Artur Wichniarek: Rezygnacja Adama Nawałki była błędem. W dwa tygodnie zniszczyliśmy to, co budowaliśmy przez lata

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta

Miał pan tej jesieni myśl, że Brzęczek powinien zostać zwolniony jeszcze przed startem eliminacji Euro 2020?

Artur Wichniarek: - Zawsze oceniam sytuację taką, jaka jest. Po pierwszym meczu mówiłem, że wygląda to obiecująco, że choćby Zieliński sprawdził się jako lider w drugiej linii. W kolejnych spotkaniach mówiłem o braku wizji, błędach personalnych i błędach w prowadzeniu przez Brzęczka i sztab szkoleniowy kolejnych spotkań. Dlatego dziś nie powiem, że to zły wybór. Powiem, że Brzęczek nie ma doświadczenia. Taki wybór selekcjonera zaskoczył każdego z nas. Jurek jako trener odniósł tylko w Wiśle Płock. A wcześniej, w Katowicach czy Gdańsku, sukcesu nie było. Jest więc pytanie, czy to nie była pochopna decyzja także w przypadku samego Brzęczka. Wiadomo, każdy trener powie: reprezentacji się nie odmawia. Ale czasem jednak trzeba powiedzieć nie. Teraz musimy poczekać na mecze eliminacje, by móc ocenić jego pracę. Poza tym nie sam trener jest tu istotny. Również trzon reprezentacji, który sam z siebie powinien wykonać swoją pracę.

W jakim nastroju czeka pan na eliminacje?

Z niepokojem. To, że fragmenty meczu w Portugalii były niezłe, nie oznacza, że mamy wygrane eliminacje.

Cały Zachód wie, że ci bez piłki grają więcej i intensywniej niż ci z piłką. Stąd na każdym treningu, obojętnie jakiego wielkiego klubu, Messi, Neymar czy Mbappe przez pół godziny grają przyjął - oddał. W różnych układach i konfiguracjach. A u nas, gdy rozmawiam o tym z trenerami, mówią mi: nie trenujemy tego, bo już to umiemy! I tak jest ze wszystkim. A później narzekamy na wyniki.


Po losowaniu grup można było słyszeć głosy, że taką grupę wciągniemy nosem.

Jeśli dzisiaj chcielibyśmy mówić, że jest to trudna grupa, to nie powinniśmy przystępować do tych rozgrywek. Bo jeśli cztery miesiące po mundialu, na którym chcieliśmy dojść co najmniej do ćwierćfinału mówimy, że meczów z Austrią, Izraelem, Macedonią czy Słowenią, która spadła do Dywizji D musimy się bać, to ktoś znajduje się na nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Jesień zasiała w nas pewien niepokój, ale mówienie o tym, że grupa jest trudna, jest nie na miejscu.

Jest jakiś zawodnik, który zawiódł pana szczególnie w tym roku? Krychowiak? Zieliński?

To ja zadam inne pytanie. A pana kto zaskoczył pozytywnie?

Hmm...

Hmm, hmm. No właśnie. Nikt. No nikt. Dlatego teraz, gdy wszyscy grali słabo, wytykanie palcem z nazwiska konkretnych zawodników nie ma sensu. Piotr Zieliński w wyjazdowym meczu z Włochami był najlepszy na boisku, ale później zniknął. Jak to on - jeden mecz dobry, cztery słabe. Grzegorz Krychowiak - wracają jego stare demony, czyli niepotrzebnie bierze się za rozgrywanie. Mamy kłopot z linią obrony i nagle Thiago Cionek, który na początku był skreślony przez Brzęczka, przyjeżdża na mecz z Portugalią i jest najlepszy w naszej drużynie. Lewy się stara, ale bramek nie strzela. Wszyscy grali przeciętnie bądź bardzo słabo.

Był w tym roku choć jeden pozytyw?

Kadra U-21 i jej awans na młodzieżowe mistrzostwa Europy. Nikt w nich nie wierzył, zresztą ze mną na czele, że są w stanie zrobić taką niespodziankę. Szczególnie po meczach z Wyspami Owczymi. Awans młodzieżówki na Euro to największy pozytyw kończącego się roku w polskim futbolu. Natomiast to, co wyrabiały polskie kluby w walce o europejskie puchary, woła o pomstę do nieba. Mieliśmy nadzieję, że pierwszy klub po Widzewie Łódź, który przedostał się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, będzie potrafił umiejętnie zarządzać tym sukcesem. Że pieniądze zarobione w Champions League spowodują, że żaden inny zespół z ligi nie będzie w stanie mu długo zagrozić. Że Legia innym odjedzie. Cały potencjał został roztrwoniony w zasadzie w jeden rok.

Za Legią kolejne pół roku z trzęsieniami ziemi, zmianami trenerów, zamieszaniem.

Patrząc na to, co działo się w ostatnim czasie w Legii, na myśl przychodzi mi od razu pewne porównanie. W Polsce zwykło się mówić, że niemiecka chemia jest lepsza od polskiej. Ale nie każda jest lepsza! I tak samo jest z zagranicznymi trenerami. Nie każdy trener z chorwackim paszportem gwarantuje odpowiednią jakość. A Legia w pewnym momencie postawiła na cały, bałkański zaciąg. Jeśli w Chorwacji pojawiają się dobrzy zawodnicy albo trenerzy, to na pewno nie wyjeżdżają do Polski. Wybierają inne kierunki - Niemcy, Anglię... Brakuje nam chłodnego spojrzenia na bardzo wiele spraw. I w lidze, i w kadrze. Wszędzie. Na przykład jesienią do Chorzowa przyjechali Włosi i wymienili w trakcie meczu 680 podań. My - 230. Cały Zachód wie, że ci bez piłki grają więcej i intensywniej niż ci z piłką. Stąd na każdym treningu, obojętnie jakiego wielkiego klubu, Messi, Neymar czy Mbappe przez pół godziny grają przyjął - oddał. W różnych układach i konfiguracjach. A u nas, gdy rozmawiam o tym z trenerami, mówią mi: nie trenujemy tego, bo już to umiemy! I tak jest ze wszystkim. A później narzekamy na wyniki.

Pan, dość nieoczekiwanie, wyrósł w 2018 roku na jedną z gwiazd Polsatu. Spełnia się pan w roli eksperta?

Jeszcze jako piłkarz pewne rzeczy zawsze nazywałem po imieniu. Nie gryzłem się w język, przez co wiele osób czuło się urażonych. Dziś, będąc ekspertem, zachowuję się tak samo, jak za czasów kariery: mówię co myślę. I nie muszę się tłumaczyć z tego, że mam własne zdanie. Co ważne, mówię tylko o sprawach piłkarskich. Nigdy prywatnych, bo nie mam takiego prawa. Lubię pracę w Polsacie przy Lidze Narodów czy Lidze Mistrzów. Czasem kogoś skrytykuję, czasem pochwalę, czasem przyznam się do błędu. Jeśli dodatkowo moja praca jest akceptowana przez widzów, podoba się im mój styl, czuję dodatkową satysfakcję.

Patrząc z perspektywy czasu, czy odejście Adama Nawałki z kadry po mundialu było według ciebie błędem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×