O nieprawidłowościach w Manchesterze City oraz Paris Saint-Germain kilka tygodni temu poinformowali dziennikarze "Der Spiegiel". Z dokumentów opublikowanych na platformie Football Leaks wynika, iż The Citizens zawyżyli wartości umów sponsorskich tak, by nie złamać reguł Finansowego Fair Play. O wszystkim miał podobno wiedzieć szef FIFA, Gianni Infantino.
Dwaj giganci działali bardzo sprytnie. Realna wartość kontraktów podpisanych na 200 milionów euro rocznie wynosiła od trzech do pięciu milionów. Była więc nawet 60 razy mniejsza. Dzięki temu Manchester City mógł wydawać grube miliony na transfery oraz płacić piłkarzom kolosalne tygodniówki. Cały proceder rozpoczął się od 2014 roku.
W tym czasie do klubu z Etihad Stadium trafili: Kevin de Bruyne (76 mln euro), Ryiah Mahrez (68 mln euro), Aymeric Laporte (65 mln euro), Raheem Sterling (63 mln euro), Benjamin Mendy (57 mln euro), John Stones (55 mln euro), Kyle Walker (50 mln euro), Leroy Sane (52,5 mln euro) i kilku innych graczy.
Sprawa jest bardzo ważna. Istnieje poważne zagrożenie, iż City może zostać nawet zdyskwalifikowane z Ligi Mistrzów.
- Oceniamy sytuację. Mamy do tego celu niezależny organ, który nad tym pracuje. W najbliższej przyszłości otrzymamy odpowiedzi w kwestii tego, co wydarzy się w tym konkretnym przypadku - przyznaje Aleksander Ceferin, prezydent UEFA.
Co ciekawe, mistrzowie Anglii już raz zostali ukarani za łamanie regulaminu i musieli zapłacić 49 milionów funtów grzywny oraz ograniczyć liczbę zawodników, którzy mogli zostać zgłoszeni do europejskich rozgrywek. Teraz konsekwencje mogą być zdecydowanie surowsze.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern nie zachwycił, ale wygrał. Zmarnowane szanse Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Czy Manchester City powinien zostać wykluczony z europejskich pucharów? 
