Cillian Sheridan. Skreślono go już kilka razy, a on ciągle powraca i strzela ważne gole dla Jagiellonii

Newspix / MARIUSZ PIOTROWSKI / Na zdjęciu: radość Cilliana Sheridana
Newspix / MARIUSZ PIOTROWSKI / Na zdjęciu: radość Cilliana Sheridana

Kilka razy miał być już na wylocie z Jagiellonii. Ostatecznie jednak zawsze zostawał w klubie, powracał do podstawowego składu i strzelał ważne gole. Tak samo jest teraz. - Mam satysfakcję ze zdobytych bramek - nie kryje Irlandczyk.

Trafił do Jagiellonii na początku 2017 roku. W pierwszym półroczu strzelił 8 bramek, szybko podbijając serca białostockich kibiców. Kolejne rundy nie były jednak już tak udane, a wysoka pensja i nieskuteczność sprawiały, że Cillian Sheridan często znajdował się w ogniu krytyki. Z kolei nierzadkie zajmowanie miejsc na ławce rezerwowych bądź trybunach spowodowały, iż pewnym momencie stał się zbędny.

W rundzie jesiennej poprzedniego sezonu długowłosy napastnik często zawodził i zimą otrzymał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Jaga sprowadziła na jego pozycję Romana Bezjaka. Ale niezbyt kuszące propozycje (Pogoń Szczecin, Cracovia, FC Seul) sprawiły, że Sheridan też został przy Słonecznej. I w ostatnich spotkaniach sezonu wywalczył miejsce w podstawowym składzie, po czym strzelił 2 ważne gole. Znów był kochany, choć nie trwało to długo.

W tym sezonie "Sherri" miał być skreślany już dwa razy. Najpierw latem, kiedy po eliminacjach Ligi Europy dostał zgodę na transfer i był blisko odejścia do Rosji. Później takie domysły pojawiły się u kibiców, gdy niespodziewanie wypadł na kilka spotkań po 2 golach strzelonych we wrześniowym starciu z Cracovią (3:1).- Cillian miał wtedy po prostu kontuzję. To był uraz mięśnia przywodziciela - tłumaczy nam Ireneusz Mamrot.

Po powrocie do zdrowia Sheridan dostał kolejną szansę. Ale nie błyszczał i znowu wypadł ze składu. W kuluarach można było usłyszeć, że trwają poszukiwania chętnego, który zapłaciłby choćby 100 tysięcy euro za zimowy transfer 29-latka.

Wtedy jednak trener Jagi niespodziewanie znalazł mu miejsce na skrzydle i forma strzelecka wróciła. Irlandczyk trafił do siatki najpierw w ćwierćfinale Pucharu Polski z Arką (2:0), a później w pojedynku ligowym z Wisłą Kraków (2:2). - Mam satysfakcję ze zdobytych bramek. (...) Gra na skrzydle wygląda inaczej niż w ataku, ale z każdym kolejnym występem czuję coraz większą pewność siebie - mówi Sheridan dla oficjalnej strony internetowej Jagiellonii.

Dotychczas zagrał on w żółto-czerwonych barwach 60 razy. Strzelił w nich łącznie 20 bramek. Jeśli zdobędzie jeszcze trzy to wyrówna osiągnięcie najlepszego zagranicznego strzelca w historii klubu, Daniego Quintany. Bardzo możliwe nawet, że go pobije, gdyż ucichły pogłoski o jego odejściu już w styczniu.

ZOBACZ WIDEO Sebastian Szymański o ME U21: Mamy na tyle mocną drużynę, że możemy coś ugrać

Komentarze (1)
Jagafannnn
14.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
I tak jest cienki, strzela czasami, i za dużo zarabia, na jego miejsce można zatrudnić dwóch snajperów.......a może wypalą......a nie czekać aż mu się znowu zacznie chcieć strzelać