Sytuacja z doliczonego czasu gry podzieliła piłkarski świat. - Kto grał w piłkę ten wie jak trudną sytuację miał Arek. Przyjęcie piłki, uderzenie gorszą nogą i perfekcyjne zachowanie bramkarza - pisze na Twitterze Artur Wichniarek, były napastnik. - Milik mógł zmienić zarówno przebieg meczu, jak i przebieg swojej kariery. Taką bramką mógł zapisać się w historii klubu z Neapolu - dodaje Tomasz Hajto. Obaj obecnie są ekspertami Polsatu Sport.
A wszystko to dotyczy wtorkowego meczu Ligi Mistrzów między Liverpoolem a Napoli. Ostatnie starcie fazy grupowej miało przesądzić o tym, kto wiosną zagra w 1/8 finału. Wicemistrzom Włoch wystarczyłby remis, ale od 34. minuty to Anglicy prowadzili po golu Mohameda Salaha. W drugiej połowie trener SSC Napoli wprowadził kolejno Piotra Zielińskiego a potem Arkadiusza Milika. W doliczonym czasie gry napastnik stanął przed szansą. W polu karnym dostał podanie z prawej strony. Przyjął piłkę lewą nogą, a prawą oddał strzał z kilku metrów. Alisson obronił, a The Red są ciągle w grze.
Mógł być bogiem
Sytuacja Milika rozbudziła dyskusję także we Włoszech. - Kibice w Neapolu podzielili się na dwie grupy: pierwsi uważają, że w takiej sytuacji napastnik musi trafić do bramki oraz drudzy - do których należę również ja - dla których Arek świetnie opanował piłkę i szybko uderzył. Polak zrobił to najlepiej, jak mógł, a Alisson wykonał resztę - przyznaje nam Manuel Guardasole z CalcioNapoli24.it.
- Trudno powiedzieć, kto popełnił błąd - komentuje Piotr Czachowski, były piłkarz Udinese i reprezentacji Polski. - Wydaje mi się, że Milik jako napastnik zrobił wszystko, żeby strzelić gola. Gdyby ta sytuacja była odwrócona: gdyby dośrodkowanie było z lewej strony, przyjął prawą nogą i uderzył lewą, to miałby dużo łatwiej, by trafić. A jednak prawa noga nie jest u niego taka jak lewa. Wydaje się, że obaj postąpili naprawdę dobrze, ale wyszedł z tej rywalizacji obronną ręką bramkarz i jemu należą się większe brawa.
Jednak gdyby pokonał Brazylijczyka, zaskarbiłby sobie miłość całego Neapolu. - Napastnika rozlicza się przede wszystkim z sytuacji i tego, co strzela. Jak trafiasz, jesteś wielki. Tak by się stało, gdyby strzelił, to dziś byłby prawdopodobnie bogiem po Maradonie - przyznaje były obrońca.
Tym bardziej, że ostatnio Milik już zasłużył się drużynie. Na początku grudnia 24-latek w końcówce strzelił gola na wagę ligowego zwycięstwa nad Atalantą (2:1). We wtorek Polak mógł przesądzić o awansie do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Wicemistrzowie Włoch wróciliby do niej po sezonie przerwy. Neapol znowu oszalałby na punkcie Milika. A tak muszą czekać dalej. To ogromny pech dla neapolitańczyków, którzy przecież do starcia z Liverpoolem przystępowali jako lider grupy C. - Musimy zaakceptować to rozstrzygnięcie, jest nam bardzo przykro. Byliśmy blisko wywalczenia awansu, dlatego jesteśmy trochę rozgoryczeni - mówił po meczu Carlo Ancelotti (więcej TUTAJ). Włosi musieli przełknąć gorycz porażki. A jedną z jej twarzy jest właśnie Milik.
Włosi są cierpliwi
Arkadiuszowi Milikowi nie można odmówić charakteru. Wrócił do gry w Napoli po tym jak dwukrotnie zerwał więzadła - w piłce nożnej to jedna z najpoważniejszych kontuzji. Ale Polak nie może pokonać jeszcze jednej rzeczy. Potrafi odnaleźć się w polu karnym, ale w kluczowych momentach potrafi chybić. Czasem kosztem wyniku spotkania. Takich sytuacji nie trzeba szukać daleko. - Na przykład mecz Polska - Włochy 0:1. Podanie Grosickiego w drugiej połowie, a Milik miał idealną sytuację, by strzelić. A jednak dołożył za dużo siły, a piłka wylądowała nad poprzeczką - wspomina Czachowski.
- Jak powiedział Jerzy Dudek, to zawodnik który nie strzela w ważnych momentach. I trzeba z tym się zgodzić. Zdobywa bramki, ale nie w ważnych momentach. Wierzę, że przyjdzie taki okres, kiedy i w tych momentach zacznie strzelać - dodaje były piłkarz.
W tym sezonie Polak ma problem, by na stałe wejść do pierwszej jedenastki Napoli. Jednak we Włoszech nie myślą, by zbyt pochopnie rozstawać się z Milikiem.
Manuel Guardasole: - Jest odpowiednim graczem dla Carlo Ancelottiego, gwarantuje siłę fizyczną i centymetry: jest napastnikiem innym niż Mertens, Insigne, Verdi i Ounas, a jest to bardzo ważne dla zespołu. To jednak prawda, że kibice mogliby chcieć powrotu Cavaniego lub innego sławnego napastnika, a nie młodego snajpera z potencjałem jak Milik. W rzeczywistości nie wolno zapominać o tym, że ma 24 lata i że może się jeszcze mocno rozwinąć.
ZOBACZ WIDEO Serie A: koncertowa gra Polaków! Gole Milika i Zielińskiego. Napoli rozbiło Frosinone [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]