Zbyt szybko rozpoczęliśmy wakacje - komentarze trenerów po meczu Warta Poznań - GKP Gorzów Wlkp.

Sporą niespodzianką zakończył się mecz pomiędzy Wartą i GKP. Beniaminek, który rozpaczliwie broni się przed spadkiem i dotąd nie zachwycał, ograł na wyjeździe jedną z najlepszych ekip wiosny 2:1. Po spotkaniu trener gorzowian, Adam Topolski cieszył się nie tylko z trzech punktów, ale również z faktu, że w ostatniej kolejce jego podopiecznym wystarczy remis z Motorem Lublin, by zapewnić sobie udział w barażach. Z kolei Bogusław Baniak ubolewał nad nieudanym występem swoich piłkarzy, zwłaszcza że wielu obserwatorów sobotniego widowiska patrzyło na Zielonych podejrzliwym wzrokiem.

- Nie było łatwo zwyciężyć w Poznaniu. Warta do tej pory grała bardzo dobrze i pokonywała faworytów. My jednak nie mieliśmy wyjścia. Jeśli chcieliśmy zachować szanse na utrzymanie, musieliśmy przyjąć ofensywną taktykę i zaryzykować. Okazało się, że było to słuszne podejście, bo zaliczyliśmy świetny występ - ocenił Adam Topolski.

Zwycięstwo GKP rodziło się jednak w bólach, bowiem jako pierwsi gola zdobyli gospodarze. - Chwilę przed tym, jak Warta strzeliła bramkę, Łukasz Maliszewski zmarnował sytuację sam na sam z Łukaszem Radlińskim. Gospodarze wyprowadzili kontratak i, mimo że uczulałem moich piłkarzy na indywidualne umiejętności Pawła Iwanickiego, to właśnie ten zawodnik został popchnięty w polu karnym i wywalczył jedenastkę. Cieszę się jednak, że udało nam się szybko wyrównać. W przerwie z premedytacją powiedziałem moim podopiecznym, że Motor prowadzi z Dolcanem, mimo iż w rzeczywistości przegrywał. Nie chciałem wprowadzać rozluźnienia do gry zespołu. W drugiej połowie nasza przewaga nie była tak duża jak w pierwszej, ale uważam, że zasłużenie zainkasowaliśmy komplet punktów - dodał szkoleniowiec beniaminka.

Bogusław Baniak nie był w zbyt dobrym nastroju, tym bardziej, że jego podopieczni doznali drugiej porażki z rzędu. - Od momentu gdy zdobyliśmy 46 punktów, zaczęły się wakacje. Nie mogę mieć pretensji o poziom zaangażowania, ale jeśli chodzi o realizację taktyki przez poszczególnych piłkarzy, to mam już sporo zastrzeżeń. Do tego wszystkiego dochodzi nie najlepsza sytuacja kadrowa, bowiem ostatnio mamy sporo kontuzji. Przed meczem z Górnikiem Łęczna problemów będzie pewnie jeszcze więcej.

Co jest przyczyną ostatnich niepowodzeń poznaniaków? - Wśród polskich zawodników powszechna jest przypadłość tego rodzaju, że jeśli zdołamy wykonać plan, to w grę zaczyna wkradać się rozluźnienie. Szkoda, że ostatnie spotkanie u siebie w tym sezonie wypadło w naszym wykonaniu tak słabo, tym bardziej, że nie brakowało absurdalnych głosów, iż możemy odpuścić rywalom. Bardzo pechowa była też interwencja Łukasza Radlińskiego przy drugim golu dla gości. Ubolewam, że po dobrej rundzie w wykonaniu naszego bramkarza, błąd przytrafił mu się akurat w takim meczu - stwierdził Baniak.

Zdziwienie wśród obserwatorów wywołał brak w składzie Warty Krzysztofa Strugarka oraz desygnowanie do gry Marcina Mazurka, który do tej pory nie otrzymywał szans. - O absencji Krzysztofa zdecydowały względy dyscyplinarne. Tą sprawę pozostawiam jednak do decyzji zarządu klubu. Marcin natomiast nie grał do tej pory w ogóle i chciałem dać mu możliwość pokazania się. W końcówce przyjęliśmy wariant ultraofensywny i gdyby udało mu się zdobyć gola, zostałby bohaterem - wyjaśnił opiekun Zielonych.

Komentarze (0)