Komunikat Wisły Kraków: Vanna Ly poważnie zachorował podczas lotu przez Atlantyk

Nieoczekiwana sytuacja! Wisła Kraków poinformowała oficjalnie, że jeden z przyszłych właścicieli klubu - Vanna Ly - jest chory. Dlatego skomplikowała się sprawa przelewu, na który wszyscy czekali?

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Vanna Ly (z lewej) i Mats Hartling (z prawej) Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Vanna Ly (z lewej) i Mats Hartling (z prawej)
"Wisła Kraków została poinformowana, że Pan Vanna Ly - dyrektor Alelega Luxembourg - poważnie zachorował w piątek 28 grudnia podczas lotu przez Atlantyk. Dlatego też nikt nie był w stanie się z nim skontaktować. Wyżej wymienione podmioty robią wszystko, co możliwe, aby zgodnie z planem pozytywnie zakończyć proces nabycia klubu. Tymczasem nasze myśli są z Panem Ly i jego rodziną".

Takiej treści oficjalny komunikat wydała w niedzielę wieczorem Wisła Kraków. Poprzez profil prowadzony w serwisie społecznościowym Twitter. Stało się to w momencie, gdy piłkarze, pracownicy i kibice tego zespołu z coraz większym niepokojem obserwują to, co się dzieje wokół przejęcia klubu przez kambodżańsko-szwedzki duet: Vanna Ly - Mats Harling.

Oto treść komunikatu.

Przypomnijmy. Poważnie zadłużoną Wisłę Kraków mieli (mają nadal?) przejąć: Vanna Ly i Mats Hartling. 18 grudnia podpisali umowę w Zurychu z dotychczasowymi właścicielami klubu - Towarzystwem Sportowym "Wisła". Obaj byli przed Bożym Narodzeniem w Polsce, obejrzeli mecz Wiślaków, przyszli na spotkanie z prezydentem Krakowa i jego pracownikami. Rozmawiali poważnie o spłacie długów i rozwoju klubu. Przed wylotem z Polski umowa z 18 grudnia weszła w życie. Zobowiązali się w niej do wpłaty 12,2 mln złotych. Pieniądze te miały zostać rozdysponowane na najbardziej pilne zaległości - między innymi wobec piłkarzy.

Pieniądze miały się pojawić na koncie Wisły (spółki akcyjnej) w piątek (28.12.). Nie pojawiły się. Tliła się jeszcze nadzieja, bowiem nowi właściciele mogli przedstawić dowód wykonania przelewu w sobotę (29.12.) do końca dnia. Nie przedstawili. Mimo wielu zapewnień ze strony Hartlinga, jak i Adama Pietrowskiego (tymczasowy prezes Wisła SA) nadal nie mieliśmy pewności, że pieniądze w ogóle zostały wysłane.

Hartling i Pietrowski tłumaczyli, że w związku z podróżą do Nowego Jorku, oni także nie mają kontaktu z ich partnerem biznesowym. Uspokajali, że to zapewne chwilowe problemy i szybko się wyjaśnią. Co ciekawe, zgodnie z umową brak dotrzymania terminu powinien doprowadzić do jej zerwania (była ona warunkowa). Tym samym poprzedni właściciele - TS Wisła - powinni anulować umowę i odzyskać klub. Tak nakazuje logika. Ale... Oni nie bardzo palą się do tego. No cóż, nie po to szukali ratunku dla zadłużonego klubu, aby teraz znów go odzyskać. Kukułcze jajo.

Po opublikowaniu komunikatu o chorobie Ly, na Twitterze odezwał się Rafał Wisłocki, członek zarządu TS Wisła. Dał do zrozumienia, że ten komunikat pochodzi już od nowych władz klubu, czyli wyszedł najprawdopodobniej spod ręki Pietrowskiego. Nie należy tego komunikatu wiązać z poprzednim właścicielem. To dość istotna informacja. Wisłocki zapowiedział, że 31.12. TS Wisła z pewnością wystosuje swój komunikat dotyczący tej sytuacji.

Co dalej z Wisłą? Kiedy zakończy się ten maraton błędów i pomyłek? Kiedy i czy kiedykolwiek wpłynie 12,2 mln złotych na konta spółki akcyjnej? Czy Pietrowski i Hartling zdołają się skontaktować z Ly? Pytań mnóstwo, a odpowiedzi brak.

ZOBACZ WIDEO Show Milika! Napoli wyszarpało zwycięstwo w końcówce spotkania [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×