej kontynuować grę. Jeśli jesteś w dobrej formie, to normalne, że dalej grasz w piłkę. Jeśli jest już gorzej, to nie mogę tego robić dłużej. Gdy przyjdzie odpowiedni moment, podejmę decyzję - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern nie zachwycił, ale wygrał. Zmarnowane szanse Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]